Od dnia, gdy Podbeskidzie Bielsko-Biała spadło z Ekstraklasy, działacze powtarzali, że głównym celem determinującym przyszłość klubu jest powrót do elity. Początkowo chciano to osiągnąć przy pomocy sowicie opłacanych graczy z przeszłością w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale mających najlepsze lata za sobą. Z biegiem czasu kadrowe priorytety się zmieniły.
W tym sezonie Podbeskidzie było jednym z dominatorów Fortuna I ligi. Bielszczanie ze swojego stadionu uczynili twierdzę. Wygrali tam trzynaście z szesnastu meczów, a po raz ostatni przegrali 19 października ubiegłego roku. Na dwie kolejki przed końcem Górale są już pewni awansu do PKO Ekstraklasy. Podbeskidzie to jeden z najlepiej i najrozsądniej prowadzonych klubów w Polsce.
Od zagrożenia bankructwem do awansu
Dwa lata temu przyszłość Podbeskidzia wisiała na włosku. Klubowi groziło bankructwo. Uratowali go miejscy radni i biznesmen z branży mięsnej Edward Łukosz. - Spółka straciła płynność finansową. Zobowiązania na dzień przejęcia spółki były ogromne, głównie wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Urzędu Skarbowego - mówił Edward Łukosz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fatalny błąd bramkarza. Co za babol w meczu
Zobowiązania sięgały około 3,5 miliona złotych. To właśnie Łukosz pomógł je spłacić, dzięki czemu klub przetrwał trudny czas. Powodem takiej sytuacji finansowej był przerost zatrudnienia w administracji oraz wysokie pensje zawodników. Klub miał też zbyt wielu sponsorów barterowych. Dwa lata temu w Podbeskidziu przeprowadzono rewolucję. Nowym prezesem został Bogdan Kłys i to on pilnuje, by nie powtórzył się kryzys z przeszłości. Odważniej postawiono na młodzież, co dało wymierne korzyści i to nie tylko sportowe, ale też finansowe.
Podbeskidzie wychowało kilku zawodników, którzy jako młodzieżowcy trafili do Ekstraklasy. Kacper Kostorz został sprzedany do Legii Warszawa, a Przemysław Płacheta w tym sezonie jest kluczowym zawodnikiem Śląska Wrocław. A w klubie jest jeszcze kilku dobrze zapowiadających się młodzieżowców, którzy teraz będą mogli kontynuować swoją karierę w elicie. To dobry prognostyk na przyszłość.
Awans w rytmie "Ona by tak chciała"
Data 15 lipca 2020 roku zapisała się w historii Podbeskidzia. Po raz drugi klub wywalczył awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. W 2016 roku spadł z niej w niebywałych okolicznościach. Po zakończeniu 30. kolejki Górale przez kilkadziesiąt godzin byli w grupie mistrzowskiej, ale w skutek przywrócenia punktów Lechii Gdańsk zostali przesunięci do grupy spadkowej. W finałowej rundzie nie wygrali żadnego meczu i pożegnali się z elitą.
Powrót po czterech latach odbył się w rytmie utworu Ronniego Ferrariego - "Ona by tak chciała". Disco-polo w szatni Górali to pewnego rodzaju tradycja. Jeszcze w czasach, gdy stadion nie był ukończony, a za szatnie robiły kontenery ustawione pod stadionem, słychać było różne hity. Wtedy za oprawę muzyczną dbał Maciej Korzym. Dziś to rola Karola Danielaka.
- Co tam u nas w szatni nie leciało... Nieskromnie powiem, że to ja jestem głównym DJ-em drużyny. Tak jak i teraz, tak przez cały sezon w szatni królowały kawałki disco-polo, głównie "Ona by tak chciała". Tytuł piosenki adekwatny do sytuacji. Jestem dumny z drużyny, że zrobiliśmy, co powinniśmy. Było wiele artykułów, w których pisano już o nas jak o zespole ekstraklasowym, na szczęście nie ulegliśmy tej presji i wykonaliśmy zadanie jak należy. Wytrzymaliśmy ciśnienie, uporaliśmy się z presją faworyta. W tej rundzie nie przegraliśmy nawet meczu! Bielsko długo nie zaśnie. Po ostatnim meczu rozpocznie się oficjalne świętowanie, zapraszam wszystkich do Bielska - mówił po środowym meczu z Odrą Opole (4:3) rozemocjonowany Karol Danielak, cytowany przez portal 1liga.org.
W Bielsku-Białej jest czas na świętowanie, ale sztab szkoleniowy z Krzysztofem Brede na czele już zastanawia się nad tym, co przyniesie przyszłość. - Dokonaliśmy historycznej sprawy. Drugi raz Podbeskidzie awansowało do Ekstraklasy. Zrobiliśmy to w dobrym stylu. Pod względem emocjonalnym był to duży ciężar. Mamy to, co chcieliśmy. Wspólnie osiągnęliśmy sukces. Wszystkim gratuluję. Cieszmy się tym, ale pamiętajmy, że mamy dwie kolejki i musimy je dobrze rozegrać - dodał trener Górali.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Lechia - Legia. Przegląd wojsk na pierwszym planie. Za mało jakości piłkarskiej w Gdańsku
The Championship. Polska ofensywa naciera na Premier League po latach marazmu