- Widziałem Milan w ostatnich kilku meczach. To młoda i waleczna drużyna, w której panuje dobra atmosfera - cytuje Mario Mandzukicia tuttomercatoweb.com.
Chorwat jest w Mediolanie i czeka na swój debiut. Może on nastąpić już 23 stycznia, kiedy to AC Milan zmierzy się z Atalantą Bergamo. 34-letni napastnik - pomimo braku klubu przez pół roku - jest gotowy, żeby z miejsca wybiec na boisko.
- Gdybym nie był gotowy, nie zaakceptowałbym oferty Milanu i zostałbym w domu, żeby oglądać telewizję. Przygotowywałem się kilka miesięcy. W tym czasie ciężko trenowałem i jestem gotowy - wyjaśnił Chorwat.
ZOBACZ WIDEO: To dlatego Jerzy Brzęczek został zwolniony. "Według Bońka tego typu sytuacja była nie do przyjęcia"
- Trudno powiedzieć, na ile procent jestem gotowy. Ciężko trenowałem, zarówno atletycznie, jak i fizycznie. Na pewno jestem gotowy na duże granie i myślę, że będę gotowy na kolejne 4 lata profesjonalnej kariery. Nigdy nie miałem większych kontuzji i czuję, że jestem w formie - dodał.
Mandzukić doskonale zdaje sobie sprawę, gdzie przychodzi. Milan rozgrywa doskonały sezon, jest liderem Serie A i jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa Włoch. Do tego wszystkiego doświadczony zawodnik podchodzi jednak ze spokojem. Wie, że do końca sezonu daleka droga.
Nie przejmuje się również rzekomą klątwą zawodników, którzy w szeregach "Rossonerich" grali z numerem 9. Ta ma trwać od czasów, gdy z "dziewiątką" na plecach szalał na San Siro Filippo Inzaghi. - Nie martwię się liczbami. Dziewiątka była wolna i ją wziąłem, ponieważ "17" było zajęta. Nie martwię się tym, co stoi "za" koszulką, ale co jest przed nią - skomentował Mandzukić.
Chorwat, który ma stworzyć zabójczy duet ze Zlatanem Ibrahimoviciem, urywa jednak rozmowę i spekulacje o tym, co będzie. - Ci, którzy mnie dobrze znają, znają też moje ambicje. Nie lubię mówić, wolę grać i działać na boisku - zakończył.
Zobacz także:
Ostatnio jej ofiarą był Krzysztof Piątek. Włosi znów piszą o "klątwie numeru 9" w AC Milan
Koniec transferowej sagi Arkadiusza Milika!