Niepokonany lider ligi belgijskiej, który pierwszy raz potknął się dopiero w 7. kolejce, remisując na wyjeździe z Excelem Mouscron (1:1). Na razie drużyna Karima Belhocine'a spisuje się znacznie powyżej oczekiwań. W pucharach natomiast przystąpiła do gry od III rundy, gdzie pokonała nie byle kogo, bo Partizana Belgrad (2:1 po dogrywce).
Mimo to w Poznaniu mają spore nadzieje. Panuje powszechne przekonanie, że RSC Charleroi to nie jest poziom KRC Genk, który pokonał "Kolejorza" dwa lata temu (2:0 u siebie i 2:1 na wyjeździe).
Lech może się zdziwić
- Nie wiem na jakiej podstawie ktoś stawia takie tezy. Charleroi jest liderem, gra bardzo dobrze i zrobiło duży postęp. Widziałem ich ostatnie mecze i sprawiali bardzo pozytywne wrażenie. Są solidnie przygotowani, wybiegani, mają też kilka fajnych argumentów w zespole - powiedział WP SportoweFakty Włodzimierz Lubański, który spędził w Belgii sporą część swojej kariery. W latach 1975-1982 był zawodnikiem KSC Lokeren.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Masowe testy na koronawirusa. "Uznaliśmy, że to dobry moment"
W poprzednich występach w eliminacjach Ligi Europy Lech miał bardzo dobre statystyki. Strzelił 11 goli, nie tracąc żadnego, a w spotkaniach z Hammarby IF (3:0) oraz Apollonem Limassol (5:0) prowadził grę. Niektórzy zakładają, że w Belgii będzie podobnie.
- Nie uważam, że przeciwnik odda poznaniakom inicjatywę. Charleroi gra ofensywnie, ma kilku piłkarzy, którzy dobrze się w takiej taktyce czują. Ta drużyna w każdym spotkaniu obecnego sezonu strzelała co najmniej jednego gola. Nagle się więc nie zamknie. Myślę, że nadal będzie stawiać na otwarty futbol - podkreślił Lubański.
Rywal mocny, choć bez gwiazd
Potencjał RSC Charleroi jest porównywalny z tym, którym dysponuje Dariusz Żuraw. Kadrę poznaniaków portal "Transfermarkt" wycenia na 25,95 mln euro, podczas gdy skład Belgów jest wart 29,9 mln w unijnej walucie.
Najdroższy zawodnik czwartkowego rywala "Kolejorza" to Marco Ilaimaharitra (4 mln euro). To 25-letni pomocnik, 11-krotny reprezentant Madagaskaru, który ma pewne miejsce w składzie i jest uznawany za lokalną gwiazdę.
- Nie bawiłbym się w wyróżnianie poszczególnych zawodników. W Charleroi nie ma gwiazd światowego piłkarstwa, więc Lechowi nie grozi niebezpieczeństwo od konkretnego gracza. Siłą jest tam zespół, który dobrze trzyma wszystkie linie. Po stracie piłki cała drużyna pracuje na jej odbiór. Trzeba będzie zagrać naprawdę dobrze, żeby tam wygrać - uważa Lubański.
Kto więc jest faworytem do awansu? - Po wszystkich zawirowaniach z ostatnich miesięcy, duże znaczenie ma przygotowanie fizyczne i dyspozycja dnia. Charleroi jest akurat w wysokiej formie i to nie jest dobry moment, żeby z nimi grać. Mają fajne wyniki, czują zaufanie do siebie. Jeśli ktoś uważa, że Lech jest faworytem, popełnia błąd. Szanse są wyrównane. Moim zdaniem nie ma argumentów, które pozwalałaby bardziej stawiać na którąś z drużyn - zakończył.
Mecz IV rundy eliminacyjnej Ligi Europy RSC Charleroi - Lech Poznań rozpocznie się w czwartek o godz. 19.00. O awansie decyduje jedna potyczka, zatem w przypadku remisu po 90 minutach, zarządzona zostanie dogrywka, a potem ewentualnie rzuty karne.
Jeśli wicemistrz Polski pokona najbliższego przeciwnika, to awansuje do fazy grupowej, a następnych rywali pozna podczas losowania 2 października. Sam start rywalizacji zaplanowano natomiast na 22 października.
Czytaj także:
Liga Europy: Apollon Limassol - Lech Poznań. Koncert na Cyprze! "Kolejorz" awansował w piorunującym stylu!
Eliminacje mistrzostw świata 2022 wystartują w marcu