Premier League: co za sensacja! Liverpool przegrał z Burnley, po czterech lata padła twierdza Anfield!

PAP/EPA / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Mohamed Salah
PAP/EPA / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Mohamed Salah

Sensacja i koniec fenomenalnej serii Liverpoolu! Mistrz Anglii przegrał z Burnley FC 0:1 i doznał pierwszej domowej porażki w Premier League od niemal czterech lat.

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo kłopotów "The Reds", które widać już od kilku tygodni, ekipa Seana Dyche'a nie siliła się na otwarty futbol i od początku zaryglowała dostęp do własnej bramki, pilnując przede wszystkim czystego konta w tyłach.

Gospodarzom szło jak po grudzie. Naciskali, starali się cały czas wywierać presję na rywalu, lecz sytuacji stwarzali niewiele. Dopiero w końcówce pierwszej połowy mieli kapitalną okazję na gola, bo koszmarnie na własnej połowie pomylił się Ben Mee. Piłkę przejął Divock Origi, który wyszedł sam na sam z Nickiem Popem, tyle że zamiast spokojnie przymierzyć, uderzył na siłę i trafił w poprzeczkę.

Po zmianie stron kilka razy błysnął bramkarz Burnley, a największy kunszt pokazał przy mocnym strzale Mohameda Salaha w krótki róg. Obronił z wielkim refleksem, choć odległość nie była duża, a Egipcjanin kopnął piłkę dość mocno.

ZOBACZ WIDEO: To dlatego Jerzy Brzęczek został zwolniony. "Według Bońka tego typu sytuacja była nie do przyjęcia"

Liverpool był coraz bardziej zniecierpliwiony, zaś goście wyczuli szansę na sprawienie sensacji i zaczęli się odgryzać. W 71. minucie z ostrego kąta fatalnie spudłował Johann Gudmundsson, ale niespełna kwadrans później ekipa Burnley wprowadziła rywali w stan totalnego osłupienia. Alisson sfaulował w polu karnym Ashleya Barnesa, sędzia Mike Dean wskazał na "wapno" i sam poszkodowany wpakował piłkę do siatki uderzeniem w lewy róg.

Ostatnie fragmenty meczu to już wściekłe ataki mistrza Anglii, jednak to nic nie dało i "The Clarets" dokonali niemożliwego! To pierwsza domowa porażka Liverpoolu w Premier League od 23 kwietnia 2017 roku (wtedy na Anfield wygrało 2:1 Crystal Palace). Podopieczni Juergena Kloppa zakończyli fenomenalną serię 68 meczów u siebie bez porażki (55 zwycięstw i 13 remisów).

"The Reds" zajmują aktualnie 4. miejsce w tabeli z dorobkiem 34 pkt. Burnley jest 17. i ma 19 "oczek" (o 7 więcej niż otwierające strefę spadkową Fulham).

Liverpool FC - Burnley FC 0:1 (0:0)
0:1 - Ashley Barnes (k.) 83'

Składy:

Liverpool FC: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Joel Matip, Fabinho, Andrew Robertson, Xherdan Shaqiri (84' Takumi Minamino), Thiago Alcantara, Georginio Wijnaldum, Alex Oxlade-Chamberlain (57' Mohamed Salah), Divock Origi (57' Roberto Firmino), Sadio Mane.

Burnley FC: Nick Pope - Matthew Lowton, James Tarkowski, Ben Mee, Charlie Taylor (49' Erik Pieters), Robbie Brady (65' Johann Berg Gudmundsson), Ashley Westwood, Josh Brownhill, Dwight McNeil, Chris Wood, Ashley Barnes.

Żółte kartki: Fabinho, Joel Matip (Liverpool FC) oraz Ashley Barnes (Burnley FC).

Sędzia: Mike Dean.
[multitable table=1245 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]

Czytaj też:
Najważniejsze zasady pracy Sousy
Klucz Sousy do sukcesu

Komentarze (7)
avatar
Maciej Stoinski
22.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No to był wałek ! Po 3 wtopach grali u siebie i pewno grube siano poszło na Liverpool stad buki zarobione ! 
avatar
mysle ze tak
22.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jurgen widac chce nasza repre poprowadzic 
avatar
p_
22.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czyżby jurgen już nie był tak wspaniałym trenerem? 
Livbar
22.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem kibicem LFC ale ostatnio ich gra to beznadzieja, szczególnie napastnicy. Salah powinien strzelać w długi róg a on strzela w krótki. Również co do strzałów i zwodów czasami trzeba na zama Czytaj całość
avatar
Fanka Rożera
21.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Polski Messi też strzela takie bramki dla Bayernu.