Trener Lecha Poznań grzmi po meczu z Legią Warszawa. "Zachowaliśmy się frajersko"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw

W hicie PKO Ekstraklasy Legia Warszawa pokonała Lech Poznań 2:1 po bramce strzelonej w ostatniej akcji meczu. Sporo zastrzeżeń do tej sytuacji miał trener gości Dariusz Żuraw.

Sędzia spotkania Szymon Marciniak przedłużył spotkanie Legii Warszawa z Lechem Poznań tylko o 2 minuty. Gdy wydawało się, że zagwiżdże po raz ostatni, Filip Mladenović zacentrował z lewego skrzydła do zupełnie niepilnowanego w polu karnym Rafaela Lopesa, który po strzale z główki trafił na 2:1. Lech nie miał już czasu nawet na wznowienie gry (więcej o meczu TUTAJ).

- Chyba nic mądrego nie powiem w momencie, gdy przegraliśmy mecz w 92. minucie, w ostatniej akcji meczu - zaczął konferencję prasową trener Lecha, Dariusz Żuraw.

Opiekun "Kolejorza" jest przekonany, że jego ekipa zasłużyła na choćby punkt w Warszawie. - Mecz był wyrównany. Raz przeważała Legia, a raz my - nie ukrywał Żuraw.

Oczywiście najwięcej zastrzeżeń 47-latek miał po bramce straconej w doliczonym czasie gry. - Kolejny raz w meczu ligowym zachowaliśmy się bardzo naiwnie przy straconych bramkach. Oglądając tę ostatnią sytuację, to powiedziałbym, że nawet frajersko - stwierdził gorzko trener Lecha.

Poznaniacy jako jedyni reprezentują Ekstraklasę na arenie europejskiej - grają w fazie grupowej Ligi Europy. Na polskim podwórku spisują się jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań, a w 8. meczach zdobyli zaledwie 9 punktów. - Czeka nas dużo pracy - szybko zakończył konferencję Żuraw.

Czytaj teżPKO Ekstraklasa. Tymoteusz Puchacz zrozpaczony po meczu Legia - Lech. "Taka bramka to kryminał"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...

Źródło artykułu: