28-letni pomocnik jest zdeterminowany - chce odejść. Sobotni mecz Realu Madryt z Levante UD (1:2) miał go tylko utwierdzić w swojej decyzji.
Zawodnik mecz rozpoczął na ławce, ale na finiszu grająca w osłabieniu drużyna potrzebowała impulsu i Hiszpan był gotowy. Sztab szkoleniowy podjął jednak decyzję, że na boisku pojawi się Alejandro Arribas. Isco z kolei nawet nie podniósł się na rozgrzewkę.
Zawodnik ma dość. "AS" - powołujący się na źródła bliskie zawodnikowi - informuje, że ten byłby gotowy odejść nawet teraz, ale zdaje sobie sprawę, że czasu jest bardzo mało. Jeżeli jednak pojawi się opcja, będzie chciał z niej skorzystać.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Ekstraklasy S.A. szacuje straty klubów przez pandemię. Padła konkretna kwota
Hiszpańscy dziennikarze zastanawiają się również nad polityką transferową "Królewskich". Dziwi ich fakt, że pozwolono na odejście Martina Odegaarda, podczas gdy Isco ma być dla Zinedine Zidane'a "niewidzialny".
Sytuacja zawodnika mocno zmieniła się po jego wypowiedzi z października, którą zarejestrowała mikrofony Movistar+. "Jeśli mnie zmienia (Zidane - przy. red.), robi to w 50. czy 60. minucie meczu, czasami nawet w przerwie. Jeśli chce mnie wpuścić, robi to w 80. minucie" - powiedział wówczas Isco.
Wyliczono, że od tego momentu Hiszpan rozegrał tylko 16 procent możliwych minut w 21 meczach. Tylko dwa z nich rozpoczął z kolei w podstawowym składzie - było to w ligowym meczu z Valencią CF oraz pucharowym starciu z CD Alcoyano.
Zobacz także:
Los Gennaro Gattuso w SSC Napoli przesądzony
Lionel Messi rozbił bank. To najwyższy kontrakt w historii sportu