Wiele wskazuje na to, że Lisy mają drobny kryzys za sobą. Październikowa zadyszka i porażki z West Ham United (0:3) i Aston Villa (0:1) została przykryta wygranymi z Arsenalem 1:0, a przede wszystkim poniedziałkowym triumfem nad Leeds United 4:1. Ale w niedzielę na King Power Stadium przyjechała ekipa z Wolverhampton, która dotąd zgromadziła zaledwie dwa punkty mniej od Leicester City, a od czterech meczów jest niepokonana.
Już w pierwszym kwadransie spotkania szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Już w 13. minucie Dennis Praet dostał piłkę od partnera na prawym skrzydle i dośrodkował ją w pole karne, a ręką zatrzymał ją Max Kilman. Sędzia Anthony Taylor musiał obejrzeć tę sytuację na wideo, bo o takich sytuacjach na podwórku mówi się "nabita", ale po chwili wskazał na punkt w polu karnym.
Z jedenastu metrów nie pomylił się Jamie Vardy. Był to jego ósmy gol w tym sezonie Premier League. Anglik ma kogo gonić, bo kilka godzin wcześniej kolejne trafienie dla Tottenhamu dołożył Harry Kane (więcej TUTAJ). Vardy miał w 39. minucie szansę na podreperowanie swojego dorobku, gdyż Wesley Fofana został sfaulowany w polu karnym przez Rayana Aita Nouriego i arbiter ponownie podyktował rzut karny. Tym razem jego strzał obronił Rui Patricio. Trzeba jednak podkreślić, że szczęśliwie, bo potem piłka odbiła się od Vardy'ego i poleciała na aut bramkowy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana końcówka meczu. Rozpacz, euforia i kolejny dramat
Wilki trenera Nuno Espirito Santo zdecydowanie nie straszyły. W pierwszej połowie goście nie stworzyli żadnej godnej uwagi sytuacji bramkowej. Inna sprawa, że próby strzałów skutecznie blokowali obrońcy z Leicester. W statystykach gościom jednak nie zaliczono żadnego strzału w kierunku bramki Kaspera Schmeichela.
Dopiero w drugiej części gry goście doszli do dogodnych sytuacji. Dwa razy z narożnika pola karnego przymierzył Pedro Neto, później raz z rzutu wolnego Ruben Neves. We wszystkich przypadkach jednak dobrze spisał się Schmeichel. Neves miał jeszcze w ostatnim kwadransie okazję z gry, lecz ponownie przegrał pojedynek z bramkarzem Leicester.
W końcówce jeszcze prowadzenie podwyższyć mógł Harvey Barnes, lecz zmarnował doskonałą okazję po podaniu Jamesa Justina. Nie zmieniło to jednak faktu, że Leicester City zgarnęło po raz szósty w sezonie trzy punkty i - przynajmniej na kilka godzin - zostało nowym liderem Premier League. A o tym, czy zespół utrzyma się na pierwszej pozycji, zadecyduje wynik meczu Manchesteru City z Liverpoolem.
Leicester City - Wolverhampton Wanderers 1:0 (1:0)
1:0 - Jamie Vardy 15' - z karnego
Składy:
Leicester: Kasper Schmeichel - Wesley Fofana, Johnny Evans, Christian Fuchs - James Justin, Youri Tielemans, Nampalys Mendy, Luke Thomas (46' Marc Albrighton) - James Maddison (72' Harvey Barnes), Dennis Praet (80' Wes Morgan) - Jamie Vardy
Wolverhampton: Rui Patricio - Willy Boly, Conor Coady, Max Kilman - Nelson Semedo, Leander Dedoncker, Ruben Neves, Rayan Ait Nouri (76' Fernando Marcal) - Daniel Podence (60' Adama Traore), Raul Jimenez, Pedro Neto (79' Fabio Silva)
Sędziował: Anthony Taylor
Żółte kartki: Evans, Fofana (Leicester) - Dedoncker, Neves, Kilman (Wolverhampton)