Jednak trener ŁKS Grzegorz Wesołowski ma inny problem. Od wyroku sądu zależy, czy niektórzy czołowi zawodnicy jego drużyny przedłużą kontrakty.
- Ludzie, którzy interesują się piłką nożną, wiedzą, że do tej pory walczyliśmy głównie nie na boisku, lecz na salach sądowych. W związku z tym, że nadal nie ma rozstrzygnięcia, niektórzy zawodnicy, zwłaszcza ci bardziej doświadczeni, chcą odejść, albo czekają na rozstrzygnięcie Sądu Administracyjnego w Warszawie i od tej decyzji uzależniają, czy będą grać w ŁKS. Nie podpisali jeszcze umów i dlatego w meczu z Dolcanem nie mogli grać - mówił Wesołowski.
Jednym z tych piłkarzy jest Piotr Świerczewski, który otrzymał ofertę z innego klubu i czeka jak rozwiąże się sprawa licencji ŁKS. Piłkarzem, który zostanie zawieszony, jest Jakub Biskup, gdyż chce rozwiązać kontrakt z powodu zaległości finansowych, jakie klub ma wobec niego. Biskup w poprzednim sezonie wystąpił w 28 meczach.
Drużyna z al. Unii w spotkaniu z Dolcanem nie zaprezentowała się z dobrej strony, mimo dość korzystnego bezbramkowego remisu jaki wywalczyła. Nawet jeżeli okaże się, że sąd przyzna rację ŁKS i uzna, że proces licencyjny klubu z łodzi odbył się niezgodnie z prawem, to ŁKS i tak zapewne pozostanie na zapleczu ekstraklasy. To spowoduje, że trener Wesołowski nie będzie miał tak mocnego zespołu jak w ubiegłym sezonie, a szybki awans może okazać się zadaniem bardzo trudnym do wykonania.