Od śmierci mistrza świata z 1986 roku minęło już dziesięć dni. Argentyńska policja wciąż szuka złodziei, którzy okradli Diego Maradonę w dniu jego śmierci. Z sejfu byłego zawodnika SSC Napoli zniknęły wszystkie kosztowności.
Według portalu areanapoli.it jednym z podejrzanych jest osobisty lekarz Argentyńczyka, Leopoldo Luque. Córki legendarnego piłkarza stwierdziły, że ten w ostatnim czasie był "prawą ręką" mistrza świata z 1986 roku.
- Tato nie mógł nawet zarezerwować dentysty lub ortopedy, bez pójścia do niego - mówiły córki Maradony, cytowane przez "areanapoli.it".
Oskarżyły też lekarza o doprowadzenie ich ojca do śmierci. Luque miał podać Maradonie niewłaściwe leki. Neurochirurg z Buenos Aires odpierał te zarzuty. Lokalna prokuratura wszczęła już śledztwo w tej sprawie.
Włoskie media podają, że w ostatnich tygodniach Maradona był otoczony przez złych ludzi. Ci mieli okradać go od dłuższego czasu. O kradzieży kosztowności z jego sejfu kilka dni temu poinformowała dziennikarka Mariana Brey.
- Wiem z bardzo dobrego źródła, że w dniu, w którym Maradona umierał, gdy leżał na łóżku, otworzyli sejf i zabrali z niego wszystko. On tam wciąż był - opowiadała w programie "Los Angeles de la Manana".
Zobacz też:
Rozłam w rodzinie Diego Maradony. Siostra oskarża jego córki
Tak jeden z synów dowiedział się o śmierci Diego Maradony
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"