[tag=546]
[/tag]Legia Warszawa, a dalej długo, długo nikt? Kadrę mistrzów Polski latem wzmocnili m.in. Bartosz Kapustka i Artur Boruc, czyli piłkarze z przeszłością w reprezentacji Polski. Ciężko znaleźć drużynę, która mogłaby stołecznym podskoczyć. Do grupy pościgowej trzeba zaliczyć Lechię Gdańsk. - A czemu nie mamy zdobyć mistrzostwa? W piłce nożnej nie takie rzeczy się działy - mówi WP SportoweFakty Rafał Pietrzak.
Poprzedni sezon w wykonaniu podopiecznych Piotra Stokowca nie był tak błyskotliwy jak ten jeszcze wcześniejszy, w którym Biało-Zieloni niemal do końca rozgrywek walczyli o tytuł. Jak będzie teraz? - Na pewno czeka nas dużo pracy, bo to będzie wyczerpujący rok. Skupiamy się jednak na każdym kolejnym meczu i zobaczymy, gdzie nas takie podejście doprowadzi. Górna "ósemka" jest w naszym zasięgu. Taki mamy pierwszy cel do zrealizowania - dodaje lewy obrońca Lechii.
Pierwszą przeszkodą na drodze gdańszczan jest Warta Poznań. Zespół z Wielkopolski wraca do gry z najlepszymi po 25 latach. Co ciekawe, Lechia przed rokiem zainaugurowała sezon również wyjazdowym starciem z beniaminkiem - ŁKS-em Łódź (0:0). Kolejna taka wpadka jest nie do przyjęcia. - W PKO Ekstraklasie nie ma łatwych spotkań. Beniaminek zawsze jest wielką niewiadomą. Poznaniacy niesieni euforią po tym awansie mogą zagrać super mecz, ale na to jesteśmy przygotowani. Przeanalizowaliśmy Wartę, wiemy jak gra i czego możemy się po niej spodziewać. Musimy narzucić swój styl gry - twierdzi nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Starcie Neymar kontra Lewandowski w finale. Henryk Kasperczak: To są teraz najlepsi piłkarze
Drużyna znad morza miała krótkie wakacje. Później doszła jeszcze kwarantanna. - Jesteśmy dobrze przygotowani do trudów sezonu. Uważam, że pokazaliśmy to w Stalowej Woli (wygrana 4:0). Mieliśmy tygodniową kwarantannę, nie zagraliśmy żadnego sparingu, zatem nasza postawa była niewiadomą. Wciąż są elementy do poprawy, jestem jednak pozytywnie nastawiony przed inauguracją - kontynuuje.
Pietrzak po odejściu Filipa Mladenovicia będzie podstawowym lewym defensorem Lechii. - Zrobię wszystko, żeby drużyna miała ze mnie jak największy pożytek. Skupiam się tylko i wyłącznie na jak najlepszej grze. Staram się grać ofensywnie, bo w obecnej piłce boczni obrońcy tak powinni grać. Trener też tego ode mnie wymaga. Będę zatem dążył do wykazania tego w liczbach - bramkach, asystach oraz dośrodkowaniach. Myślę, że w poprzednim sezonie z meczu na mecz było coraz lepiej. Potrzebowałem czasu na poznanie kolegów - wyjaśnia 2-krotny reprezentant Polski.
W Gdańsku wciąż pamiętają przegrany finał Totolotek Pucharu Polski z Cracovią (2:3 po dogrywce). - Przegraliśmy w dość dziwnych okolicznościach. W pierwszej połowie Cracovia nie miała pomysłu na grę. Rywale oczywiście mieli przewagę, dłużej byli przy piłce, ale to my mieliśmy taki plan na ten mecz. Krakowianie dośrodkowywali, a naszym zadaniem była bardzo dobra organizacja w defensywie. Po zmianie stron czerwoną kartkę zobaczył Mario Maloca i to ustawiło dalszą część spotkania. Myślę, że nie mieliśmy się czego wstydzić - ocenił.
Obrońca gdańszczan przez kilka lat reprezentował barwy Wisły Kraków. Porażka z Cracovią musiała go podwójnie boleć. Delikatnie mówiąc, kibice tych drużyn za sobą nie przepadają. - Osobiście byłem podwójnie zmotywowany. Dobrze pamiętam mecze derbowe i ogólnie atmosferę w Krakowie - kończy piłkarz Lechii.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Lechia Gdańsk może mieć dużą pociechę z młodzieży
Zobacz także: Transfery. PKO Ekstraklasa. Kenny Saief ponownie w Lechii Gdańsk