Wisła rozpoczęła od szybkiego prowadzenia 3:0. Potem miała nawet mieć rzut karny, gdy Tomas Huk wszedł w Felicio Browna Forbesa. Po analizie VAR sędzia Krzysztof Jakubik wycofał się jednak z tej decyzji.
- Dla mnie to było przewinienie, a już na pewno w obliczu wskazania na punkt karny przez sędziego interwencja VAR nie była uzasadniona - tłumaczy sytuację dla Sport.pl Zbigniew Przesmycki.
Drugi raz Jakubik skrzywdził Wisłę Kraków w 84. minucie, gdy dla odmiany podyktował rzut karny dla Piasta Gliwice. Sytuacja dotyczyła starcia 17-letniego Piotra Starzyńskiego z Jakubem Świerczokiem.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Ekstraklasy S.A. szacuje straty klubów przez pandemię. Padła konkretna kwota
Sędzia główny dostał nawet sygnał, że mógł popełnić błąd i ponownie wykorzystał VAR. Tym razem swojej decyzji jednak nie cofnął, a Piast po chwili doprowadził do remisu 3:3. - Jeśli rzut karny dla Piasta Gliwice został podyktowany, to my też powinniśmy otrzymać jedenastkę w pierwszej połowie - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener "Białej Gwiazdy" Peter Hyballa.
Jak Przesmycki podchodzi do sprawy? Zwraca uwagę na to, że sytuacja była prosta w ocenie - zwłaszcza przy wykorzystaniu systemu VAR, który pokazał ewidentnie, że to arbiter VAR - którym był Daniel Stefański - miał rację.
- W takich sytuacjach trzeba zwrócić uwagę czy zawodnik zastawiający piłkę znajduje się w pozycji, która gdyby nie kopnięcie, pozwoliłaby mu na zagranie bądź przejęcie kontroli nad piłką. I tak było w tej sytuacji. To oznacza, że, utrzymanie decyzji o rzucie karnym było błędną decyzją, która w meczu z VAR nie powinna mieć miejsca - dodał Przesmycki.
Wisła zatem może czuć się bardzo pokrzywdzona. Warto dodać, że ekipa spod Wawelu finalnie przegrała mecz 3:4 tracąc decydującego gola w doliczonym czasie gry.
Zobacz także:
Trener Białej Gwiazdy nie zgadza się z rzutem karnym dla rywala
Michał Probierz przerwał milczenie. Trener przeprasza