Łukasz Fabiański bohaterem West Ham United. Zdradził, jak obronił rzut karny

PAP/EPA / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański
PAP/EPA / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański

Łukasz Fabiański stał się specjalistą od bronienia rzutów karnych. Polak w sobotę został bohaterem swojej drużyny. - Lookman wysłał sygnały, że będzie kombinował - powiedział reprezentant Polski.

West Ham United w sobotę zdobył kolejne bardzo ważne trzy punkty i pokonał Fulham FC (1:0). Zwycięska bramka padła w doliczonym czasie gry, ale rywale mieli doskonałą okazję, aby jeszcze wyrównać. Łukasz Fabiański jednak obronił rzut karny.

Co ciekawe, od sierpnia 2016 roku 35-latek obronił w Premier League aż siedem rzutów karnych. Okazuje się, że w jednej z najlepszych lig na świecie nie ma sobie równych.

W sobotę Fabiańskiego chciał ośmieszyć Ademola Lookman, próbując uderzenia w stylu "Panenki". 35-latek wyczuł intencje młodego Anglika i znakomicie obronił jego lekki strzał.

- Zauważyłem, że w ogóle na mnie nie patrzy. Ani razu nie podniósł głowy. Nie wyglądał w tym wszystkim na pewnego siebie. Wziął szybko futbolówkę, ale potem wysyłał sygnały, że nie jest przekonany, co chce zrobić. Potem wziął krótki rozbieg, co znaczyło, że będzie uderzał technicznie. Nie wygeneruje dużej siły - podkreślał Fabiański w rozmowie z serwisem meczyki.pl.

- Zupełnie inne podejście niż ma na przykład Mohamed Salah, który pokonał mnie tydzień temu. Zawsze stoi daleko od piłki i uderza mocno. Trzeba po prostu wybrać stronę i się w nią rzucić, żeby zdążyć. W sobotę było inaczej. Lookman wysłał sygnały, że będzie kombinował. W dodatku nie było w jego uderzeniu zbyt wiele jakości, co pozwoliło mi skutecznie interweniować - dodaje.

Fabiański rozegrał w tym sezonie osiem meczów w Premier League, w których trzykrotnie zachował czyste konto.

Zobacz także: Marek Papszun: Brak mistrzostwa dla Lecha albo Legii będzie niespodzianką

Zobacz także: Leszek Dyja: COVID-19 ma wyniszczający wpływ na organizm

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...

Komentarze (0)