Arka Gdynia nie zaprezentowała się dobrze w starciu z bezpośrednim rywalem do utrzymania. - Za nami trudne spotkanie. Na pewno szkoda pierwszej połowy, w której w naszym graniu było sporo nerwowości. Wisła lepiej operowała piłką, 2-3 razy było groźnie po stałym fragmencie gry. W drugiej połowie podeszliśmy wyżej, lepiej to wyglądało, ale nie było dużo sytuacji - przyznał Ireneusz Mamrot, trener gdynian.
Dopiero ostatnie minuty spotkania rozochociły gospodarzy do ataków. - W końcówce nie zabrakło nam determinacji, jak w sytuacji gdy zablokowany był Michał Nalepa. Chcieliśmy zdobyć trzy punkty, ale musimy być obiektywni. Wisła postawiła nam trudne warunki. Teraz kolejny mecz w Płocku jest dla nas najważniejszy - zauważył Mamrot.
W meczu nie mógł zagrać Marko Vejinović, który nie musiałby jednak odmienić losów spotkania. - Jak jest niedokładnie wyprowadzona piłka, to nie jest kwestią brak Marko Vejinovicia. To zawodnik wartościowy, ale gdyby piłka nie była do niego zagrana, nie miałby też co robić. Wisła optycznie wyglądała lepiej, ale my mieliśmy kilka odbiorów by wyprowadzić szybki atak i niewymuszone straty. Kontrataków musi być więcej - ma świadomość trener.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Czy kibice powinni wrócić na stadiony? Profesor Simon stawia warunki, przy których to bezpieczne
W drugiej części spotkania z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Adam Deja. Jego sytuacja zdrowotna nie wygląda optymistycznie. - Działamy bardzo szybko, ale nie wygląda to za dobrze. Nie chcę nic mówić, ale może to być dłuższa przerwa. To dla nas problem, bo uraz ma też Marko Vejinović. W środku pola nie mamy aż tylu zawodników, będziemy musieli poukładać to inaczej. Pierwsza diagnoza jest mało optymistyczna - wyjaśnił Ireneusz Mamrot.
Piłkarze Arki pozostają optymistami przed walką o utrzymanie. - Był to dla nas ciężki mecz z bezpośrednim rywalem o utrzymanie. Zdobyliśmy punkt, nie przegraliśmy i dalej jesteśmy w grze. Zostało siedem spotkań, 21 punktów do zdobycia i gramy dalej. Wierzymy w utrzymanie, mamy kontakt. Dla mnie nie ma znaczenia z kim gdzie zagramy, musimy punktować - ocenił sytuację Adam Danch, pomocnik drużyny z Trójmiasta.
Czytaj także:
Michał Probierz: Zabrakło nam kibiców
Legia dominowała, ale przegrała