Kosta Runjaić liczył przed meczem na kontynuację dobrej gry z poprzedniego, wygranego 3:0, pojedynku z Jagiellonią. Jego podopieczni prezentowali się obiecująco również na początku starcia z Podbeskidziem Bielsko-Biała, jednak okres naporu nie potrwał długo. Z czasem rywalizacja wyrównała się i wynik 1:1 nie krzywdził obu stron.
- Dobre 20 minut nie wystarczy do wygrania takiego meczu. Tym bardziej, że nie wykorzystaliśmy szans stworzonych na początku - analizuje Runjaić. - Brakowało mi później wielu rzeczy, które widziałem w poprzednim tygodniu na treningach. Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego tak było. Mam nadzieję, że dostanę odpowiedź od zespołu w tym temacie. Brakowało mi w jego grze właściwego podejścia, świadomości.
- Piłkarze są źli. Pozytywne jest to, że udało się doprowadzić do remisu i zdobyć punkt. Nie widziałem jednak w szatni nikogo zadowolonego. Mamy trochę więcej czasu na zastanowienie się, dlatego tak to wyglądało na boisku i co zrobić, żeby w kolejnym meczu pokazać się z lepszej strony. Możliwe, że jestem zbyt krytyczny i rozemocjonowany po meczu, ale wszyscy liczyli na więcej. Może jak jeszcze raz obejrzę to na spokojnie, będę bardziej pozytywnie nastawiony - mówi szkoleniowiec Pogoni Szczecin.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana końcówka meczu. Rozpacz, euforia i kolejny dramat
Podbeskidzie prowadziło w Szczecinie dzięki strzałowi Kamila Bilińskiego. Przyjezdni mieli jeszcze dwie dogodne sytuacje podbramkowe, żeby podwoić przewagę. Nie wykorzystali ich Maksymilian Sitek oraz Marko Roginić. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Bredego zatrzymała się na jednym strzale celnym, który w ostatecznym rozrachunku dał remis 1:1.
- Jestem zadowolony z determinacji zespołu i z tego, w jakim stopniu zrealizował plan na mecz - mówi Brede. - Z jednej strony sprzyjało nam szczęście, a częściowo nie, ponieważ nie wykorzystaliśmy kluczowej w mojej ocenie sytuacji podbramkowej Marko Roginicia. Nie udało się powiększyć przewagi, a Pogoń rozkręcała się i atakowała.
- Wyszliśmy na mecz w ustawieniu z dwoma napastnikami. Wpuszczaliśmy Pogoń na własną połowę, a na niej byliśmy zdecydowani i agresywni. Dlatego przeciwnik miał problem, żeby dużo zrobić w tej strefie boiska. Byliśmy spokojni oraz opanowani. Ponadto staraliśmy się kontratakować, szybko przenosić piłkę z obrony do ataku. Cały plan był dość dobrze realizowany. W efekcie mamy punkt z bardzo trudnego terenu - ocenia Brede.
Podbeskidzie zremisowało z zespołem niepokonanym od ośmiu meczów i przerwało jego passę bez straconego gola. Beniaminek poprawił się po dwóch porażkach i choć jeszcze nie zwyciężył na wyjeździe po awansie do PKO Ekstraklasy, to po raz drugi podzielił się punktami z gospodarzami.
- Drużyna pokazała charakter. Przy tylu nieprzychylnych słowach i problemach potrafi radzić sobie. Pokazała tym, którzy w nią nie wierzą, że powinni spojrzeć bardziej optymistycznie. Potrafimy na terenie czołowego zespołu ekstraklasy stworzyć kilka sytuacji podbramkowych, pokazać dobrze zorganizowaną piłkę. Podbeskidzie będzie mocniejsze z każdym meczem. Będą zdarzać się porażki, ale będą też miłe sytuacje oraz zwycięstwa. Piłkarze mocno przeżywali niepowodzenia, a wynik w Szczecinie jest dobrym prognostykiem, że to co robimy od dłuższego czasu, zacznie funkcjonować. Jestem o tym święcie przekonany - dodaje trener Podbeskidzia.
Czytaj także: Rafał Kurzawa został wolnym piłkarzem. Nieudana przygoda Polaka w Amiens SC
Czytaj także: Pogoń Szczecin z niezwykłym zwycięstwem. "Wielki krok do przodu"