Premier League: Tottenham Hotspur w kryzysie, Jose Mourinho pudruje rzeczywistość

PAP/EPA / Andrew Boyers  / Na zdjęciu: Jose Mourinho
PAP/EPA / Andrew Boyers / Na zdjęciu: Jose Mourinho

Tottenham miał walczyć o mistrzostwo Anglii, tymczasem dziś drży o miejsce w pierwszej czwórce tabeli Premier League. Jose Mourinho robi dobrą minę do złej gry, choć jego zespół od kilku tygodni tkwi w kryzysie.

W niedzielę "Koguty" - osłabione brakiem kontuzjowanego Harry'ego Kane'a - przegrały na wyjeździe z Brighton and Hove Albion (0:1). To dla nich druga porażka z rzędu, ale statystyki z ostatniego okresu są zdecydowanie gorsze. W ośmiu minionych kolejkach ekipa z Londynu wygrała zaledwie dwukrotnie i zdobyła 9 z 24 możliwych punktów.

- Nie zaczęliśmy dobrze, a strata gola w pierwszych fragmentach meczu podkopała naszą samoocenę. Moja drużyna cierpiała, jednak w drugiej połowie zobaczyłem u niej zupełnie inne podejście. Niektórzy zawodnicy mieli problem ze zmęczeniem, mimo to do końca próbowali odmienić losy meczu - ocenił występ przeciwko "Mewom" w rozmowie ze "Sky Sports" Jose Mourinho.

Jeszcze w połowie grudnia Tottenham mógł realnie myśleć o mistrzostwie Anglii. Był nawet liderem Premier League. Tymczasem obecnie zajmuje 6. miejsce w tabeli i ma tylko 33 pkt. - o 11 mniej niż otwierający stawkę Manchester City i o 6 mniej niż zajmujące 4. pozycję Leicester City.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak strzela następca Leo Messiego

- Porażka zawsze przynosi złe przeczucia. To nie był nasz najbardziej udany występ, jednak w drugiej części pokazaliśmy sporo dobrego. Prawdopodobnie zasłużyliśmy na więcej, niż zdobyliśmy w tym meczu. Dlatego mam pozytywne nastawienie - zaznaczył "The Special One".

O przełamanie "Koguty" powalczą w czwartek, lecz zadanie nie należy do łatwych, bo ich rywalem w derbach Londynu będzie Chelsea. "The Blues" pod wodzą nowego menedżera Thomasa Tuchela wywalczyli cztery punkty w dwóch spotkaniach (0:0 z Wolverhampton Wanderers i 2:0 z Burnley FC), nie tracąc ani jednego gola.

Czytaj także:
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii
Branża fitness otworzy się sama. "To nawet nie jest obywatelskie nieposłuszeństwo"

Źródło artykułu: