Już w 2. minucie meczu Jacek Kiełb wyprowadził Koronę Kielce na prowadzenie. Gdy wynik podwyższył Paweł Łysiak wydawało się, że spadkowicz z PKO Ekstraklasy pewnie pokona GKS 1962 Jastrzębie. Przyjezdni jednak podjęli rękawicę i doprowadzili do wyrównania. Decydującego gola z rzutu karnego w 89. minucie strzelił Emile Thiakane (3:2).
- Dobrze weszliśmy w to spotkanie. Od samego początku chcieliśmy narzucić swój styl gry i to się udało, bo strzeliliśmy dwie bramki po bardzo ładnych akcjach. Chyba to nas trochę uśpiło, będziemy to analizować. W każdym bądź razie za bardzo się cofnęliśmy, zostawiliśmy za dużo miejsca przeciwnikowi - skomentował sobotnie spotkanie Maciej Bartoszek.
Szkoleniowiec złocisto-krwistych uważa, że jego podopieczni sami sprowadzili na siebie kłopoty. - Przed meczem przestrzegałem zawodników, że porażka jastrzębian z Arką Gdynia o niczym nie świadczy i nie będą łatwym rywalem. Kiedy piłkarze GKS-u dostali trochę miejsca, to pokazali, że też potrafią grać. Bardzo głupio straciliśmy pierwszą bramkę, źle zareagowaliśmy w defensywie po wybiciu piłki. Później gra troszeczkę wymykała nam się spod kontroli, u niektórych zawodników widziałem za dużo nerwowości - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski o twarzy dziecka. Film podbija sieć
Kielcanie w końcówce zadali decydujący cios i odnieśli pierwsze zwycięstwo w Fortuna I lidze. - Najważniejsze jest to, że do ostatnich sekund dążyliśmy do zwycięstwa. Tak jak mówiłem - drużyna się buduje, potrzebuje czasu. Były momenty, w których pokazywaliśmy potencjał. Zawodników stać na naprawdę fajną grę, choć są jeszcze momenty, kiedy się gubimy oraz nerwowo podchodzimy do pewnych sytuacji. Czasami brakuje trochę zrozumienia - podkreślił Bartoszek.
Smutni do domu wracali goście. - Z mojej perspektywy na pewno jesteśmy rozczarowani wynikiem. Na tak trudnym terenie nie jest łatwo wyciągnąć remis ze stanu 0:2. Ten mecz pokazał wiele ważnych aspektów. Po pierwsze - udało nam się podnieść po dotkliwej porażce z Arką Gdynia, po drugie - pokazaliśmy, że potrafimy i po trzecie - naszym największym mankamentem jest odpowiedzialność taktyczna, którą staramy się wypracować - powiedział Paweł Ściebura, trener GKS-u 1962 Jastrzębie.
Jastrzębianie na inaugurację wysoko przegrali na własnym stadionie z gdynianami (0:4). - Nasza gra w porównaniu z poprzednim meczem wyglądała zdecydowanie lepiej. To dobry prognostyk na przyszłość, natomiast jesteśmy bardzo rozczarowani. Nie po to ciężko pracujemy przez cały tydzień, żeby przegrać spotkanie w takich okolicznościach. Mecz musiał podobać się kibicom - był prowadzony w bardzo dobrym tempie i było dużo sytuacji pod jedną i drugą bramką - podsumował.
Zobacz także: Liga Narodów. Holandia - Polska. Omran Haydary: W Afganistanie jestem największą gwiazdą
Zobacz także: Fortuna I liga. Arka - Puszcza. To nie był spacerek dla gdynian. Najlepszy strzelec tym razem sprawił trochę problemów