- Mieli wygrać i wygrali. Moim zdaniem utrzymaliśmy się w najlepszej grupie Ligi Narodów, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wygrali z Robertem Lewandowskim w rewanżu z Bośnią. To da nam utrzymanie - przyznaje były reprezentant Polski Jan Tomaszewski, który nie był zachwycony poziomem widowiska poniedziałkowego meczu.
- Grały naprawdę dwa bardzo słabe zespoły. Widać było brak zgrania, wielki chaos z jednej i drugiej strony. Nie było automatyzmów. Na pewno będzie można oceniać nasz zespół z dwóch ostatnich spotkań - czy robi postęp czy nie - po meczach z Włochami i Holandią. Na dzień dzisiejszy nie widać go - dodaje.
- W tym meczu dobre było to, że wreszcie mamy lewego obrońcę z lewą nogą. Bereszyński stracił miejsce w reprezentacji, ponieważ został przesunięty na lewą obronę i wykolegował go Kędziora. Tak by do dzisiaj grał w podstawowym składzie. Po raz drugi oczarował mnie Jóźwiak. Ten mały szkrab grał i na lewej, i na prawej pomocy. Ma ledwie dwadzieścia kilka lat, a gra jak stary rutyniarz. To było pocieszające. Dla mnie wywalczył sobie pewne miejsce w reprezentacji - przyznaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski o twarzy dziecka. Film podbija sieć
Zdaniem Tomaszewskiego kiepsko wypadł za to Piotr Zieliński. - Jest ogromny problem z Zielińskim. Dla mnie dzisiaj był bardzo słaby, ale problem polega na tym, kto za niego. Nie ma nikogo. I Brzęczek musi po prostu kogoś znaleźć. Milik natomiast potwierdził, że jest niezaprzeczalnym zmiennikiem dla Lewandowskiego. W przeciwieństwie do Piątka on umie grać kombinacyjnie. Piątek jest tylko egzekutorem. Trzeba zastanowić się, kto za Piątka. Może Buksa, który nie przyjechał? - pyta Tomaszewski.
Jerzy Brzęczek w porównaniu do meczu z Holandią dokonał pięciu roszad w wyjściowym składzie. Zmienił m.in. bramkarza - za Wojciecha Szczęsnego zagrał Łukasz Fabiański.
- Zmiany po meczu z Holandią były dobre, bo były 1 za 1. W dalszym ciągu gramy to, co umiemy najlepiej, czyli 4-4-1-1. Nie podoba mi się natomiast zmiana bramkarza. Na jaką cholerę są te żonglerki?! Na całym świecie jest tak, że bramkarz jest tylko jeden. Tym bardziej u nas jest to potrzebne, aby zgrywać się z linią obrony. Niech się zdecyduje! Jeśli nie lubi Szczęsnego, to niech go nie powołuje i nie będzie problemu! - podsumowuje.