"Święci" - z Janem Bednarkiem w podstawowym składzie (Polak strzelił samobójczego gola, a w końcówce otrzymał jeszcze czerwoną kartkę) zostali rozbici różnicą dziewięciu bramek w drugim sezonie z rzędu.
Gdy 4 stycznia drużyna Ralpha Hasenhuettla pokonała u siebie Liverpool (1:0), jej opiekun wzruszył się do łez. We wtorek za to mógł zapłakać, ale już wyłącznie ze zgryzoty.
- Straszny początek i okropne zakończenie. Bardzo rozczarowujące jest też to, że przez czerwoną kartkę straciliśmy Jana Bednarka. Rywale zbyt łatwo strzelali bramki. Potem w drugiej połowie przez 20 minut radziliśmy sobie bardzo dobrze, by następnie dać sobie wbić pięć goli w kwadrans. To się nie powinno zdarzyć - przyznał menedżer "Świętych", cytowany przez oficjalny serwis klubu.
W październiku 2019 roku Southampton przegrało u siebie z Leicester City również 0:9. - Mamy już takie doświadczenie. Znów straciliśmy dziewięć bramek, co mogę powiedzieć? To bardzo rozczarowujące i frustrujące. Wtedy się jednak podnieśliśmy, teraz też to zrobimy - zaznaczył Hasenhuettl.
- Mamy kolejne spotkanie w sobotę i musimy pokazać reakcję, choć jeszcze trochę za wcześnie, by o tym mówić - dodał trener.
"Święci" spróbują się odbudować w wyjazdowym starciu z Newcastle United. Aktualnie zajmują 12. miejsce w tabeli Premier League z dorobkiem 29 pkt.
Czytaj także:
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski został aktorem