Sędzia spotkania Szymon Marciniak przedłużył spotkanie Legii Warszawa z Lechem Poznań tylko o 2 minuty. Gdy wydawało się, że zagwiżdże po raz ostatni, Filip Mladenović zacentrował z lewego skrzydła do zupełnie niepilnowanego w polu karnym Rafaela Lopesa, który po strzale z główki trafił na 2:1. Lech nie miał już czasu nawet na wznowienie gry (więcej o meczu TUTAJ).
- Chyba nic mądrego nie powiem w momencie, gdy przegraliśmy mecz w 92. minucie, w ostatniej akcji meczu - zaczął konferencję prasową trener Lecha, Dariusz Żuraw.
Opiekun "Kolejorza" jest przekonany, że jego ekipa zasłużyła na choćby punkt w Warszawie. - Mecz był wyrównany. Raz przeważała Legia, a raz my - nie ukrywał Żuraw.
Oczywiście najwięcej zastrzeżeń 47-latek miał po bramce straconej w doliczonym czasie gry. - Kolejny raz w meczu ligowym zachowaliśmy się bardzo naiwnie przy straconych bramkach. Oglądając tę ostatnią sytuację, to powiedziałbym, że nawet frajersko - stwierdził gorzko trener Lecha.
Poznaniacy jako jedyni reprezentują Ekstraklasę na arenie europejskiej - grają w fazie grupowej Ligi Europy. Na polskim podwórku spisują się jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań, a w 8. meczach zdobyli zaledwie 9 punktów. - Czeka nas dużo pracy - szybko zakończył konferencję Żuraw.
Czytaj też: PKO Ekstraklasa. Tymoteusz Puchacz zrozpaczony po meczu Legia - Lech. "Taka bramka to kryminał"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...