Liga Narodów. Artur Wichniarek: Prawda jest brutalna. Nie mamy reprezentacji

- Dom walił się już wcześniej, a w niedzielę we Włoszech całkowicie się rozpadł. Robert Lewandowski musiał w końcu wszystko wywrócić do góry nogami - mówi Artur Wichniarek po porażce Polski z Włochami (0:2) w Lidze Narodów.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Włoch Alessandro Florenzi (z prawej) i Polak Kamil Grosicki (z lewej) PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Włoch Alessandro Florenzi (z prawej) i Polak Kamil Grosicki (z lewej)
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jak odbiera pan osiem sekund ciszy Roberta Lewandowskiego po pytaniu o pomysł na grę z Włochami?

Artur Wichniarek, były reprezentant Polski: Wielu powie: to zawodnicy grają, nie trener. Ale zobaczmy, jak prezentuje się Bayern Monachium Hansiego Flicka, a jak spisywał za czasów Niko Kovaca. Kapitan nie może przekłamywać rzeczywistości. Robert zachował się, jak trzeba. Milczał, a następnie powiedział to, co wszyscy widzimy od dawna.

W rozmowie z TVP Sport stwierdził, że "jest dużo do poprawy w treningu", a w spotkaniu z Włochami "drużyna wyglądała źle także pod względem taktycznym".

Miałem nadzieję, że Robert wypomni to dużo wcześniej, a nie dopiero kiedy znaleźliśmy się z ręką w nocniku przed eliminacjami mistrzostw świata. Musiał jednak w końcu wywrócić wszystko do góry nogami. Prawda jest brutalna. Nie mamy reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!

Co pan ma na myśli?

Dom walił się już wcześniej, a w niedzielę we Włoszech całkowicie się rozpadł. Nie mamy niczego, na czym możemy budować, nawet nadziei. Nie mamy podstaw, by wierzyć, że będzie lepiej. Jestem sfrustrowany. W niedzielę nie zobaczyliśmy zespołu, który zagrał gorszy mecz. My nie widzieliśmy niczego. Oprócz Wojtka Szczęsnego, który uchronił nas przed kompromitacją. I sędziego, który był nam przychylny. Jacka Góralskiego powinien wyrzucić z boiska wcześniej po jego pierwszym ostrym faulu. Robert Lewandowski również zasłużył na czerwoną kartkę, za atak łokciem. Te brutalne zagrania pokazały emocje naszych zawodników. Chcieli coś zrobić, ale nie mieli jak.

Za awans na Euro gratuluję selekcjonerowi. Doceniam. Ale w eliminacjach graliśmy podobnie jak z Włochami, tyle że rywale byli gorsi. Później pojawiło się irracjonalne tłumaczenie selekcjonera po spotkaniu z Holandią we wrześniu, że długo się nie widzieliśmy z powodu pandemii, stąd słabsza dyspozycja. Przecież COVID-19 dopadł wszystkich. Każdy z tego powodu ucierpiał.

Po ostatnich meczach kadry było już tak dobrze... czy jednak nie?

Nie było. Chociaż nawet mi się w pewnym momencie udzielił ten optymizm, ale starałem się go tłumić i podawać argumenty.

Jakie? 

Zobaczmy. Z Ukrainą wygraliśmy 2:0, ale mieliśmy "farta". Gdyby nie głupota i ułańska fantazja bramkarza, wynik byłby inny. Bośnię i Hercegowinę pokonaliśmy 3:0 we Wrocławiu, ale pamiętajmy, że drużyna zaczęła swobodniej grać wtedy, kiedy z boiska wyleciał z czerwoną kartką jeden z rywali. Z Finlandią było 5:1, ale przecież oni grali osłabieni. Symptomy, że coś złego wydarzy się z naszym zespołem w starciu z drużyną dojrzalszą taktycznie, piłkarsko i fizycznie, pojawiły się dawno. To jak z kredytem w banku. Spłacaliśmy małe raty i dawaliśmy radę, ale gdy trzeba było w końcu pokryć całość, kieszenie okazały się puste. Nikt mi nie wmówi, że nie mamy zawodników, którzy nie mogliby rywalizować z Włochami. To bzdury, mamy!

To o co w tym wszystkim chodzi?

Nasi piłkarze grają poniżej swojego poziomu. Liderzy powinni dawać od siebie więcej. Glik nie był liderem, Krychowiak też. W kadrze jest kilku piłkarzy, którzy nie prezentują obecnie formy na drużynę narodową. Przywiązywanie i przyzwyczajanie się do nazwisk to pierwszy błąd. Nie rozumiem powołań "z automatu". Włosi zweryfikowali dwa lata przygotowań polskiej kadry. Ja stempla Jerzego Brzęczka nie widzę.

Trener powinien podać się do dymisji?

Nie ja zatrudniałem, nie ja będę zwalniał. I tak jestem już "niekochanym" ekspertem, który zawsze krytykuje. Wszyscy z otoczenia reprezentacji się na mnie poobrażali. Jerzy Brzęczek nie rozmawia ze mną od dwóch lat. Szkoda tylko, że nie rozumie jednej rzeczy: ja nie krytykuję dla samej krytyki. Podaję argumenty, rzeczowo analizuję. Taki jestem, mówię prawdę, a ta najbardziej boli.

Portal Interia poinformował, że podobno rozważana jest cisza medialna w kadrze.

O, świetny pomysł! Wtedy na pewno drużyna zacznie grać jak z nut. Może dobrze byłoby zorganizować mecz reprezentacji z krytykującymi ją dziennikarzami. Pewnie takich wejść jak Góralskiego byłoby więcej.

Zobacz także: Maciej Kmita: To początek końca Jerzego Brzęczka [KOMENTARZ]
Zobacz także: Włochy - Polska. Za to zagranie Robert Lewandowski powinien być wyrzucony z boiska

Czy podzielasz zdanie Artura Wichniarka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×