Podczas pierwszej połowy meczu 7. kolejki Fortuna I ligi zamaskowani kibice odpalili środki pirotechniczne w postaci rac świetlnych. Skutkowało to zadymieniem stadionu przy Alei Orła Białego. Sędzia Marek Opaliński dwukrotnie przerywał spotkanie.
Za bezpieczeństwo na obiekcie w Legnicy był odpowiedzialny 55-letni pracownik. Według dolnośląskiej policji to właśnie przez niego doszło do incydentu. Śledczy przedstawili mu zarzut niezachowania wymogów i warunków bezpieczeństwa.
"Zgromadzony materiał dowodowy wskazał, że jeden z pracowników, odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób przebywających na stadionie, nie dokonał należytego sprawdzenia obiektu i znajdujących się tam pomieszczeń" - czytamy na stronie dolnośląskiej policji.
"Pomimo tego, iż na godzinę przed rozpoczęciem meczu, funkcjonariusze przekazali informacje o umieszczeniu niesprawdzonych opakowań kartonowych na jednym z wydzielonych sektorów, mężczyzna zbagatelizował wiadomość i nie dokonał ich sprawdzenia" - dodano.
Zobacz też:
Brutale z Gdańska? Jest reakcja Piotra Stokowca
Dariusz Mioduski zabrał głos ws. sprzedaży Legii Warszawa. Jednoznaczne słowa
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramki