Koronawirus. Strach przed zakażeniem i mniejszy budżet. Nie wszystkie akademie piłkarskie zorganizują obozy wyjazdowe

Getty Images / Sergei Malgavko\TASS / Trening młodych piłkarzy w akademii
Getty Images / Sergei Malgavko\TASS / Trening młodych piłkarzy w akademii

Budżet domowy został nadszarpnięty. U rodziców wciąż jest strach przed koronawirusem. Dlatego w niektórych szkółkach piłkarskich odbędą się tylko obozy dochodzeniowe, bez wyjazdów w góry czy nad morze. Są jednak wyjątki.

Okres wakacyjny dla szkółek piłkarskich zwykle oznaczał wyjazdy na obozy nad morze albo w góry. Ten rok nie jest jednak taki jak poprzednie. Pandemia koronawirusa zmieniła świat o 180 stopni. Każdy z nas musiał przystosować się do nowej rzeczywistości, także szkółki piłkarskie.

Epidemia pokrzyżowała plany

W tym roku nie wszystkie akademie zorganizują obozy wakacyjne. Szkółki ogólnopolskie nadal organizują wyjazdy. Te mniejsze, bardziej o zasięgu miejskim, w tegoroczne wakacje zrezygnowały z dalszych podróży i zdecydowały się na obozy dochodzeniowe, czyli treningi dla dzieci w miejscu zamieszkania. Takie zajęcia zwykle odbywają się przez jeden miesiąc wakacyjny (lipiec albo sierpień) od poniedziałku do piątku przez kilka godzin. W tym czasie dzieci trenują (raz albo dwa razy dziennie), mają też czas na odpoczynek i posiłek.

- Dmuchając na zimne te jedne wakacje wolimy poświęcić i zostać na miejscu, by uniknąć zakażeń koronawirusem czy kwarantanny. Myślimy już bardziej pod kątem zimy, by wtedy zorganizować wyjazd wakacyjny - tłumaczy Tomasz Rogalski z Młodej Gieksy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny samobój z polskiej ligi

- Zawsze w lipcu robimy obozy dochodzeniowe, żeby pomóc rodzicom w opiece nad dziećmi podczas wakacji. Natomiast zwykle w sierpniu organizowaliśmy obozy wakacyjne. W tym roku chcieliśmy pojechać w góry. Na razie jednak, ze względu na epidemię, nie podjąłem jeszcze decyzji czy pojedziemy. Mam zarówno zwolenników jak i przeciwników takiej decyzji - wyjaśnia Tomasz Siudek ze Sparty Katowice.

Nie wszystkich rodziców stać, żeby puścić dziecko na tygodniowy obóz nad morze czy w góry. Pandemia koronawirusa wpłynęła na budżet domowy, a mniejszym obciążeniem dla niego będzie obóz dochodzeniowy. Do tego cześć rodziców nadal obawia się, że ich dzieci zakażą się koronawirusem na wyjeździe. Wolą mieć je na miejscu w domu, gdzie nawet w przypadku zakażenia łatwiej będzie zorganizować opiekę lekarską bądź odbyć kwarantannę.

Większe akademie z wyjazdami

Nie wszystkie szkółki piłkarskie zrezygnowały jednak z obozów wakacyjnych. W tych o ogólnopolskim zasięgu, jak np w Coerver Coaching, już odbyły się, trwają i w kolejnych tygodniach lipca także planowane są wyjazdy.

- Pandemia nas trochę wstrzymała. Przede wszystkim czekaliśmy na wytyczne ministerialne. Logistycznie byliśmy jednak gotowi. Dostaliśmy zielone światło i organizujemy sześć obozów wyjazdowych i pięć turnusów dochodzeniowych. Liczba tych drugich zwiększyła się, bo aż tyle nie planowaliśmy - zdradza Tomasz Spyra, główny trener z Coaching Coerver.

Reżim sanitarny przestrzegany

Zarówno w przypadku obozów dochodzeniowych jak i obozów wyjazdowych, właścicieli szkółek obowiązują reżimy sanitarne. W mediach społecznościowych akademie pokazywały dzieciom, jak odpowiednio myć ręce i nosić maseczki. - Świadomość dzieci w naszej akademii do zachowania obostrzeń jest na wysokim poziomie. Jako cała szkółka podchodzimy do tego zdroworozsądkowo - podkreśla Tomasz Rogalski.

Przede wszystkim podczas zajęć dzieci muszą trenować w mniejszych grupach. Dla wielu szkółek ten wymóg nie był jednak problemem, bowiem i tak zajęcia odbywają się w różnych grupach wiekowych w dość małych zespołach.

Podczas posiłków między dziećmi muszą być zachowane większe odstępy. Przygotowane są płyny do dezynfekcji. Dzieci mają mierzoną temperaturę. Jest to szczególnie ważne na obozach wakacyjnych, gdzie dzieci przebywają ze sobą non stop.

- Na razie nie mieliśmy sytuacji, żeby któryś z zawodników miał podwyższoną temperaturę. Oczywiście zdarzają się bóle mięśniowe czy stłuczenia, ale wynikają one z treningów piłkarskich - wyjaśnia Tomasz Spyra.

Jeśli jednak na obozie wakacyjnym któreś z dzieci miałoby podwyższoną temperaturę, dalsze postępowanie określają procedury. - W pierwszej kolejności musimy o tym poinformować rodziców. Oczywiście mamy podczas obozu osobę, która zabezpiecza nasz wyjazd od strony medycznej. I ta osoba podejmuje decyzję, czy rodzic musi dziecko zabrać do domu, czy nie. Oczywiście wyższa temperatura nie musi oznaczać od razu koronawirusa. Latem dzieci mają czasami wyższą temperaturę po prostu dlatego, że jest gorąco - zwraca uwagę Tomasz Spyra.

Ogólnopolska szkółka Coaching Corever na razie nie poniosła większych strat związanych z pandemią. W czerwcu zapytań i zgłoszeń na obozy wakacyjne było bardzo dużo. Bardziej epidemię odczuły szkółki o miejskim zasięgu.

- Przez pierwsze miesiące epidemii ponieśliśmy duże straty. Nasza szkółka żyje z dotacji miasta i składek. Kiedy zawiesiliśmy treningi w pierwszych miesiącach obostrzeń, to nie pobieraliśmy od rodziców pieniędzy za składki. Zdawaliśmy sobie sprawę, że znaleźli się w trudnej sytuacji i oczywiście również my mieliśmy świadomość, że przez taką decyzję poniesiemy straty. Zostawaliśmy sobie jednak furtkę, kto chciał, mógł wpłacać dowolną sumę na naszą akademię - zdradza Tomasz Siudek ze Sparty Katowice.

To nie czas laby

W szkółkach piłkarskich zarówno obozy dochodzeniowe jak i wyjazdowe to nie jest czas zupełnych wakacji dla dzieci. Zawodnicy i zawodniczki codziennie trenują. W zależności od grupy wiekowej są to jeden albo dwa treningi dziennie. Jest czas na posiłki i odpoczynek, który może być urozmaicony np. wycieczką. Generalnie jednak taki obóz to przede wszystkim praca nad poprawą umiejętności piłkarskich u dzieci.
 
W związku z tym na obozach wyjazdowych bardzo ważne jest także dobranie odpowiedniego obiektu. - U nas takowy musi być z własnymi boiskami trawiastymi, basenem i salą konferencyjną, Wymogi mamy duże, dlatego cena takiego obozu jest trochę wyższa. Do tego zawodnicy otrzymują stroje, a z zawodnikami pracują trenerzy. Na ostatnim obozie było 50 zawodników i 12 osób ze sztabu szkoleniowego. Im trzeba zapłacić za pracę i jeszcze koszta zakwaterowania. Koszta takiego obozu wakacyjnego są zatem większe niż dochodzeniowego - zwraca uwagę Tomasz Spyra.

Różnica w kosztach między obozem dochodzeniowym a wyjazdowym może sięgać nawet 1000 zł.

Czytaj także:
Człowiek, który namówił Diego Maradonę do gry w błocie, jest bezdomny
Białoruś. Łukaszenka triumfuje, piłkarze grają z COVID-19

Komentarze (0)