[b]
[/b]Arkadiusz Reca ma za sobą debiutanckiego gola w Serie A. Nasz piłkarz występuje obecnie na wypożyczeniu w Crotone. Poprzedni sezon, na takich samych zasadach, spędził w SPAL. Nie wiadomo, czy obrońca wróci do Atalanty Bergamo, z którą podpisał kilkuletni kontrakt w 2018 roku. W tamtym zespole wystąpił tylko pięć razy. Od półtora roku Reca regularnie gra jednak we włoskiej ekstraklasie. W Serie A ma już na koncie 38 meczów. W reprezentacji Polski wystąpił 12 razy.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Strzelił pan gola w Serie A po efektownej akcji, ale chyba większe wrażenie zrobiła radość z niego i salta. Ćwiczy je pan?
Arkadiusz Reca, piłkarz FC Crotone i reprezentacji Polski: W Polsce też tak robiłem. Wiem, że od mojego ostatniego gola minęły dwa lata i można było o tym zapomnieć. Sam się bałem, czy dam radę wykonać salto. Zwłaszcza, że ostatnie zrobiłem rok temu. Nauczyłem się tego będąc dzieckiem. Z kolegami, na wiosce. Wychodziliśmy na dwór i ćwiczyliśmy. Początki były bolesne, kilka razy źle upadłem, ale szybko się przełamałem. Powiedziałem sobie wtedy, że będę tak celebrował każdego strzelonego gola.
Gol w meczu ze Spezią (4:1) był pana pierwszym w lidze włoskiej.
Długo czekałem na ten moment - ponad dwa lata. Muszę teraz przynieść upominek do szatni. Taki mamy zwyczaj - debiutanci robią prezent drużynie. Na przykład przygotowują ciasta czy coś do jedzenia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wolej-poezja! Prześliczny gol piłkarki FC Barcelona
A pan podczas lockdownu podszkolił się w gotowaniu.
I nie ukrywam, że lubię spędzać czas w kuchni i robić na przykład ciasta. Ale gramy teraz co trzy dni i trudno byłoby mi to pogodzić z czasem. Raczej zahaczę o sklep i coś kupię. Mam nadzieję, że po tym golu zacznę "łapać" liczby. Jest to potrzebne i mi i drużynie. Na początku, po przyjeździe do Włoch, nie zwracałem uwagi na to, czy asystuję lub trafię do bramki. Ale przed tym sezonem postanowiłem, że muszę to zmienić.
W tym sezonie ma pan na razie dwie asysty i gola.
Chciałbym, żeby było ich jeszcze kilka.
Wygraliście pierwszy mecz w lidze. Czujecie, że przyszło przełamanie? Na razie jesteście na ostatnim miejscu w tabeli po 11 kolejkach.
Terminarz tak się ułożył, że zaczynaliśmy od meczów z mocnymi zespołami. Teraz czekają nas spotkania z drużynami ze środka i dołu tabeli, więc mamy nadzieję, że będzie lepiej. Potrzebowaliśmy tej wygranej. Trenujemy ciężko i dobrze. Jesteśmy nawet chwaleni we włoskiej telewizji za fajny styl gry.
"Wahadło" to pana pozycja na boisku?
Najlepiej się tam czuję. Lubię "pociągnąć" do przodu, wiem też, że muszę bronić. Jeżeli miałbym mówić, za kogo się uważam, to odpowiadam: za obrońcę. Cały czas pracuję, by poprawiać się w defensywie. Bardzo ciężko trenowałem podczas lockdownu i widzę efekty. Codziennie staram się coś dodać od siebie, popracować indywidualnie. W siłowni, albo z trenerem od przygotowania fizycznego. Odczuwam czasem zmęczenie i szukam rozwiązań, tak by dostosować ćwiczenia do swojego organizmu. Dołożyć obciążenia lub odjąć.
To pana drugi sezon w Serie A, w którym gra pan regularnie. Czuje się pan już mocny na włoskich boiskach?
Wiem, że stać mnie na to, by występować na tym poziomie. Muszę się oczywiście rozwijać, ale widzę, że daję radę.
A jak się pan czuł na tle mistrza Włoch? Z Juventusem miał pan asystę, zremisowaliście 1:1.
Dobrze! Dało mi to do myślenia. Przyjechał mistrz Włoch, asystowałem i nie odstawałem. Potrafiłem zagrać na dobrym poziomie przeciwko takiej drużynie. Widziałem zmęczone twarze rywali, ale mnie to spotkanie też kosztowało trochę zdrowia. Po takich meczach pewność siebie rośnie.
W Atalancie są zadowoleni z pana rozwoju?
To dla mnie trudny temat. Na razie o tym nie myślę.
Dlaczego?
Wróciłem tam latem z wypożyczenia ze SPAL. Miałem nadzieję, że zostanę w Bergamo, ale wyszło, jak wyszło. Cieszę się, że trafiłem do Crotone i tu chcę pokazać się z dobrej strony.
Jest pan podwójnie zmotywowany?
Na pewno, również, gdy gram przeciwko Atalancie. Całkiem inne rozmowy były na początku, a zupełnie inne, kiedy postanowiłem odejść na wypożyczenie. Klub ściągnął zawodnika na moją pozycję, który w moim odczuciu nie jest lepszy ode mnie. Ale to nie moje decyzje. Nie dostawałem żadnych sygnałów z Atalanty odnośnie mojej przyszłości. Nie wiem, co ze mną będzie po sezonie.
Łatwiej panu przyjeżdżać na zgrupowania reprezentacji, gdy nie jest pan rezerwowym w klubie?
Pewnie. Zawodnik, który regularnie gra jest pewniejszy siebie. To dużo ułatwia i tak jest ze mną. Z każdym zgrupowaniem czuję się lepiej w reprezentacji, pewniej.
Zahartował pana czas, gry był pan krytykowany? Za brak gry w Atalancie i występy w kadrze?
To był bardzo trudny okres. Wiem, co działo się w Internecie. Starałem się nie czytać komentarzy, ale docierały do mnie. Cały czas wierzyłem, że dam radę, że sytuacja w końcu się odwróci. I się udało.
A czuje się pan teraz podstawowym obrońcą reprezentacji?
Nie, aż tak to nie. Wiadomo - zawsze trener decyduje, kto zagra. Ja mogę zagwarantować, że będę gotowy. Do pewnego momentu był problem z lewą obroną w kadrze, ale teraz jest nas kilku na tę pozycję. W dodatku chłopaki grają w klubach na wysokim poziomie. Dla każdego z nas rywalizacja jest duża.
To kiedy kolejne salta?
Oby było ich jak najwięcej. I punktów też. W ostatnim meczu ze Spezią czułem ból w okolicach pośladka. Kłuło nawet przy chodzeniu, miałem rezonans. Na szczęście to nic poważnego i jestem gotowy do gry.
Maciej Żurawski: Xavi nie mógł uwierzyć, gdzie gramy. Zastanawiałem się, czy Real Madryt też się z nas śmieje
To musi zmienić Błaszczykowski, jeśli chce jechać na Euro