Serie A. Ruszyło śledztwo w sprawie złamania kwarantanny przez piłkarzy Juventusu. Grozi im grzywna

PAP/EPA / FEDERICO PROIETTI / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo
PAP/EPA / FEDERICO PROIETTI / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo

Piłkarze Juventusu złamali zasady obowiązkowej kwarantanny i przedwcześnie opuścili hotel, by wyjechać na zgrupowania reprezentacji. Ruszyło śledztwo w tej sprawie, a zawodnikom grożą grzywny.

Po tym, jak dwóch pracowników Juventusu uzyskało pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, zawodnicy mieli udać się na obowiązkową kwarantannę. Część piłkarzy przeszła izolację i z opóźnieniem dotarła na zgrupowania narodowych reprezentacji. Wśród nich był Wojciech Szczęsny. Jednak siedmiu graczy przedwcześnie opuściło hotel i wyjechało z Turynu.

Byli to Rodrigo Bentancur, Juan Cuadrado, Danilo, Paulo Dybala, Merih Demiral, Gianluigi Buffon oraz Cristiano Ronaldo. Wszyscy, z wyjątkiem Buffona, wyjechali na zgrupowania. Z kolei doświadczony bramkarz wrócił do swojego domu. Jak poinformowała "La Gazzetta dello Sport" ruszyło śledztwo w sprawie złamania przez nich przepisów antycovidowych.

Jeśli prokuratura w Turynie uzna, że piłkarze są winni, mogą zostać ukarani grzywną. Śledztwo wszczął także prokurator federalny, który sprawdza, czy Cristiano Ronaldo i pozostali nie zastosowali się do przepisów opracowanych przez piłkarską federację, które miały ograniczyć ryzyko zakażenia wśród piłkarzy, trenerów i pracowników klubów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: efektowne "nożyce" piłkarza Barcelony. Trafił idealnie

Z ustaleń włoskiego dziennika wynika, że odpowiedzialności za zachowanie zawodników nie poniesie klub. Juventus informował inspekcję sanitarną o tym, co robią zawodnicy. Jednak klub uważa, że Ronaldo i pozostali nie złamali żadnych zasad.

- Powiedzieliśmy zawodnikom, że kto chce, może wrócić do domu, aby się dalej izolować. Kwarantanna nie została przerwana, są wolnymi ludźmi i mogą decydować się na wyjazd. Nie rozumiem, dlaczego Ronaldo nie miałby dołączyć do kadry narodowej - powiedział Andrea Agnelli, szef Juventusu.
 
Roberto Testi, dyrektor Departamentu Prewencji ASL w Turynie stwierdził jednak, że nie ma opcji na drakońskie kary. - Nie sądzę, by popełniono poważne wykroczenie. Jeśli ktoś leciał prywatnym lotem, może zapłacić grzywnę, a nie sądzę, by którykolwiek z piłkarzy miał z tym problem - skwitował.

Czytaj także:
Prezes Korony Kielce jest dumny z 4,6 mln zł długu. "Bayern Monachium miał stratę 100 milionów"
Puchar Niemiec. 1.FC Dueren - Bayern Monachium: V-ligowiec nie sprawił sensacji. Dwa gole rywala Roberta Lewandowskiego

Komentarze (0)