- Cieszę się z powrotu fanów. Oni zawsze byli dla nas dużym wsparciem. Będzie ich sporo jak na obecną sytuację i mam nadzieję, że poprowadzą nas do kolejnego zwycięstwa - nie ukrywa trener Dariusz Żuraw.
W "Kolejorzu" chcą uniknąć powtórki choćby ze stadionu Legii Warszawa, gdzie podczas starcia ze Śląskiem Wrocław (2:0) najzagorzalsi kibice gromadzili się za jedną z bramek i złamali zasady dystansu społecznego.
- Będziemy przekazywać przed meczem i w jego trakcie wszelkie zasady bezpieczeństwa. Gorąco apelujemy, by je przestrzegać, bo przyglądają nam się służby, z sanepidem na czele. Na podstawie tych obserwacji wyciągane będą wnioski. Od nich zależy, czy następne spotkania do końca sezonu również będą mogły się odbyć z udziałem publiczności - przyznał rzecznik prasowy Lecha, Maciej Henszel.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy
W stolicy Wielkopolski frekwencja będzie dość wysoka. - 25 procent pojemności stadionu to dokładnie 10 402 miejsca. Trzeba jednak pamiętać, że wyłączona z użytku będzie niemal cała pierwsza trybuna, bo musimy wydzielić strefy zero i jeden. Dlatego realnie dla kibiców zostanie udostępnione 7,5-8 tys. miejsc. W środę w godzinach popołudniowych sprzedane było ok. 5,5 tys. wejściówek. Dynamika układa się tak, że finalnie na trybunach powinno się pojawić ok. 7 tys. osób - dodał Henszel.
Mecz Lech Poznań - Pogoń Szczecin rozpocznie się w środę o godz. 20.30.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: Legii Warszawa grożą kary za pirotechnikę i złamanie zasad dystansu społecznego
Rząd chwali się wspieraniem klubów piłkarskich. "To oburzające" - kontruje jeden z nich