PKO Ekstraklasa. Osłabione Podbeskidzie Bielsko-Biała lepsze od Zagłębia Lubin. Wygrana po babolu bramkarza

Podbeskidzie Bielsko-Biała odbiło się od dna tabeli PKO Ekstraklasy. Bielszczanie pokonali u siebie KGHM Zagłębie Lubin 2:1. Koszmarny błąd popełnił bramkarz gości Dominik Hładun i dzięki temu Podbeskidzie odniosło triumf.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Podbeskidzie Bielsko-Biała PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Podbeskidzie Bielsko-Biała
Obie drużyny mają swoje problemy związane z zakażeniami koronawirusem. W KGHM Zagłębiu Lubin najgorsze już za zespołem, ale Podbeskidzie Bielsko-Biała przed meczem poinformowało o tym, że z powodu zakażenia pauzować muszą Kamil Biliński, Bartosz Jaroch i Filip Modelski. Zwłaszcza brak tego pierwszego to duże osłabienie dla drużyny beniaminka PKO Ekstraklasy.

Początek spotkania był wyrównany i żaden z zespołów nie ruszył do frontalnych ataków. Podbeskidzie mogło objąć prowadzenie w 13. minucie. Chwilę wcześniej Lubomir Guldan sfaulował w polu karnym Maksymiliana Sitka i arbiter Szymon Marciniak wskazał na jedenasty metr. Karnego nie wykorzystał jednak Łukasz Sierpina, który poślizgnął się przy oddawaniu strzału, a piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką.

Górale żałowali niewykorzystanej szansy, ale nadal mądrze się bronili i nie pozwalali rywalom na wiele w ofensywie. Miejscowi nastawili się na stwarzanie zagrożenia po stałych fragmentach i ta taktyka przyniosła skutek w 23. minucie. Po wrzutce z rzutu rożnego piłkę przedłużył Gergo Kocsis, a Mateusz Marzec z najbliższej odległości wpakował ją do pustej bramki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol w III lidze! Strzał piętką, z powietrza!

Górale kontrolowali wydarzenia na boisku, a Zagłębie starało się doprowadzić do wyrównania, jednak miało problem, by w jakikolwiek sposób zagrozić bramce strzeżonej przez Michala Peskovicia. Bielszczanie utrzymali jednobramkowe prowadzenie do przerwy, a po niej nadal trzymało się swojej taktyki. Sposobu na nią długo nie potrafili znaleźć goście, choć z biegiem czasu to oni przejęli inicjatywę.

Gospodarze momentami rozpaczliwie się bronili, jak choćby wtedy, gdy w 68. minucie Michał Rzuchowski położył się na boisku, by zatrzymać strzał Filipa Starzyńskiego. Zagłębie dopięło swego trzy minuty później, gdy w polu karnym Dejan Drazić dograł do Roka Sirka, a ten oddał mocny strzał, po którym piłka wpadła do bramki.

Jednak po chwili to znów Górale byli na prowadzeniu. Jewgienij Baszkirow we własnym polu karnym podał do Dominika Hładuna, a ten fatalnie przyjął piłkę. Dopadł do niej wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Desley Ubbink i strzelił do pustej bramki. Ta sytuacja podłamała Miedziowych, którzy nie zdołali już niczym odpowiedzieć i musieli uznać wyższość rywali.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - KGHM Zagłębie Lubin 2:1 (1:0)
1:0 - Mateusz Marzec 23'
1:1 - Rok Sirk 71'
2:1 - Desley Ubbink 74'

W 13. minucie Łukasz Sierpina (Podbeskidzie) nie wykorzystał rzutu karnego.

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Michal Pesković - Karol Danielak, Aleksander Komor, Dmytro Baszłaj, Kacper Gach - Maksymilian Sitek (79' Konrad Gutowski), Gergo Kocsis, Mateusz Marzec (72' Desley Ubbink), Michał Rzuchowski (71' Rafał Figiel), Łukasz Sierpina (64' Serhij Wiakuszko) - Marko Roginić.

KGHM Zagłebie Lubin: Dominik Hładun - Kacper Chodyna, Lorenco Simić, Lubomir Guldan, Sasa Balić - Jakub Bednarczyk (46' Dejan Drazić), Łukasz Poręba, Filip Starzyński (69' Samuel Mraz), Jewgienij Baszkirow, Patryk Szysz - Rok Sirk (87' Dominik Jończy).

Żółte kartki: Marko Roginić, Aleksander Komor (Podbeskidzie Bielsko-Biała) oraz Lubomir Guldan, Lorenco Simić, Dejan Drazić (KGHM Zagłębie Lubin).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Czytaj także:
Globe Soccer Awards. Są pierwsze wyniki. Lewandowski przed trudnym zadaniem, potrzebne wsparcie
Fortuna Puchar Polski: Widzew Łódź - Legia Warszawa. 19-latek w bramce mistrza Polski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×