PKO Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - Lech Poznań. Gospodarze górą, emocji nie brakowało

Newspix / Michal Kosc / PressFocus / NEWSPIX.PL / Zdjęcie z meczu Jagiellonia - Lech
Newspix / Michal Kosc / PressFocus / NEWSPIX.PL / Zdjęcie z meczu Jagiellonia - Lech

Sędzia Jarosław Przybył dwukrotnie korzystał z VAR-u i ostatecznie uznał 3 gole. Jagiellonia Białystok wygrała 2:1 (1:0) z Lechem Poznań w 7. kolejce PKO Ekstraklasy, choć to rywale mieli optyczną przewagę. Spotkanie odbyło się bez publiczności.

Z Białegostoku, Kuba Cimoszko

Nie ulega wątpliwościom, że Lech Poznań nie lubi meczów wyjazdowych z Jagiellonią Białystok. Na Podlasiu nie wygrał od 2013 roku, zazwyczaj gra tu poniżej oczekiwań i... nie inaczej było tym razem. Przegrał 1:2 i podtrzymał czarną serię. Na dodatek decydującego - jak się później miało okazać - gola zdobył Maciej Makuszewski, który... jeszcze niedawno był jego piłkarzem.

W Białymstoku bardzo wyczekiwano tego meczu, szczególnie po tym jak odwołano poprzednie spotkanie Jagi z Pogonią Szczecin. Objęcie miasta tzw. "czerwoną strefą" spowodowało jednak, że kibice nie mogli zasiąść na trybunach Stadionu Miejskiego. I na pewno tego żałowali...

Gospodarze zaczęli tak jak mogli sobie tylko wymarzyć, choć wydatny udział mieli w tym goście. W 2. minucie Filip Bednarek nie porozumiał się z jednym ze swoich obrońców, a to wykorzystał Fernan Lopez i wywalczył rzut rożny. Po chwili jego dośrodkowanie przypadkowo przedłużył zaś jeden z przeciwników, a stojący kilka metrów od bramki Taras Romanczuk pewnie uderzył głową do siatki.

Poznaniacy przyjechali do Białegostoku w roli faworyta, więc tak szybka strata gola musiała ich podrażnić. I faktycznie było to widoczne. Od razu przystąpili do ofensywy, kilka razy znaleźli się w polu karnym i dość szybko wyrównali. Tymoteusz Puchacz popędził środkiem, minął kilku rywali i został groźnie sfaulowany na szesnastym metrze przez Ivana Runje. Sędzia Jarosław Przybył puścił jednak grę, bo piłka wylądowała u Daniego Ramireza. Jego zagranie piętą trafiło natomiast do Jakuba Kamińskiego, który pewnie uderzył tuż przy słupku. Problem w tym, że wideoweryfikacja VAR orzekła minimalnego spalonego, więc ostatecznie nadal było 1:0...

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ekspert krytycznie o zamknięciu stadionów. "Takie gwałtowne restrykcje są przesadą"

(Nie)stracony gol pobudził piłkarzy Jagiellonii, którzy nieco ustabilizowali sytuację i przesunęli środek ciężkości gry bliżej środka pola. W efekcie Lech miał już większe problemy, by przedrzeć się pod jej bramkę i dojść do kolejnej czystej pozycji strzałowej. Do tego widoczne były ich kłopoty w obronie. Na przedmeczowej rozgrzewce kontuzji doznał Thomas Rogne i trener Dariusz Żuraw w ostatniej chwili musiał dokonać roszady w podstawowym składzie, posyłając do niego Tomasza Dejewskiego. To wyraźnie zburzyło jakiś plan i wprowadziło sporo niepewności w tej formacji.

W oczy rzucała się pasywność poznaniaków w formacji defensywnej, co kilkukrotnie mogli wykorzystać białostoczanie. Maciej Makuszewski w sytuacji sam na sam uderzył jednak tuż obok słupka, a Jesus Imaz i Martin Pospisil popsuli ostatnie podania podczas bardzo groźnych kontrataków. Bliski kolejnego trafienia był też Romanczuk, którego techniczne uderzenie sprzed pola karnego minęło cel dosłownie o włos.

Po przerwie Lech ponownie przejął kontrolę na boisku i szukał wyrównania w długo rozgrywanych akcjach. Problemem było jednak zbyt wolne wychodzenie spod swojego pola karnego i brak odpowiedniego ruchu w ataku. Do tego dochodziła rażąca niedokładność w okolicach bramki rywala. W kilku sytuacjach zabrakło dobrego dogania lub po prostu dokładniejszej finalizacji, co w końcu się zemściło...

W 68. minucie Makuszewski po podaniu Imaza raz jeszcze tego dnia znalazł się oko w oko z Bednarkiem, ale tym razem zachował spokój i płaskim strzałem umieścił piłkę w siatce. Wówczas sytuacja przyjezdnych stała się bardzo trudna. Pomógł im jednak Bodvar Bodvarsson, który w zupełnie niegroźnej sytuacji w idiotyczny sposób zaatakował Pedro Tibę, a sędzia po wideoweryfikacji VAR wskazał na rzut karny. Ten pewnie na gola zamienił Jakub Moder.

Piłkarze z Wielkopolski złapali kontakt i poczuli szansę na przynajmniej punkt. Bliski gola na 2:2 był Tiba, ale jego strzał odbił Steinbors i tym samym uratował komplet punktów Jadze. Ta bowiem w ostatnich minutach zachowała czujność w defensywie i nie dopuściła już do żadnego groźnego strzału.

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:1 (1:0)
1:0 - Taras Romanczuk 2'
2:0 - Maciej Makuszewski 68'
2:1 - Jakub Moder (k.) 81'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors - Paweł Olszewski, Ivan Runje, Bogdan Tiru, Bodvar Bodvarsson - Taras Romanczuk, Martin Pospisil - Tomas Prikryl (70' Kris Twardek), Jesus Imaz (88' Błażej Augustyn), Fernan Lopez (46' Fiodor Cernych) - Maciej Makuszewski (70' Przemysław Mystkowski).

Lech Poznań: Filip Bednarek - Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Tomasz Dejewski, Wasyl Krawec - Pedro Tiba, Jakub Moder - Jakub Kamiński (77' Nika Kaczarawa), Dani Ramirez (77' Filip Marchwiński), Tymoteusz Puchacz (62' Michał Skóraś) - Mikael Ishak.

Żółte kartki: Ivan Runje, Pavels Steinbors - Tymoteusz Puchacz, Jakub Kamiński.

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: -

Komentarze (1)
avatar
krogi kielecki wstyd
18.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
MAM CO CHCIAŁEM !!!!