PKO Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków. Bez większych emocji i bez zwycięzcy

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jesus Imaz i Adi Mehremić walczą o piłkę
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jesus Imaz i Adi Mehremić walczą o piłkę
zdjęcie autora artykułu

Jagiellonia Białystok zremisowała 1:1 (1:1) z Wisłą Kraków w meczu 1. kolejki PKO Ekstraklasy. Spotkanie nie zachwyciło, a na uwagę zasłużyły jedynie gole po strzałach z dystansu.

Mecz Jagiellonii Białystok z Wisłą Kraków zamykał 1. kolejkę PKO Ekstraklasy, a więc był chyba tym najbardziej wyczekiwanym. Transmisja w ogólnodostępnej TVP tylko dodatkowo podgrzewała emocje. Skończyło się jednak małym rozczarowaniem. Na boisku było zbyt wiele błędów, często rządził przypadek i brakowało składnych akcji. Gdyby nie strzały Macieja Makuszewskiego i Jakuba Błaszczykowskiego, to trudno byłoby wymienić jakikolwiek pozytyw po ostatnim gwizdku sędziego...

Na szczęście przynajmniej dwaj miejscowi "weterani" stanęli na wysokości zadania, a jako pierwszy popisał się skrzydłowy podlaskiego klubu. W 25. minucie przejął piłkę strąconą głową przez Jakova Puljicia, minął rywala i posłał efektowną bombę z ponad dwudziestu metrów. Strzał pod poprzeczkę okazał się nie do obrony dla Mateusza Lisa, mimo że ten wydawał się być dobrze ustawiony. Radość z prowadzenia nie trwała jednak długo, bo kilka chwil później odpowiedział kapitan Białej Gwiazdy. Przebiegł on kilka metrów wzdłuż pola karnego i w końcu uderzył tak, że futbolówka odbita od Błażeja Augustyna kompletnie zmyliła Pavelsa Steinborsa i zatrzepotała w siatce tuż przy słupku.

Obie drużyny wychodziły na boisko z chęcią rehabilitacji po pucharowym falstarcie. Na zwycięstwie powinno szczególnie zależeć Jadze, bo debiut Bogdana Zająca jako jej trenera nie wyszedł - skończyło się porażką z Górnikiem Zabrze (1:3) w 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski i odpadnięciem z rozgrywek. W jego pierwszym meczu ligowym w tej roli było więc nieco lepiej. Przynajmniej jeśli chodzi o wynik, bo remis z Wisłą wstydu nie przynosi. Z drugiej strony trudno jednak szukać w nim wielu pozytywów, ponieważ rywal w poprzednim sezonie nie należał do czołówki. A i sama gra tylko na początku napawała optymizmem...

Gospodarze zaczęli spotkanie odważnie, wychodzili wysoko do rywali i bez problemu wchodzili pod ich pole karne. Tam jednak to co dobre się kończyło. Na uwagę zasługują jedynie strzały Ivana Runje (głową po rzucie rożnym) i Tarasa Romanczuka (z powietrza sprzed pola karnego), po których piłka nieznacznie mijała cel. Później brakowało już nawet i tego, choć dwukrotnie okazje do groźnego uderzenia z rzutu wolnego miał Puljić, ale trafiał tylko w mur. Na chwilę sytuacja znowu się polepszyła po uzyskaniu prowadzenia, lecz nie udało go się powiekszyć. Po wyrównaniu natomiast wyraźnie brakowało pomysłu na atak i poza kilkoma szarpanymi akcjami nie udało się stworzyć nic specjalnego.

Goście na Podlasiu chcieli zmazać plamę po blamażu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (1:2) w PP. Trener Artur Skowronek zaskoczył nieco bardzo ofensywnym zestawieniem, które jednak nie bardzo przekładało się na efekty. Początkowo widać było tylko ogromny bałagan w grze, ale błędy indywidualne rywali pozwoliły stworzyć szanse na otwarcie wyniku. Próba Błaszczykowskiego z narożnika pola karnego minęła jednak bramkę, a nieco później nikt nie zdołał przeciąć jego zagrania wzdłuż linii piątego metra. Z kolei strzał z dystansu autorstwa Macieja Sadloka zdołał odbić Steinbors.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski nie odejdzie z Bayernu po wygraniu LM. "Teraz to najlepsza drużyna w Europie. Nie będzie chciał niczego zmienić"

Remis do przerwy wydawał się wynikiem zasłużonym, ponieważ żadna z drużyn nie miała szczególnej przewagi. Po zmianie stron sytuacja wyglądała podobnie, więc nie powinno dziwić, że rezultat się utrzymywał. Dobrych akcji było jak na lekarstwo. Linie defensywne były dość szczelna, do tego ciągle raziła niedokładność w zagraniach. Trudno było w takich warunkach wyklarować dobrą okazję, więc próbowano sił z dystansu. Najlepiej wyszło to Sadlokowi i Romanczukowi, ale czujni byli bramkarze.

Nie ma co kryć, że na boisku momentami wiało nudą i choć trenerzy reagowali zmianami, to tak naprawdę niewiele to dawało. W końcówce trochę aktywniejsza była Wisła, ale jej groźne kontrataki zdołali zatrzymać obrońcy Jagiellonii. Ostatecznie więc żadne gole już nie padły, a doliczony czas gry wyglądał trochę jakby remis nikomu szczególnie nie przeszkadzał.

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 1:1 (1:1) 1:0 - Maciej Makuszewski 25' 1:1 - Jakub Błaszczykowski 33'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors - Zoran Arsenić, Błażej Augustyn, Ivan Runje, Bartłomiej Wdowik (61' Bartosz Bida) - Martin Pospisil (84' Juan Camara), Taras Romanczuk - Maciej Makuszewski (71' Przemysław Mystkowski), Jesus Imaz, Tomas Prikryl (61' Bodvar Bodvarsson) - Jakov Puljić (84' Maciej Bortniczuk).

Wisła Kraków: Mateusz Lis - Łukasz Burliga, Rafał Janicki, Adi Mehremić, Maciej Sadlok - Gieorgij Żukow (85' Nikola Kuveljić), Chuca (85' Dawid Abramowicz) - Jean Carlos (68' Dawid Szot), Jakub Błaszczykowski (73' Vullnet Basha), Stefan Savić - Aleksander Buksa (68' Fatos Beqiraj).

Żółta kartka: Gieorgij Żukow, Vullnet Basha, Adi Mehremić - Bartłomiej Wdowik, Bartosz Bida, Zoran Arsenić.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 5070.

Fair Play PKO Ekstraklasy

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
15MP 19PP
24.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Hahahah piękna inauguracja na 101-lecie ;D Jajun i tak z wyimaginowanych wakacji w Mońkach napisze, że dokładnie o taki wynik mu chodziło i wszystko jest po jego myśli.