Ligowe rozgrywki w Anglii rozpoczynają się w sobotę. Kibice na całym świecie czekają na wznowienie rywalizacji w najbogatszej piłkarskiej lidze. Jednak wciąż mecze odbywać się będą bez udziału publiczności. Wszystko przez pandemię koronawirusa. W związku z rosnącą liczbą nowych przypadków zakażenia SARS CoV-2, władze Wielkiej Brytanii wciąż nie wyraziły zgody na wpuszczenie fanów na stadiony.
Szef Premier League Richard Masters doskonale zdaje sobie sprawę, że takie obostrzenia to ogromny cios dla klubów. Jeśli w tym sezonie fani nie wrócą na trybuny, to straty finansowe dla dwudziestu drużyn rywalizujących w PL mogą wynieść łącznie 700 milionów funtów.
Masters chce, by kibice wrócili na trybuny najszybciej jak to możliwe. Póki co nie ma zgody na to, by organizować mecze z fanami do końca września, a trybuny od października mają być systematycznie otwierane. Podobnie jak w Polsce, obowiązywałoby ograniczenie pojemności.
- Zobaczymy, jakie zapadną decyzje i będziemy myśleć co dalej. Musimy jak najszybciej wrócić do rozgrywania meczów z kibicami. To rzecz, której nam brakuje. Potrzebujemy fanów i to nie tylko ze względów ekonomicznych. Dla nas to priorytet, ale musimy dostosować się do sytuacji - powiedział Masters, którego cytuje BBC.
Rozgrywki Premier League zainaugurowane zostaną w sobotę, 12 września. Jako pierwsi na boisko wybiegną piłkarze Fulham i Arsenalu. Początek o 13:30.
Czytaj także:
Słabe notowania selekcjonera i spadek oglądalności meczów reprezentacji. "Wizerunek Jerzego Brzęczka jest zły"
Afera melioracyjna. CBA w PZPN. Zbigniew Boniek: Nie mamy nic do ukrycia
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze