W pierwszej rozmowie po zwolnieniu z Legii Warszawa, której Aleksandar Vuković udzielił WP SportoweFakty, pojawiło się wiele ciekawych wypowiedzi serbskiego szkoleniowca (WIĘCEJ TUTAJ).
Vuković nie ukrywał rozgoryczenia zwolnieniem z klubu zaledwie kilka tygodni po rozpoczęciu nowego sezonu. Dał też do zrozumienia, że dużo do powiedzenia w Legii ma agent piłkarski Mariusz Piekarski.
Serb zdecydował się też na ocenę pierwszych decyzji jego następcy, Czesława Michniewicza.
ZOBACZ WIDEO: Kluby PKO Ekstraklasy zabezpieczone finansowo? "Łącznie wypłaciliśmy prawie 170 milionów złotych"
- Myślałem, że trener Michniewicz przyjdzie i zbierze owoce tego, co zrobiliśmy w Legii wcześniej. Bo wiadomo było, że ta drużyna musi zacząć dobrze grać. To są piłkarze i oni się z tego całego zamieszania otrząsną. Ale warunkiem było niewywracanie drużyny do góry nogami (...) Trener Michniewicz ma taką narrację: "Jestem tu, bo było źle, dużo jest do zrobienia, ten zespół potrzebuje najlepszego sztabu". I tak dalej. Jak to czytałem, to pomyślałem, że trzeba pana trenera poinformować, że ta grupa zawodników już jest prawdziwym zespołem. Jeżeli przyjeżdżasz do domu, który jest zbudowany i go rozpieprzasz w drobiazgi, to teraz faktycznie jest dużo do zrobienia - ocenił.
Na antenie Canal + zapytany o słowa byłego już trenera Legii został Michniewicz. - Wprawdzie od rozpoczęcia pracy w Legii odciąłem się od mediów, jednak wywiad czytałem. Co ja mogę powiedzieć? Rozumiem rozgoryczenie "Vuko", został zwolniony z miejsca, któremu dał serce - rozpoczął.
- Pogadamy za 20 lat, bo tyle mija odkąd rozpocząłem pracę trenera, jak tak teraz niedawno "Vuko". Byłem w niebie, byłem w piekle, wiem jakie to uczucie. Ale trochę zabrakło w tym klasy.
Jeszcze pod wodzą Vukovicia Legia odpadła z eliminacji do Ligi Mistrzów, już z Michniewiczem przegrała mecz o awans do fazy grupowej Ligi Europy. W pięciu ligowych meczach zdobyła 9 punktów.