Gdy w listopadzie 2019 roku właściciele Tottenhamu powierzyli Jose Mourinho misję prowadzenia ich zespołu, w środowisku aż roiło się od sceptycznych reakcji. Sposób, w jaki Portugalczyk rozstał się z Manchesterem United kilkanaście miesięcy wcześniej, wpłynął negatywnie na ocenę jego warsztatu. Czas pokazał jednak, że dwukrotny triumfator Ligi Mistrzów wciąż ma w sobie to "coś".
Po dziesięciu kolejkach Premier League w sezonie 2020/21 Tottenham plasował się na 1. miejscu w ligowej tabeli. Podopieczni Mourinho regularnie dopisują do swojego dorobku kolejne punkty, a jedyną porażkę ponieśli w pierwszym meczu trwającej kampanii w starciu z Evertonem. Mając to na uwadze, warto pamiętać, że budowa zespołu, dziś będącego źródłem radości dla sympatyków Spurs, to proces, którego początki sięgają przełomu 2019 i 2020 roku.
Namaszczenie lidera
W momencie objęcie sterów przez Mourinho Tottenham znajdował się w środku największego kryzysu ostatnich lat. Klub nie mógł odnaleźć odpowiedniego rytmu na boisku, co przekładało się na kiepskie rezultaty na wszystkich frontach. Jakby tego było mało, problemy narastały również w szatni, gdzie coraz częściej dochodziło do konfliktów między zawodnikami. "The Special One" porządki rozpoczął od jasnych instrukcji pod adresem gwiazdy Kogutów, Harry'ego Kane'a.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wiało jak diabli. Tak padł kuriozalny gol!
- Obserwowałem cię podczas wczorajszego treningu i uważam, że jesteś prawdziwym liderem. Musimy budować twój wizerunek w tym kierunku. Wyznaję taką filozofię i według mnie pod moimi skrzydłami twoja forma może eksplodować.
- Moja natura nie pozwala mi zaakceptować sytuacji, w której nasz zespół nie sięgnie po żadne trofeum. Niemniej czuję, że dzięki tobie możemy celować w najwyższe laury - zaznaczył Portugalczyk podczas pierwszego spotkania z Anglikiem.
Życiowa forma i wyznaczanie nowych trendów
Nie ulega wątpliwości, że Kane wziął sobie do serca słowa Mourinho. Odkąd 57-letni menadżer pojawił się na Tottenham Hotspur Stadium angielski snajper jest wręcz nie do powstrzymania. Aby się o tym przekonać wystarczy rzucić okiem na liczby, którymi może pochwalić się król strzelców mistrzostw świata z 2018 roku. W końcu 27 bramek i 18 asyst w 34 meczach to dobitne potwierdzenie, jak fenomenalnym piłkarzem jest Kane.
Jose Mourinho has turned Harry Kane into the best defender, midfielder and forward in the Premier League.
— Michael (@TFWriter) November 21, 2020
To, co szczególnie imponuje w przypadku 27-latka to znaczące rozszerzenie zakresu umiejętności prezentowanych przez niego na boisku. Teza, mówiąca o tym, że Mourinho uczynił z Kane'a najlepszego obrońcę, pomocnika i napastnika całej ligi, ma liczne grono zwolenników. Wziąwszy pod uwagę, jak ogromną wszechstronnością dysponuje snajper reprezentacji Anglii, trudno się temu dziwić.
- Kto wie, może za sprawą Harry'ego ludzie zaczną nieco inaczej postrzegać napastników. Aktualnie wszystko sprowadza się do sprawdzenia, ile razy napastnik wpisał się na listę strzelców. Piłkarz grający na tej pozycji może jednak zostać zawodnikiem meczu, nawet jeśli nie strzeli choćby jednego gola - prognozuje Jose Mourinho.
Kierunek trofea
Wspaniałe indywidualne statystyki to nie jedyne zalety pracy pod czujnym okiem Mourinho. To, co zdecydowanie ważniejsze to fakt, że Portugalczyk stale dąży do tego, aby zaszczepić w piłkarzach mentalność prawdziwych zwycięzców. Kane zdaje się doskonale rozumieć, że podstawowym celem na nadchodzące miesiące jest powiew świeżego powietrza w gablocie z trofeami.
- Jose to zwycięzca w każdym calu. Od początku towarzyszy mu nastawienie, z którego jasno wynika, że chce wygrać tutaj absolutnie wszystko.
- Dzięki nowym rządom zespół ciągle nabiera pewności siebie. Jose to świetny facet - dysponuje niesamowitym doświadczeniem, z którego my - zawodnicy - możemy tylko skorzystać. Mamy z nim świetną relację od pierwszego dnia jego pracy - opowiada Harry Kane.
Duet doskonały
Słowa Kane'a nie wydają się rzucone na wiatr. Styl pracy Jose Mourinho wydobywa z piłkarzy Tottenhamu wszystko, co najlepsze. To pod batutą Portugalczyka z Anglią i Premier League zdołał zaprzyjaźnić się skreślony już przez niektórych Tanguy Ndombele.
To jednak nie nazwisko Francuza praktycznie co tydzień trafia na usta ekspertów. Heung-Min Son, bo o nim mowa, to piłkarz, który swoją grą realizuje ponad sto procent normy. Koreańczyk z 9 trafieniami na koncie jest wiceliderem klasyfikacji strzelców angielskiej ekstraklasy.
Son and Kane combine for their 29th Premier League goal
— B/R Football (@brfootball) October 26, 2020
Only Drogba and Lampard have combined for more in Premier League history. pic.twitter.com/cc7rpcqYuF
Dodatkowo dużym uznaniem cieszy się współpraca jego i Harry'ego Kane, która łączy w sobie efektowność z efektywnością. Wystarczy wspomnieć, że angielsko-koreański duet jest odpowiedzialny za 29 bramek na poziomie Premier League. Lepsi pod tym względem są tylko Didier Drogba oraz Frank Lampard.
- Od lat znakomicie się dogadujemy, ale w tym sezonie prezentujemy się jeszcze lepiej. Obaj jesteśmy bardziej precyzyjni zarówno jeśli chodzi o ostatnie piłki, jak i same strzały - mówi Kane, który w sezonie 2020/21 popisał się m.in. asystami przy każdym z 4 golów Sona w meczu z Southampton FC.
Statystyki godne pretendentów
Komplementując obecną formą Tottenhamu, pod żadnym pozorem nie można sprowadzać wszystkiego do zasług Kane'a i Sona. Pozostali zawodnicy Kogutów również spisują się tak dobrze, jak życzyłby sobie tego sam Mourinho. Świadczą o tym poszczególne zestawienia, w których zespół prowadzony przez Portugalczyka okupuje czołowe pozycje.
W pierwszych meczach Premier League w sezonie 2020/21 Spurs stracili zaledwie 9 bramek - najmniej w całej lidze. Ponadto, w zestawieniu punktów zdobytych od 20 listopada 2019 roku, a więc od powrotu do pracy Mourinho, ustępują jedynie Liverpoolowi oraz Manchesterowi City.
- Tottenham to nie tylko ja i Sonny. Mamy naprawdę dobrą zgraną drużynę. Musimy utrzymać taki stan rzeczy, jeśli chcemy pozostać w tym miejscu miejscu do końca sezonu - podkreśla Harry Kane.
Niespodziewany powrót na szczyt - specjalność Mourinho
Co sprawiło, że podopieczni Jose Mourinho znaleźli się w tak korzystnym położeniu? Przede wszystkim należy docenić kunszt samego menadżera, który po okresie adaptacyjnym w szatni Tottenhamu poczuł się jak ryba w wodzie. Można zaryzykować stwierdzenie, że znacząco pomogła w tym specyfika klubu, którym zza biurka kieruje Daniel Levy.
Tottenham, choć w ciągu drugiej dekady XXI wieku stał się uznaną angielską marką, wciąż nie jest wymieniany jednym tchem razem z najlepszymi klubami Starego Kontynentu. Praca w takim środowisku to dla Jose Mourinho nic nowego. W przeszłości portugalski szkoleniowiec potrafił skutecznie zaatakować z drugiego rzędu, czy to prowadząc FC Porto, czy też Chelsea. Z pierwszym klubem wygrał Ligę Mistrzów w 2004 roku, z drugim natomiast sięgnął rok później po pierwsze mistrzostwo Anglii od 1955 roku.
Wiele wskazuje na to, że już wkrótce historia może zatoczyć koło. Spurs po raz ostatni tytuł mistrzowski wywalczyli 60 lat temu. Sezon 2020/21 to idealna szansa, aby nareszcie zakończyć niechlubną passę. Nie da się bowiem ukryć, że Jose Mourinho znów zaczął bawić się piłką tak, jak w trakcie najlepszych okresów swojej trenerskiej kariery.
Stare sprawdzone metody - klucz do sukcesu
To, na co zwłaszcza należy zwrócić uwagę, to styl, który wyróżnia Tottenham Portugalczyka. Najgroźniejszą bronią Kogutów jest dziś umiejętność jednoczesnej organizacji gry obronnej i przeprowadzenia niezwykle szybkich, a zarazem skutecznych kontrataków. Mourinho wrócił więc na swój sposób do punktu wyjścia, zaszczepiając w nowym miejscu filozofię bliźniaczo podobną do tej, która okazała się przepustką na piłkarskie salony m.in. na Stamford Bridge.
Mecz z Manchesterem City w sobotę 21 listopada był książkowym przykładem tego, jak potrafią grać zespoły Mourinho, gdy wszystkie elementy tworzą ze sobą spójną całość. Obywatelom na nic zdało się zdecydowanie większe posiadanie piłki, czy nawet miażdżąca przewaga pod względem sytuacji podbramkowych. Tottenham rozpracował przeciwnika i wygrał pewnie 2:0, wysyłając tym samym kolejny sygnał rywalom z górnej półki.
Mistrzowskie aspiracje Kogutów to już nie tylko wymysł najbardziej zagorzałych kibiców zespołu z brytyjskiej stolicy. Z Tottenhamem liczą się wszyscy, o czym świadczą komentarze Pepa Guardioli. Katalończyk słusznie zauważył, że niewiele brakowało a dotychczasowy dorobek ekipy Jose Mourinho byłby jeszcze bardziej imponujący.
- Liczby mówią same za siebie. Z West Hamem oraz Newcastle stracili punkty w samej końcówce. Wyobraźcie sobie ich sytuację w tabeli, gdyby w obu wspomnianych pojedynkach zdołali dowieźć korzystny rezultat - pytał retorycznie trener Manchesteru City po przywołanej przed chwilą porażce.
Szampańskie nastroje
Dodatkowo Tottenham buduje znakomita atmosfera na linii piłkarze - sztab szkoleniowych. Namacalny dostęp mają do niej na dobrą sprawę wszyscy zainteresowani. Wszystko za sprawą decyzji Mourinho, który doszedł do wniosku, że warto dzielić się ze światem zewnętrznym niektórymi wydarzeniami, do których dochodzi za zamkniętymi drzwiami. Ostatnio na Instagramie Portugalczyk pochwalił się zakupem ogromnej iberyjskiej szynki, co było pokłosiem przegranego zakładu z Sergio Reguilonem.
Dobry humor nie opuszcza Mourinho także podczas konferencji prasowych. Przed hitowym starciem ze swoim byłym pracodawcą - Chelsea FC - 57-latek postanowił wbić szpilkę w rezerwowego golkipera The Blues, Kepę Arrizabalagę. Hiszpan to zawodnik, który przez długi czas był piętą achillesową klubu ze Stamford Bridge.
- Chelsea ma niesamowity skład. Mogą grać Jamesem lub Azpilicuetą. Mogą grać Chilwellem, ale też Alonso czy Emersonem. Mogą grać albo Mendym albo najdroższym bramkarzem w historii Premier League - śmiał się Portugalczyk.
Mecz z Chelsea to kolejny ważny punkt sezonu 2020/21 dla Tottenhamu oraz Jose Mourinho. Jeśli Koguty zwyciężą, przeskoczą Liverpool i wrócą na pozycję lidera Premier League. Hitowe spotkanie rozpocznie się w niedzielę 29 listopada o godzinie 17:30.
Zobacz także:
Bundesliga: Robert Lewandowski wystrzelił "rakietę". Bayern Monachium wygrał z groźnym beniaminkiem
Zobacz także: