Kwadrans przed końcem podstawowego czasu gry, Jan Bednarek, według arbitra, sfaulował w naszym polu karnym Georginio Wijnaldum. Sędzia podyktował rzut karny, który Memphis Depay zamienił na bramkę.
- Trudno powiedzieć, czy ten rzut karny powinien być. Moim zdaniem to była na pewno kontrowersyjna decyzja - mówi dla polsatsport.pl Kamil Jóźwiak.
- Nikt z nas nie będzie miał pretensji do Janka, bo wszystko było blisko. Z mojej perspektywy nie powinien zostać podyktowany rzut karny - dodaje.
Dzięki bramce z jedenastki Holendrzy doprowadzili do remisu (1:1), a później - po golu Georginio Wijnalduma - wyszli na prowadzenie 2:1. Takim wynikiem zakończyło się całe spotkanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: absurdalna sytuacja w polskiej lidze. Koszmarny babol sędziego!
- Nie ma co ukrywać, że taki rzut karny, gdy drużyna jest dobrze zorganizowana z tyłu, podcina skrzydła - podkreśla Jóźwiak.
- Gdy Holendrzy przegrywali, utrzymywali się przy piłce, ale mieliśmy swoje kontrataki i pewną szansę na 2:0 w drugiej połowie. Gdybyśmy ją wykorzystali, mogliśmy zamknąć ten mecz. Tego jednak nie zrobiliśmy - stwierdza.
Polacy nieźle zaczęli mecz z Holendrami, od 5. minuty prowadzili właśnie po bramce Kamila Jóźwiaka. Generalnie drużyna Jerzego Brzęczka wyglądała lepiej niż w spotkaniu z Włochami, ale mimo tego zasłużenie przegrała z Oranje.
- Na pewno nastąpiła znaczna poprawa w porównaniu do poprzedniego meczu, ale na pewno jest niedosyt, bo przykro przegrać mecz w takich okolicznościach. Prowadziliśmy do końcowych minut, a w nich straciliśmy dwie bramki - przyznaje Jóźwiak.
Zobacz też:
Liga Narodów. Jerzy Brzęczek o TVP Sport: "To żenująca manipulacja"
Robert Lewandowski sfrustrowany po meczach reprezentacji Polski? "Ewidentnie się męczy"