O wielkim szczęściu może mówić Milos Vujović. Profesjonalny piłkarz ręczny został uderzony przez skręcającą ciężarówkę, gdy wracał z treningu na rowerze. - Gdybym nie był sportowcem, byłbym teraz martwy - przyznał Czarnogórzec na łamach "Bilda".
Do wypadku doszło w zeszły wtorek w godzinach popołudniowych. 36-letni kierowca ciężarówki, skręcając w prawo, uderzył w zawodnika jadącego na rowerze. Na zdjęciach widać, że rower został zmiażdżony przez koła pojazdu. Na szczęście, Vujović w ostatniej chwili odskoczył.
26-latek spadł z roweru i z ciężkimi obrażeniami ciała został przewieziony na oddział intensywnej terapii. Tam stwierdzono złamanie kilku żeber i stłuczenie płuca. - To był ułamek sekundy. Udało mi się odwrócić i zeskoczyć z roweru - przyznał Vujović, który szpital opuścił w niedzielę.
Na razie nie wiadomo, kiedy reprezentant Czarnogóry wróci do gry. - Dla Milosa to jak drugie urodziny. Możemy mówić o szczęściu, gdyż wypadek nie miał gorszych konsekwencji - przyznał dyrektor zarządzający Fuechse Berlin, Bob Hanning.
Lewoskrzydłowy do niemieckiego zespołu trafił przed nadchodzącym sezonem - z węgierskiego Grundfos Tatabanya. Sezon w Bundeslidze ma rozpocząć się w październiku.
LKW biegt rechts ab. Übersieht Radfahrer. Milos Vujovic, Profi-Handballer bei den Füchsen, erleidet mehrere Rippenbrüche und eine Lungenprellung, sagt: „Wenn ich nicht Sportler gewesen wäre, dann wäre ich jetzt tot.“ Alltag in Berlin. https://t.co/7WZ3JEYs2O
— Andreas Rickmann (@a_rickmann) August 24, 2020
Czytaj też:
-> Bundesliga. Fuechse Berlin grozi bankructwo?
-> PGNiG Superliga. Decydujące miesiące dla Angela Fernandeza. "Czekamy na rozwój Cezarego Surgiela"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie