PKO Ekstraklasa: Lech Poznań - Warta Poznań. 25 lat czekania na derby. "Nigdy nie sądziłem, że to potrwa tak długo"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Warty Poznań
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Warty Poznań

- Nawet jeśli spadniemy, po roku możemy wrócić - mówił 25 lat temu Czesław Jakołcewicz. Wtedy Warta Poznań, w której grał, pożegnała się z ekstraklasą, a na derby miasta kibice czekali ostatecznie ćwierć wieku.

- Nigdy bym się nie spodziewał, że to potrwa aż tak długo - mówi dziś były obrońca, który grał i pracował jako trener w obu poznańskich klubach. - Niestety po tamtym spadku sytuacja organizacyjna przy Drodze Dębińskiej bardzo się popsuła. Gdybyśmy mieli mocniejsze zaplecze, jakiegoś dużego sponsora, być może udałoby się szybko wrócić. Na to nie było jednak szans. Wszyscy lepsi zawodnicy dostali konkretne propozycje z innych klubów i poodchodzili.

Od połowy lat 90. Warta, choć z przerwami, zmagała się z ogromnymi kłopotami. Straciła Stadion im. Edmunda Szyca, który trafił w ręce dewelopera, ale ten - ze względu na inny plan zagospodarowania przestrzennego - nie mógł na tym terenie nic wybudować, przez co nie zapłacił klubowi zdecydowanej większości z ustalonej wcześniej ceny 4 mln dolarów. Problemów było jednak znacznie więcej.

- Po spadku zostaliśmy z niczym i nie mam tu na myśli tylko sprzedaży stadionu. Brakowało strategicznego sponsora, a miasto pomagało Warcie w znacznie mniejszym stopniu niż Lechowi. Czasem do klubu wchodziły różne firmy, ale jeśli ktoś widział, że wszystko spada na jego barki, to się po prostu wycofywał. Znikąd wsparcia. Myśleliśmy, że może coś wskóramy wychowankami. Warta zawsze miała zdolną młodzież, lecz to było za mało, by bić się o rychły awans. Klasowi piłkarze nie chcieli przychodzić na Drogę Dębińską, bo brakowało pieniędzy na ich pensje - wspomina Czesław Jakołcewicz.

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Robert Lewandowski z nowym celem na kolejny sezon. "Ma coś do udowodnienia"

Powrót po ćwierćwieczu i wreszcie derby

W końcu Warta wróciła do elity, tyle że dopiero po 25 latach - w momencie, w którym akurat nikt się tego nie spodziewał (trener Piotr Tworek miał w zeszłym sezonie spokojnie utrzymać ją w Fortuna I lidze).

- Bardzo się z tego cieszę i czekam na derby. Bliżej mi do Lecha, ale Warcie też kibicuję. Mam przede wszystkim nadzieję, że zobaczymy dobry mecz - na tyle ciekawy, że publiczność z niecierpliwością będzie czekać na następne starcie obu zespołów - przyznał Jakołcewicz.

Ostatnie jak dotąd derby odbyły się w maju 1995 roku przy Bułgarskiej i zamykająca tabelę Warta sensacyjnie zwyciężyła 2:1 (po dwóch golach Piotra Prabuckiego; dla gospodarzy trafił Paweł Wojtala). - Lechici podeszli do meczu na luzie. Myśleli, że łatwo wygrają i kompletnie nas zlekceważyli. No i się przeliczyli - śmieje się Jakołcewicz.

Obie drużyny jeszcze bez wygranej, ale faworyt jest jeden

W niedzielę powtórka sprzed 25 lat również byłaby ogromną niespodzianką. - Dotychczasowe wyniki Lecha w lidze mnie szokują. Zresztą w Szwecji pokazał ostatnio bardzo dobrą grę. Warta musi jeszcze okrzepnąć i nabrać doświadczenia. Część jej zawodników nie miała wcześniej żadnego kontaktu z ekstraklasą, a to jednak spory przeskok. Zielonym brakuje ogranego napastnika, który czasem zachowałby się po cwaniacku, trochę dłużej utrzymał przy piłce. Stąd problemy w ofensywie. Warta będzie się musiała bardzo sprężyć, jeśli chce osiągnąć w derbach korzystny wynik - nie ma wątpliwości Jakołcewicz.

Na niedzielne starcie czeka też Jarosław Araszkiewicz, który niegdyś był piłkarzem "Kolejorza", zaś przy Drodze Dębińskiej pracował jako trener. - Kiedyś przynajmniej derby Wielkopolski mieliśmy często. W ekstraklasie były Amica Wronki, Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp., a wcześniej też Olimpia Poznań. Żeby zobaczyć dobry mecz, nie trzeba było daleko jeździć. Fajnie, że to teraz wraca, tym bardziej, że atmosfera będzie świetna. Kibice się tolerują, nie ma żadnych złośliwości. Sporo ludzi chodzi zarówno na Lecha, jak i Wartę - powiedział WP SportoweFakty.

Komu "Araś" daje większe szanse na zwycięstwo? - Nie uważam, że Lech to zdecydowany faworyt. Warta pewnie nie zagra otwartego futbolu. Raczej ustawi autobus i poszuka szansy w kontrach. Lech nieźle sobie radzi z atakiem pozycyjnym, potrafi się sprawnie przesuwać, ale spotkanie z Wisłą Płock pokazało, że to nie musi dać kompletu punktów. "Kolejorz" odrobił straty, wyszedł na prowadzenie 2:1, a potem jeden błąd Roberta Gumnego wystarczył, żeby "Nafciarze" wywieźli remis. Nigdy więc nie można się czuć zbyt pewnie - zaznaczył.

Mecz Lech Poznań - Warta Poznań rozpocznie się w niedzielę o godz. 17.30.

Czytaj także:
Kamil Jóźwiak przemówił po transferze do Derby County. Pomagał mu Krystian Bielik, duże wsparcie dostał od kibiców
Bramka Adriana Mierzejewskiego w Chinach. Polak ma zwyżkę formy [WIDEO]

Komentarze (0)