Takiego skandalu Europa dotąd nie widziała. 22 października 1998 roku, w meczu II rundy Pucharu UEFA, budowana za pieniądze jakich w polskiej piłce dotąd nie było, Wisła podejmuje Parmę. Goście to naszpikowany gwiazdami mundialu we Francji "dream team", ale niesiona entuzjazmem ekipa Franciszka Smudy gra z późniejszym triumfatorem rozgrywek jak równy z równym. Biała Gwiazda wypada tak dobrze, że remis 1:1 przy Reymonta 22 przyjmują z niedosytem.
Jednak mecz, który mógł przejść do historii jako jeden z najlepszych Wisły w rozgrywkach UEFA i stać się fundamentem pod budowę potęgi, okaże się największą kompromitacją w dziejach klubu. W 80. minucie Marcel Lica odgwizduje faul Diego Fusera na Grzegorzu Kaliciaku. Przerwa w grze przedłuża się, bo sędzia wdaje się w dyskusję z piłkarzami. Nagle Dino Baggio łapie się za głowę i oszołomiony kuca. Rzucony z trybuny przedmiot, który rani Włocha, Ryszard Czerwiec wyrzuca za boisko. Baggio zostaje opatrzony przy linii bocznej, ale mecz jest kontynuowany. Piekło rozpęta się dopiero potem.
Nóż w głowie Dino Baggio
- Po meczu Włosi zaczęli biegać po tunelu, dobijać się do sędziów i delegata. Ciągali Baggio, pokazywali ranę, mówili, że zasłabł w szatni po meczu. Tak naprawdę nie wiedzieli, co się stało i czym został uderzony. Dopiero później wszyscy zobaczyli w telewizji, że Baggio oberwał "butterflyem". I zrobiła się afera - wspomina Marek Konieczny, wówczas kierownik drużyny Wisły.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Mecze mogłyby odbywać się z kibicami? Prezes ligi odpowiada
Czerwiec tuż po meczu przyzna, że "odrzucił nóż", ale dzień później zadzwoni do "Dziennika Polskiego" i poprosi o sprostowanie, że "przedmiot, który odrzucił, nie był nożem". Po latach utrzymuje tę wersję: - Tak naprawdę nigdy nie byłem przekonany co do tego, czy to był nóż. Wszystko działo się szybko, działałem intuicyjnie i nie przyjrzałem się dokładnie co to za przedmiot. Ale po co do tego wracać?
Mecz nie jest transmitowany w Polsce, przekaz na żywo ma jedynie włoska stacja RAI. Dopiero po meczu z Italii dotrą sygnały, że Baggio został trafiony "przedmiotem przypominającym nóż". Sędzia Lica i delegat Karel Bohunek nie widzą incydentu, ale dla Komisji Dyscyplinarnej UEFA dowodem będzie nagranie wideo. Widać na nim, że Baggio zostaje trafiony metalowym przedmiotem rzuconym z trybuny. Policji nie uda się odnaleźć narzędzia, ale analiza filmu wykaże, że to faktycznie nóż sprężynowy typu "butterfly".
"Początkowo nie wiedziałem, że oberwałem nożem. Myślałem, że to jakaś śruba" - wspomina w autobiografii Baggio, dodając: "Dotknąłem głowę i poczułem krew. Lała się strumieniami. Fabio Cannavaro krzyknął do mnie: rany boskie, Dino, trafili cię nożem. Nasz lekarz Jack Manara powiedział: o k..., to jakieś dziesięć szwów. Do kibiców Wisły nie mam pretensji. Nie mogę mówić, że to źli ludzie tylko dlatego, że był pośród nich tak zły człowiek".
Efekt motyla
W rewanżu Wisła przegra 1:2 i odpadnie z rozgrywek, ale prawdziwy cios dopiero przyjmie. 13 listopada, w piątek, otrzyma werdykt Komisji Dyscyplinarnej UEFA. Pierwszy faks przychodzi około godz. 14:30 i głosi, że Wisła została wykluczona z rozgrywek UEFA na pięć lat. Dopiero cztery godziny (!) później maszyna wypluje kolejną informację od UEFA: kara dotyczy jednego sezonu.
- W klubie zapanowała żałoba. Na początku byliśmy w totalnym szoku, bo według pierwszych informacji zostaliśmy wyrzuceni z pucharów na pięć lat. To była katastrofa. Dopiero później trochę nam ulżyło, bo okazało się, że kara obowiązuje przez pięć lat, ale dotyczy tylko jednego sezonu - mówi Konieczny.
Wisła składa odwołanie, ale UEFA pozostaje nieugięta. Komisja Dyscyplinarna twierdzi, że "Wisła była zobowiązana do uniemożliwienia wejścia na trybuny kibica, który wniósł nóż". Wytyka też klubowi, że nie ma na stadionie wykrywaczy metali, a mając owianych złą sławą kibiców, powinien je mieć. Biała Gwiazda traci bezpowrotnie pierwszą, być może najlepszą, z ośmiu szans na awans do Ligi Mistrzów.
A "efekt motyla" mógł być dla niej znacznie dotkliwszy. Za rządów Bogusława Cupiała (1998-2016) Wisła zdobyła 8 mistrzostw Polski, a 5 razy stanie na niższych stopniach podium. To najlepszy okres w dziejach klubu, ale niewiele brakło, by złota era skończyła się, nim na dobre się zaczęła. Po incydencie z nożem "Tele-Fonika" rozważała wycofanie się z klubu.
- Cupiał był załamany. Bogusiowi marzyły się przede wszystkim sukcesy w Europie. Trzeba było go przekonać, żeby się nie wycofywał, że rok się przetrwa - wspomina Smuda.
- Oto wybryk jednego człowieka, nie boję się użyć słowa: bandyty, obraca w niwecz cały wysiłek nowych właścicieli, zawodników, trenerów. Z całą mocą chcę podkreślić, że będziemy eliminować takich pseudokibiców z naszego stadionu. Dla nich na Reymonta nie będzie miejsca! - grzmi na konferencji prasowej prezes Ludwik Miętta-Mikołajewicz.
Narodziny "Miśka"
Wisła wyznacza 5 tys. zł nagrody za ujawnienie sprawcy. Ktoś wskazuje Pawła M., ps. "Misiek". 19-letni chuligan ma już bogatą policyjną kartotekę. Jest poszukiwany listem gończym za napaść na policjanta i pobicie mieszkańca Krakowa. List gończy w związku ze sprawą Baggio prokuratura wyśle 13 listopada, tego samego dnia, kiedy Wisła otrzyma faks z UEFA. I po raz pierwszy poda oficjalnie, że Włoch został raniony nożem.
"Misiek" ukrywa się dwa miesiące. Wpada dwa dni przed wigilią Bożego Narodzenia. Jak podaje "Gazeta Krakowska", dorabia w jednej z agencji towarzyskich jako ochroniarz i wozi prostytutki na spotkania z klientami. Zostaje zatrzymany na Kazimierzu, na zbiegu ulic Halickiej i Miodowej. 4 kwietnia 2000 roku zostaje skazany na 6,5 roku pozbawienia wolności.
W uzasadnieniu sąd stwierdza, że "wysoki wyrok powinien być środkiem wychowawczym dla Pawła M., a także sygnałem dla innych, że tego typu zachowania nie będą tolerowane". Nic bardziej mylnego. Dzięki atakowi na Baggio zyskuje sławę, o jakiej nawet nie marzył i awansuje do chuligańskiej ekstraklasy. Już do celi idzie jako bohater, a za kratami zyskuje jeszcze większe uznanie półświatka, bo nie współpracuje z organami ścigania.
Jeszcze raz okazuje się, że nic tak nie buduje przestępcy jak pobyt w więzieniu. Po wyjściu na wolność przeistacza się ze stadionowego zadymiarza w kryminalistę. Szybko pnie się w kibolskiej hierarchii, aż w końcu zostaje numerem jeden wśród "Sharksów", którą organizuje w wyjątkowo brutalną grupę przestępczą trudniącą się handlem narkotykami, przemytem i wymuszeniami.
Staje się rekinem biznesu, a nim we wrześniu 2018 roku zostanie aresztowany, włączy do swojego imperium także Wisłę. W 2014 roku otworzy na terenie klubu siłownię i sekcję sportów walki, dzięki której wprowadzi do zarządu swoją pełnomocniczkę Marzenę Sarapatę. To ta historia zainspirowała Patryka Vegę do nakręcenia filmu "Bad Boy".
A w 2016 roku "Misiek" połączy obie Wisły (wielosekcyjne Towarzystwo Sportowe) i piłkarską spółkę akcyjną unią personalną. TS, w którym pociąga za sznurki, przejmie od Jakuba Meresińskiego SA. Ściągnie ją na samo dno i wydrenuje klubową kasę. Na przełomie 2018 i 2019 roku, nim drużyna Jakuba Błaszczykowskiego rzuci się Białej Gwieździe na ratunek, na koncie Wisły będzie kilkadziesiąt tysięcy złotych, a jej dług będzie wynosił przeszło 30 mln zł.
Przez 20 lat "Misiek" jest bohaterem części trybun. Nie zostaje wyklęty ani po rzucie nożem w Dino Baggio, ani po doprowadzeniu klubu nad przepaść. Koledzy po szalu wystąpią przeciwko niemu dopiero, gdy zacznie współpracować z policją. Jego zeznania, które wyciekną do Internetu, obejmą blisko 400 stron maszynopisu, a skruszony gangster powie w nich o ponad 600 osobach. Więcej TUTAJ.