Liga Narodów. Zamieszanie w kadrze Włoch. Stephan El Shaarawy z fałszywie dodatnim wynikiem testu na koronawirusa

PAP / Gian Ehrenzeller / Na zdjęciu: Stephan El Shaarawy
PAP / Gian Ehrenzeller / Na zdjęciu: Stephan El Shaarawy

Stephan El Shaarawy zakażony koronawirusem - taka informacja pojawiła się we wtorkowy wieczór. Później jednak została zdementowana. Reprezentant Włoch przeszedł kolejne testy i otrzymał wynik negatywny. Może więc wystąpić w środowym meczu z Holandią.

We wtorek włoskie media podniosły alarm. Pojawiły się doniesienia o dwóch piłkarzach reprezentacji Włoch zakażonych koronawirusem, a jednym z nich miał być Stephan El Shaarawy.

Piłkarz występujący na co dzień w Shanghai Shenhua uzyskał w poniedziałek wynik pozytywny po badaniu przeprowadzonym wśród kadrowiczów po powrocie z meczu z Polską. Lekarze mieli jednak wątpliwości i zalecili przeprowadzenie kolejnego testu. Ten zaś dał wynik negatywny, co oznacza, że El Shaarawy może wystąpić w środowym spotkaniu Ligi Narodów Włochy - Holandia w Bergamo.

Skąd wzięło się całe zamieszanie? Jak wyjaśnił Andrea Ferretti, lekarz reprezentacji Włoch, El Shaarawy w pierwszym badaniu miał wynik fałszywie pozytywny.

ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. Polska - Włochy. Maciej Rybus ocenił kolegów z reprezentacji

Drugi test wykonano z pewnym opóźnieniem, gdyż w laboratorium, w którym badano kadrowiczów, były pewne problemy techniczne. W tej sytuacji selekcjoner reprezentacji Roberto Mancini zmuszony był opóźnić o kilka godzin wtorkowy trening Azzurri.

Mecz Włochy - Holandia odbędzie się w Bergamo. To miasto, które zostało najbardziej dotknięte pandemią koronawirusa we Włoszech. Spotkanie rozpocznie się o godz. 20.45, a na trybunach Stadio Atleti Azzurri d'Italia zasiądzie 1000 kibiców.

- Chcielibyśmy zagrać ten mecz w innych okolicznościach, z kibicami, przy pełnym stadionie. Cieszymy się, że tu jesteśmy - podkreślił Roberto Mancini.

Czytaj także: Liga Narodów. Polska - Włochy. Emerson: Czuję, że to mógł być karny dla nas
Czytaj także: Liga Narodów. Polska - Włochy. Rywale zadowoleni i zawiedzeni jednocześnie

Komentarze (0)