Liga Narodów. Włochy - Polska. Biało-Czerwoni przed wielką szansą. Oto, co musi się stać, żeby wygrali grupę

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Polska przystąpi do meczu z Włochami jako lider grupy A1 Ligi Narodów. Jeśli zrealizuje się najkorzystniejszy scenariusz, drużyna Jerzego Brzęczka już w niedzielę może zapewnić sobie awans do Final Four rozgrywek.

Awans do turnieju finałowego byłby dla Biało-Czerwonych pierwszym takim wydarzeniem. Poprzednia edycja zakończyła się dla nas spadkiem z dywizji A, a utrzymaliśmy się w niej kuchennymi drzwiami - dzięki poszerzeniu stawki do 16 ekip. Mamy więc ogromną jakościową zmianę. W kadrze da się wyczuć napięcie przed decydującą batalią.

- Pierwsze miejsce, które teraz zajmujemy, nie jest dla nas zaskoczeniem, bo wierzyliśmy w swoje umiejętności. Stać nas na wyrównaną walkę z Włochami i Holandią. Najbliższe mecze będą trudne, ale mamy wszystko w swoich rękach. Rozmawiamy o tym i chcemy zrealizować wielki cel. Nie wybiegamy jednak myślami zbyt daleko, póki co skupiamy się na jednym, najbliższym spotkaniu - mówi Grzegorz Krychowiak.

Jerzy Brzęczek: - W piłce wiele rzeczy jest możliwych. Nie jesteśmy faworytem tej grupy. Potrzebujemy punktu, żeby wykonać plan minimum, czyli utrzymać się w Lidze Narodów. Ale sytuacja jest taka, że dwa ostatnie spotkania gramy z faworytami do wygrania grupy. Piłka lubi niespodzianki i myślę, że jesteśmy w stanie się o nią pokusić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela brat Wayne'a Rooneya. Bramka-marzenie

Na boisku leży wielka kasa

Warto walczyć o wygranie grupy, gdyż poza prestiżem w postaci awansu do Final Four stawką są ogromne pieniądze. Za sam udział w Lidze Narodów reprezentacja Polski zarobiła dla PZPN 2,25 mln euro. W ostatecznej rozgrywce można podnieść z boiska znacznie więcej.

Czterej zwycięzcy grup najsilniejszej dywizji utworzą dwie pary półfinałowe. Lepsi z tych par wystąpią w finale, zaś przegrani powalczą o 3. miejsce. Triumfator Final Four zainkasuje 6 mln euro, finalista - 4,5 mln, wygrany "małego finału" - 3,5 mln, zaś 4. zespół turnieju - 2,5 mln w unijnej walucie. Zwycięzca trwającej edycji Ligi Narodów zarobi więc łącznie 8,25 mln euro.

Możemy świętować już w niedzielę

Na dwie kolejki przed końcem rywalizacji drużyna Jerzego Brzęczka ma jeden punkt przewagi nad najbliższym rywalem i dwa nad Holandią. Układ terminarza jest taki, że przy spełnieniu dwóch warunków, już w 5. serii Biało-Czerwoni mogą być pewni 1. lokaty na finiszu.

By zapewnić sobie wygranie grupy w niedzielę, reprezentacja Polski musi pokonać na wyjeździe Włochów i liczyć na to, że Holandia nie wygra u siebie z Bośnią i Hercegowiną. W takim wariancie mielibyśmy przed ostatnią kolejką cztery "oczka" więcej niż Włosi i co najmniej taką samą przewagę nad Holendrami, co zamykałoby walkę o udział w turnieju finałowym.

Pewne jest, że nawet w mniej optymistycznych scenariuszach do zajęcia na koniec 1. pozycji będziemy potrzebować najwyżej czterech punktów w dwóch ostatnich kolejkach. Jeśli Holandia wywiąże się z roli faworyta i pokona w niedzielę Bośnię i Hercegowinę, a my zremisujemy z Włochami, to "Oranje" nas dogonią i wyprzedzą dzięki zwycięstwu w bezpośredniej potyczce w Amsterdamie (1:0). Wtedy będziemy musieli ich pokonać w Chorzowie, bo remis nie wystarczy, by zbudować lepszy bilans meczów bezpośrednich.

Jeśli natomiast pokonamy ekipę z Półwyspu Apenińskiego, a Holendrzy uporają się z Bośniakami, nasze położenie i tak będzie dość dobre, gdyż do obronienia pozycji lidera na finiszu wystarczy nam remis u siebie z "Oranje".

Nie wolno nam przegrać z Włochami

Fatalnym rozwojem wypadków byłaby porażka Polaków z Włochami, bo wówczas ekipa Jerzego Brzęczka całkowicie straci kontrolę nad sytuacją. Przejęłaby ją Italia, która awansowałaby na 1. miejsce i w przypadku wygranej w ostatniej serii z Bośnią i Hercegowiną, wyniki Polaków i Holendrów przestałyby ją interesować.

Porażka z Włochami nie zabierze nam szans na 1. pozycję, ale sprawi, że staną się one bardzo niewielkie. Jeśli Holandia wygra z Bośnią i Hercegowiną, to w ostatniej kolejce musielibyśmy ograć "Oranje" i liczyć na to, że Bośniacy pokonają Włochów (remis na Bałkanach by nam nie wystarczył, bo przy równym dorobku mielibyśmy w takim wariancie gorszy bilans spotkań bezpośrednich z Italią).

Główni przeciwnicy Polaków mają aktualnie spore problemy kadrowe. Zarówno z kadry Włoch (można o tym przeczytać TUTAJ), jak i Holandii (TUTAJ) wypadło po kilku kluczowych zawodników.

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Włochy 6 3 3 0 7:2 12
2 Holandia 6 3 2 1 7:4 11
3 Polska 6 2 1 3 6:6 7
4 Bośnia i Hercegowina 6 0 2 4 3:11 2

Mecze do rozegrania:

Holandia - Bośnia i Hercegowina / nd. 15.11.2020 godz. 18.00

Włochy - Polska / nd. 15.11.2020 godz. 20.45

Bośnia i Hercegowina - Włochy / śr. 18.11.2020 godz. 20.45

Polska - Holandia / śr. 18.11.2020 godz. 20.45

Komentarze (11)
avatar
grzegorz 1970
15.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
DAMY RADĘ. SZKODA ŻE PRZY OKROJOMYM PRZEZ PANDEMIĘ SKŁADEM WŁOCHÓW. 
avatar
Torcida1950
15.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślę że stać nas na pokonanie osłabionych włochów a bośniacy sprawią niespodziankę i nie dadzą się w Amsterdamie 
avatar
Torcida1950
15.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślę że stać nas na pokonanie osłabionych włochów a bośniacy sprawią niespodziankę i nie dadzą się w Amsterdamie. 
Condom - morda w kubeł kmiocie.
15.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Włosi co prawda w rezerwie wyjdą ale i tak nam do kopią zapewne .... 
avatar
Torcida1950
15.11.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Myślę że stać nas na pokonanie osłabionych włochów a bośniacy sprawią niespodziankę i nie dadzą się w Amsterdamie.