El. Ligi Europy. Legia rozbita. Przegrywa z Karabachem i odpada z pucharów

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Bartosz Slisz i Kevin Medina
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Bartosz Slisz i Kevin Medina

Piłkarze Legii nie mieli nic do powiedzenia w starciu z mistrzem Azerbejdżanu. Przegrali 0:3 z Karabachem Agdam i odpadli z europejskich pucharów.

Pierwsze minuty dawały jeszcze nadzieje. Legia poszła z rywalem na wymianę ciosów i wyglądało to obiecująco. Niestety, tylko na początku. Im dłużej trwał mecz, tym wyraźniej widać było, że mistrz Polski po prostu nie pasuje do rozgrywek europejskich. Występuje w nich, bo takie są przepisy, bo zdobył tytuł mistrza w swoim kraju, co dało drużynie prawo występów w eliminacjach. W szerszym kontekście drużyna Czesława Michniewicza nie miała żadnych argumentów.

Prezes Dariusz Mioduski zagrał va banque. Tydzień temu zwolnił trenera Aleksandara Vukovicia i zatrudnił Michniewicza przede wszystkim po to, by awansował z zespołem do fazy grupowej Ligi Europy. Chodziło o 2,9 miliona euro, jakie klub mógł zarobić za samo dostanie się do tego etapu rozgrywek. Legia miała autostradę nawet do Ligi Mistrzów, wszystkie mecze rozgrywała u siebie. Mimo to kończy przygodę z Europą na kwalifikacjach czwarty sezon z rzędu.

Zwycięstwo Karabachu nie podlegało dyskusji. Jak na początku spotkania gracze Gurbana Gurbanowa lekko się czaili, tak po pierwszej bramce zaczęli się z Legią bawić. Legioniści sami pomogli rywalom w strzeleniu pierwszego gola. Zaraz po przerwie, po serii błędów i kiksie Artura Jędrzejczyka, goście wyszli na prowadzenie. Kwabwena Owusu zagrał przytomnie do Patricka Andrade, a zawodnik Karabachu z kilku metrów pokonał Artura Boruca. Gracze Czesława Michniewicza, zamiast przerwać akcję, sugerowali sędziemu faul rywala. Niemiecki arbiter patrzył na nich ze zdziwieniem, a w tym całym chaosie przyjezdni cieszyli się z prowadzenia.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Marcin Animucki: Piłkarze, to najlepiej przebadana grupa społeczna w Polsce

Do tego momentu był to pojedynek zawodników z Azerbejdżanu z Borucem. Były reprezentant Polski uratował Legię co najmniej kilka razy. Boruc mógł poczuć się jak za starych czasów w kadrze, kiedy błyszczał między słupkami na wielkich turniejach. Co jednak z tego, skoro przepuścił trzy gole. Przy żadnym nie miał szans, bo rywale wychodzili na czyste pozycje po wcześniejszym ośmieszeniu obrony.

Tak właśnie zachował się Abdellah Zoubir. Od początku spotkania nie bał się dryblingów i w końcu zakręcił Josipem Juranoviciem jak najsłabszym kolegą na lekcji WF-u. Gdy Zoubir uporał się już z piłkarzami Legii, z pokonaniem Boruca nie miał problemów.

Piłkarze Karabachu przylecieli do Warszawy w momencie, gdy ich kraj toczy wojnę z Armenią o Górski Karabach. Jeżeli w jakimś stopniu miało to na nich wpłynąć, to zadziałało tylko pozytywnie. Goście walczyli na boisku jak na froncie, a kolejne ataki niszczyły Legię. Gospodarze schowali się w okopach i zasłonili oczy.

Po trzeciej bramce przyjezdni krzyczeli, jakby właśnie zdobyli Warszawę. Filip Ozobić miał sporo czasu w polu karnym i wykorzystał kolejne nieporozumienie w defensywie mistrzów Polski. Przyjął piłkę i uderzył przy słupku. Legia była na deskach.

Z obowiązku trzeba przypomnieć o jednej naprawdę dobrej akcji gospodarzy. Przed przerwą, gdy wszystko było jeszcze możliwe, świetnie zagrał Bartosz Kapustka. Minął zwodem rywala, dograł do Joela Valencii, ale uderzenie Ekwadorczyka wybronił bramkarz Karabachu. To w zasadzie jedyny pozytywny moment drużyny Michniewicza.

Goście zagrali tak, jak mówił w niemal wszystkich mediach Jakub Rzeźniczak, były gracz drużyny. Szkoda tylko, że nikt ze sztabu Legii się z nim nie skontaktował. Inaczej - zrobił to analityk, którego zwolniono dzień przed spotkaniem.

Legia - Karabach 0:3 (0:0)
0:1 Patrick Andrade 49'
0:2 Abdellah Zoubir 62'
0:3 Filip Ozobić 70'

Legia: Artur Boruc - Josip Juranović, Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović - Bartosz Kapustka (66. Michał Karbownik), Domagoj Antolić (63. Luquinhas), Bartosz Slisz, Joel Valencia, Rafael Lopes (56. Paweł Wszołek) - Tomas Pekhart.

Karabach: Shakhrudin Magomedalijew - Maksim Medwedew, Badavi Husejnow, Medina Renteria, Abbas Husejnow - Gara Garajew, Uros Matić, Patrick Andrade, Filip Ozobić (75. Jaime Romero), Kwabwena Owusu (84. Elvin Jafarguliyev) - Abdellah Zoubir (63. Mahir Emreli).

Sędziował: Tobias Stieler (Niemcy)

Widzów: brak

Grzegorz Mielcarski o nagrodzie dla Lewandowskiego: To jak porównywanie miss Europy do miss świata

Źródło artykułu: