Bundesliga. Union - Bayern. Hansi Flick: Nie było nas na boisku

PAP/EPA / CLEMENS BILAN / Na zdjęciu: Hansi Flick
PAP/EPA / CLEMENS BILAN / Na zdjęciu: Hansi Flick

Hansi Flick po pierwszej połowie był mocno niezadowolony z postawy piłkarzy Bayernu Monachium. - Jeżeli pierwsza piłka jest niebezpieczna, to znaczy, że brakuje pewności siebie - mówił po meczu.

[tag=681]

Bayern Monachium[/tag] nadal jest liderem Bundesligi, ale stracił przewagę nad RB Lipsk. Mistrz Niemiec tylko zremisował na wyjeździe z Unionem Berlin. W dodatku dość szczęśliwie, bo gola na 1:1 strzelił Robert Lewandowski, a wcześniej rywale mieli wiele okazji, aby wyjść na dwubramkowe prowadzenie.

Nie dziwi, że trener Hansi Flick jest niezadowolony ze swoich zawodników. Szczególnie pierwsza połowa go rozczarowała.

- Źle broniliśmy przy bramce dla Unionu. Nie było nas na boisku przez kilka minut. Wtedy takie gole padają. Jeżeli pierwsza piłka jest niebezpieczna, to znaczy, że brakuje pewności siebie - mówi trener Bayernu na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomasz Iwan ocenia grę reprezentacji Polski. "Kadra jest w trakcie budowy. Gra bez pomysłu i tożsamości"

Przełomowym momentem meczu była przerwa. To wtedy musiało być gorąco w szatni Bayernu. Flick przyznał, o co miał pretensje do piłkarzy.

- My graliśmy zbyt bezpiecznie. Nie byłem z tego zadowolony i zwróciłem na to uwagę w przerwie. Mieliśmy grać odważniej. Dopiero w drugiej połowie byłem zadowolony, ale możemy grać jeszcze lepiej. Przeciwnik wciąż stwarzał sobie okazje. Naszym pomysłem był wysoki pressing, ale dzisiaj to nam nie wychodziło - tłumaczy.

Bayern w tym roku rozegra jeszcze dwa mecze w Bundeslidze. W środę z VfL Wolfsburg, a w sobotę z Bayerem Leverkusen.

Bundesliga. Union - Bayern. "Lewandowski kontratakuje". Niemieckie media o meczu Polaka >>

Bundesliga. Union Berlin - Bayern Monachium. Manuel Neuer: Nie szukamy wymówek >>

Komentarze (1)
anonymous480808
13.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
chaotyczna gra Bayernu , dziwny brak zgrania, z meczu na mecz coraz gorzej