PKO Ekstraklasa. Lechia - Podbeskidzie. Gdańszczanie zapanowali nad góralskim charakterem. Smutna wizyta Bredego w domu

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk
zdjęcie autora artykułu

Krzysztof Brede próbował przygotować Podbeskidzie Bielsko-Biała na mecz ze swoją Lechią. Gdańszczanie nie dali jednak szans Góralom, gromiąc ich 4:0. Piotr Stokowiec wciąż widzi rezerwy w swoim zespole.

W sobotę Lechia Gdańsk nie dała najmniejszych szans Podbeskidziu Bielsko-Biała. - Gratulacje dla Lechii, która wygrała zdecydowanie i była dużo lepsza pod każdym względem. Kapitalnie biła stałe fragmenty gry, ale też było widać że przeważali jakością piłkarską, dlatego zasłużenie wygrali. Mecz rozpoczęliśmy, jak chcieliśmy, by Lechia rozgrywała piłkę na swojej połowie, wiedzieliśmy kogo odcinać, a komu dać rozgrywać. Wszystko funkcjonowało do pewnego momentu i realizacja była taka, jaką sobie życzyliśmy - skomentował trener Krzysztof Brede.

- Składnie wyprowadzaliśmy kontry i wydawało się, że będzie dobrze. Lechia z każdym momentem się rozpędzała i robiła przewagę w bocznych sektorach, zwłaszcza w lewym, na który uczulaliśmy i mówiliśmy zawodnikom, że Haydary z Filą tworzą grę. Po faulu był rzut wolny, kapitalnie bita piłka przed Pietrzaka i po niefortunnej sytuacji strzeliliśmy samobójczą bramkę. To napędziło Lechię, która w każdym momencie próbowała być odważniejsza - dodał trener Podbeskidzia.

Bielszczanie nie mieli tego dnia wiele do powiedzenia. - My graliśmy konsekwentnie, ale znów ze stałego fragmentu gry nasi zawodnicy zachowali się kuriozalnie, Flavio Paixao zdobył bramkę na 2:0. Lechia po rzucie z autu doprowadziła do dośrodkowania i kolejny raz przyglądaliśmy się Flavio, który agresywnie szedł na piłkę i zdobył bramkę. W szatni porozmawialiśmy po męsku i chcieliśmy pokazać góralski, zbójnicki charakter i pokazać, że potrafimy grać. Tak się nie stało, Lechia dominowała jeszcze bardziej - ocenił Krzysztof Brede.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zachowanie chłopca od piłek hitem netu

Goście próbowali bezskutecznie odmienić wynik meczu. - Wprowadzaliśmy ofensywnych zawodników, ale zmiany dawały niewiele. Słabo wszedł Desley Ubink, który ma umiejętności i potrafi kreować grę. Ta zmiana nic nie dała i nie mogliśmy zagrozić Lechii, która rozpędziła się i grała bardzo fajną piłkę. Po przegranej w Zabrzu zresetowała się i wskoczyła na wysoki poziom - podsumował trener Podbeskidzia.

Szkoleniowiec zespołu gości w przeszłości był zarówno zawodnikiem, jak i II trenerem Lechii. - Dziękuję kibicom, że przygotowali mnie serdecznie. Zawsze fajnie wracać do domu i było to bardzo miłe. Kibice Lechii mieli powód by świętować i wydawać okrzyki radości. Robili to z poszanowaniem mojej osoby i tego, co dla Lechii zrobiłem. Dziękuję im za to jak mnie przyjęli. Nie jest łatwo przyjąć taką porażkę, jestem wściekły i będę podejmował działania, które odmienią tę sytuację - podkreślił.

Lechia Gdańsk drugi raz z rzędu strzeliła cztery gole. - Cieszę się z tego, że była bardzo dobra gra i z tego, że wynik jest satysfakcjonujący. Ponadto było zero z tyłu, a my na to ciężko pracowaliśmy. Dalej będziemy pracować, bo widzimy fazy, w jakich jesteśmy i nasze rezerwy - stwierdził po meczu Piotr Stokowiec.

- Wiąże się to z przygotowaniami i fizycznością, ale ta drużyna jak popracuje, to będzie wyglądała lepiej. Jestem zadowolony, ale mam chłodną głowę, bo za chwilę przygotowujemy się do meczu z Wisłą w Krakowie, ostatniego przed przerwą na kadrę - podsumował trener Lechii.

Czytaj także:  Lech Poznań traci zdolnego trenera  Skrzypczak z dużym szacunkiem do Piasta

Źródło artykułu:
Czy Lechia Gdańsk po sezonie awansuje do europejskich pucharów?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)