W styczniu tego roku Kamil Wilczek odszedł z Broendby IF do Goeztepe SK. Z Danii odchodził jako legenda klubu, dla którego strzelił 92 bramki w 163 meczach. W Turcji kariery jednak nie zrobił. Zdobył tylko jedną bramkę i władze Goeztepe SK bez żalu sprzedały Polaka w letnim okienku transferowym.
Wilczek wrócił do Danii. Został nowym zawodnikiem FC Kopenhaga i tą decyzją rozwścieczył kibiców Broendby IF. Ci nazywają Polaka "Judaszem" i "zdrajcą". Palą koszulki z jego nazwiskiem. Wilczek grał w Broendby w latach 2016-2020 i był jednym z najlepszych strzelców ligi duńskiej.
Zdaniem duńskiego dziennikarza Johnny'ego Kokborga, Wilczek nie może do końca czuć się bezpieczny w stolicy Danii. - Troszeczkę martwię się o Kamila Wilczka, czy naprawdę rozumie, że nie może spokojnie chodzić ulicami. Nie wiem, czy naprawdę rozumie, co zrobił i że musi uważać, dokąd chodzi. Oczywiście w centrum Kopenhagi to nie będzie problem, ale w Broendby musi oglądać się za siebie. Może władze FC Kopenhaga powinny zorganizować mu jakąś ochronę - powiedział Kokborg w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
W Danii transfer Wilczka odbierany jest jako jeden z najbardziej szalonych w historii. Broendby IF i FC Kopenhaga to dwie czołowe duńskie drużyny, a ich fani żyją we wrogich stosunkach. To dlatego dziennikarz kopenhaskiego dziennika "BT" obawia się o Wilczka.
Czytaj także:
Transfery. Kamil Wilczek opuścił Turcję. Polak oficjalnie wrócił do Danii
Transfery. Kibice Broendby wściekli na Kamila Wilczka. "Prawdziwy Judasz", "zdrajca"
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!