- Trudno mi to sobie wyobrazić - mówił na początku września prezes Lega Calcio Paolo Dal Pino na temat rozegrania nowego sezonu Serie A bez kibiców. Na pewno nie wyobrażają sobie też tego sami fani. We Włoszech, gdzie futbol jest traktowany niemalże jak religia, miliony ludzi czekają na ponowne pojawienie się na trybunach.
Niestety, ostatnie dane dotyczące zakażeń koronawirusem sprawiają, że trudno się tego spodziewać w najbliższych tygodniach. Tylko w poniedziałek w Italii odnotowano 1008 zakażeń, zmarło kolejnych 14 pacjentów. Krzywa zachorowań rośnie i Włochom daleko do optymizmu z czerwca, kiedy w ciągu doby zakażeń było nawet trzy razy mniej.
Jest już pewne, że start nowego sezonu Serie A, który odbędzie się w najbliższą sobotę, będzie miał miejsce bez kibiców na trybunach.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentanci Polski grają lepiej w klubach, niż w kadrze narodowej. O co tutaj chodzi? "To jest jedyne wytłumaczenie"
Podtrzymany dekret i ostrożność
Przypomnijmy: 7 września rząd zdecydował o przedłużeniu rozporządzenia o zamknięciu stadionów oraz dyskotek w całym kraju o kolejny miesiąc. Przedłużono także obowiązek noszenia maseczek w godzinach od 18:00 do 6:00 przed lokalami i w lokalach ogólnodostępnych oraz w przestrzeni publicznej otwartej, jak place czy ulice, gdzie mogą się tworzyć zgromadzenia zarówno okazjonalne, jak i spontaniczne.
Po tym, co wiosną działo się w kraju, szczególnie w Lombardii będącej ogniskiem koronawirusa, teraz Włosi bardzo surowo podchodzą do tego tematu i nie pozwalają sobie na odstępstwa.
Inaczej jest w Polsce, gdzie choć liczby zachorowań rosną w podobnym tempie, pozwolono na wejście kibiców na stadiony (w liczbie nieprzekraczającej 50 procent pojemności obiektu). Także we Francji, gdzie w ostatni weekend zanotowano rekordowy wzrost zakażeń (więcej TUTAJ), mecze Ligue 1 może oglądać do pięciu tysięcy widzów.
O złagodzenie restrykcji apelował kilka dni temu prezes Lega Pro (trzecia klasa rozgrywkowa we Włoszech) Francesco Ghirelli.
- Nasz apel do rządu to stopniowe wpuszczanie kibiców na stadiony, oczywiście zgodnie z zasadami bezpieczeństwa. Może dobrym pomysłem byłoby rozpoczęcie od posiadaczy karnetów - powiedział.
Na powrót fanów, nawet w ograniczonej liczbie, czekają też prezesi klubów Serie A, dla których przychody z dnia meczowego i sprzedaży biletów stanowią sporą część budżetu. Już 10 lipca Lega Calcio zgłosiła pomysł otwarcia 1/3 stadionów w nowym sezonie, jednak projekt nie został nawet rozpatrzony.
"Podawanie dat jest błędne"
Po ostatnim wzroście zachorowań temat upadł już całkowicie. Co więcej, z wypowiedzi ministra sportu Vincenzo Spadafory wynika, że rząd będzie podchodził do tematu ostrożnie.
- Podawanie dat ponownego otwarcia stadionów jest w tej chwili błędne. Za dwa tygodnie zobaczymy, jakie będą dane dotyczące zakażeń po otwarciu szkół. Dopiero wtedy możemy zacząć rozmawiać - przekazał w poniedziałkowej rozmowie radiowej.
- Wszyscy jesteśmy zainteresowani, by kibice wrócili na stadiony. Ale to dzięki utrzymaniu restrykcji i naszym decyzjom z wiosny tego roku będziemy mogli w ogóle wznowić rozgrywki Serie A w najbliższy weekend - dodał minister sportu, który jeszcze kilka miesięcy temu był regularnie krytykowany przez piłkarskie środowisko za przedłużanie decyzji o wznowieniu ligi (więcej TUTAJ).
Wspomniane przez Spadaforę wyniki zakażeń po rozpoczęciu roku szkolnego mogą być kluczowe. We Włoszech szkoły otworzyły drzwi dla uczniów w poniedziałek i jest mnóstwo wątpliwości co do tej decyzji tamtejszego rządu. Według dyrektora jednej ze szkół, to "kosmiczne przedsięwzięcie" - brakuje nauczycieli, a także większych sal dla uczniów.
Kibice tracą cierpliwość
Kibice już tracą cierpliwość i atakują rząd za decyzje dotyczące Serie A. Znów w roli wroga futbolu stawiają Spadaforę, widząc w nim całe zło i obwiniając za wszystkie niedogodności.
Wydaje się jednak, że ich postulaty nie będą spełnione - tym bardziej, że we Włoszech spodziewają się drugiej fali zachorowań i liczby pozytywnych testów na COVID-19 mogą znów być liczone w dziesiątkach tysięcy.
Jeszcze do niedawna celem było otwarcie bram obiektów w dniach 3-4 października, w trzeciej kolejce sezonu. Data nie była przypadkowa, bo 7 i 14 dnia tego miesiąca reprezentacja ma rozegrać dwa domowe spotkania, towarzyskie z Mołdawią w Parmie i w ramach Ligi Narodów z Holandią w Mediolanie.
Włosi liczyli, że wtedy piłkarze będą mogli liczyć na wsparcie fanów. Teraz nietrudno sobie jednak wyobrazić, że zawodnicy będą oglądali puste krzesełka do końca roku. Niewiadomą jest nawet, czy my będziemy mogli oglądać samych piłkarzy.
Na razie w Italii cieszą się jedynie fani drużyn amatorskich i młodzieżowych, gdzie dopuszczono do pojawienia się na meczach do 1000 osób.
Do tej pory we Włoszech odnotowano blisko 290 tysięcy zakażeń, zmarło 35 624 osób.