Zaraz po śmierci Diego Maradony piłkarski świat zaskoczył Andre Villas-Boas. Portugalski szkoleniowiec wyszedł z propozycją, by na cześć zmarłego... odgórnie zastrzec numer 10 we wszystkich klubach i rozgrywkach piłkarskich na świecie. Oczywiście tego typu rozwiązanie nie spotkało się ze zbyt dużym poparciem.
Nieco mniej restrykcyjną formę upamiętnienia legendy argentyńskiej piłki wspiera natomiast jego syn - Diego Singara.
- W drużynach, w których grał, uważam, że powinno się zastrzec "10". Włączając w to Barcelonę. Nie mam co do tego wątpliwości - powiedział Singara w rozmowie z hiszpańską "Marcą". Jak jednak zaznaczył, nie jest to w tej chwili najważniejsza kwestia. - Skupiam się przede wszystkim na przebrnięciu przez ten trudny czas. Mam nadzieję, że stanie się to szybko, albo nie... nie wiem nawet, co bym chciał, by się stało - dodał.
Syn zmarłej legendy zaznaczył także, że bardzo poruszyły go liczne gesty mające na celu uczcić pamięć jego ojca.
- Byłem bardzo poruszony gestem Messiego. To były bardzo emocjonalne dni. Gest Leo był czymś wyjątkowym. Wiele to dla mnie znaczyło, popłakałem się. Również gesty Napoli, wygrana Gimnasii, to co działo się w meczu Boca, na którym była Dalma (córka Maradony przyp. red.). Było wiele wzruszających chwil - podkreślił Singara.
Czytaj także:
- To byłby transfer roku. Neymar zdradza gdzie chce odejść!
- Liga Mistrzów. Nieco ponad połowa biletów do fazy pucharowej rozdana. Szykuje się dramatyczna ostatnia kolejka
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: efektowne racowisko i głośny śpiew. Tak Neapol pożegnał Diego Maradonę