To był bolesny cios dla kibiców FC Barcelona. Duma Katalonii przegrała u siebie z Realem Madryt (1:3), jednak w starciu gigantów nie było się bez kontrowersji. Jednym z najgorętszych momentów w meczu była 61. minuta, gdy Clement Lenglet sfaulował we własnym polu karnym Sergio Ramosa. Arbiter, po konsultacji z VAR-em, zdecydował się podyktować rzut karny. Tę decyzję na gorąco skrytykował Ronald Koeman.
- Nie rozumiem decyzji sędziów. VAR pojawia się tylko wówczas, gdy ma zadziałać przeciwko Barcelonie - mówił Holender cytowany przez hiszpański "Sport". - Ktokolwiek mi powie, że był to rzut karny, jest niepoważny. Nie podobało mi się to - dodał.
Wszystko wskazuje na to, że Koeman nie uniknie teraz kary. Według hiszpańskich mediów, holenderski szkoleniowiec może zostać ukarany dyskwalifikacją nawet na cztery spotkania.
Dziennik "Marca" wskazuje jednak linię obrony Koemana, który podobno skrytykował VAR, a nie samych arbitrów. Trudno jednak przypuszczać, że La Liga uwierzy w tłumaczenia szkoleniowca Barcelony.
Nowy szkoleniowiec ma problemy nie tylko z ewentualną karą. Pod jego wodzą FC Barcelona gra fatalnie w La Lidze. Zdobył tylko osiem punktów w sześciu meczach, co jest najgorszym wynikiem w klubie od 50 lat.
Zobacz także: Reprezentacja Polski musi "wyprowadzić" się z PGE Narodowego. "Zdrowie Polaków na pierwszym miejscu"
Zobacz także: Lech Poznań - Standard Liege. Dobra sytuacja kadrowa wicemistrza Polski, wraca Pedro Tiba
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w Rumunii. Bramkarz bohaterem!