Wielkie emocje w Krakowie! Dwie czerwone kartki, rzut karny i słupek w ostatniej akcji meczu!

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: piłkarz drużyny Cracovia Florian Loshaj (z prawej) i Michał Rzuchowski (z lewej) z zespołu Podbeskidzie Bielsko-Biała
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: piłkarz drużyny Cracovia Florian Loshaj (z prawej) i Michał Rzuchowski (z lewej) z zespołu Podbeskidzie Bielsko-Biała

Remisem 1:1 zakończył się mecz 17. kolejki Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała. Emocji przy Kałuży 1 nie brakowało, a zadbał o nie przede wszystkim Jarosław Przybył, który stopniował napięcie, zmieniając swoje decyzje po analizie VAR.

Stawka meczu mogła zapowiadać walkę na noże - Cracovia i Podbeskidzie przed startem kolejki zajmowały bowiem dwa ostatnie bezpieczne nad strefą spadkową. Doskonale przygotowane boisko zachęcało jednak do gry w piłkę, a nie walki właściwej dolnym rejonom tabeli.

Piłkarze wykorzystali te niespotykane zwykle w lutym warunki i stworzyli spotkanie, które mogło się podobać. Zwłaszcza na tle toczonych w tygodniu w arktycznych warunkach meczach Pucharu Polski i ligowego Śląsk - Wisła. Więcej TUTAJ.

Niesieni zwycięstwami nad Legią (1:0) i Górnikiem (2:1) Górale przyjechali na Kałuży 1 jak po swoje. Próbowali narzucić gospodarzom warunki gry i błyskawicznie odbierać piłkę po stracie. Krakowianie w pierwszych minutach nie czuli się pewnie. Widać było w ich grze ostrożność podszytą bojaźnią. Ale trudno się temu dziwić, bo przegrali do zera trzy ostatnie ligowe mecze i ich przewaga nad "kreską" stopniała do dwóch punktów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!

To mogło paraliżować, ale im dalej w mecz, tym pewność siebie podopiecznych Michała Probierza rosła. Gdy wydawało się, że kontrolują już sytuację, w środku pola w prosty sposób piłkę stracił Patryk Zaucha. Goście bez litości wykorzystali błąd 20-latka. Michał Rzuchowski kapitalnym prostopadłym podaniem rozerwał obronę Cracovii, a Jakub Hora posłał piłkę do bramki między nogami Karola Niemczyckiego.

Zaucha prawdopodobnie nie zagrałby przeciwko Podbeskidziu, gdyby nie urazy Kamila Pestki, Michala Siplaka i Michaela Gardawskiego, ale nie było to okolicznością łagodzącą. Probierz nie wybacza takich błędów i już kilka minut później zastąpił 20-latka Thiago, a na lewą obroną przesunął Sergiu Hancę. Bezkompromisowa decyzja mogła szybko zemścić się na trenerze, bo chwilę po niej Hanca... zagrał rywalom na kontrę. W jej końcowej fazie Rzuchowski stanął oko w oko z Niemczyckim, ale tym razem bramkarz Pasów był górą. W ostatecznym rozrachunku roszada jednak się Probierzowi opłaciła, bo po wejściu Thiago jego zespół zdominował Górali.

Gospodarze mieli łatwość we wchodzeniu w pole karne gości, ale w decydującym momencie albo pudłowali, albo ich strzały były blokowane przez obrońców. Najlepszą okazję "z gry" w 38. minucie miał Pelle van Amersfoort, który po centrze Thiago zagłówkował nad bramką. Chwilę później Pasy jednak dopięły swego. Próbując odciąć Dawida Szymonowicza od dośrodkowania, Gergo Kocsis uderzył go w twarz. Sędzia Jarosław Przybył dopiero po analizie VAR wskazał na "wapno", a z rzutu karnego wyrównał van Amersfoort.

Po zmianie stron na boisku istniał już tylko jeden zespół. W przerwie zimowej Probierz dokonał rewolucji w grze Cracovii. To już nie jest drużyna, która stara się jak najszybciej i jak najprostszymi środkami przedostać pod bramkę rywala. Teraz Pasy budują atak pozycyjny i w sobotę byli w tym konsekwentni.

Podbeskidzie nieco im to ułatwiło, bo w 62. minucie drugą żółtą i czerwoną kartką ukarany został Kocsis. Węgier nie będzie dobrze wspominał wizyty przy Kałuży 1, bo najpierw po jego bezmyślnym faulu Górale stracili prowadzenie, a potem swój błąd techniczny przy przyjęciu piłki próbował "naprawić" faulem na Hance i osłabił zespół.

Pięć minut przed końcem siły się wyrównały, gdy Ivan Marquez sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Mateusza Marca. Paradoksalnie, grając w przewadze, najlepszą okazję gospodarze stworzyli z kontry. W 77. minucie po rzucie rożnym krakowianie ruszyli jak do pożaru, ale w decydującym momencie van Amersfoort przegrał pojedynek z Michalem Peskoviciem.

Ostatnie słowo mogło jednak należeć do Podbeskidzia. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Rzuchowski uruchomił dalekim podaniem Marko Roginicia, który w polu karnym ograł Damira Sadikovicia i wyłożył piłkę Dominikowi Frelkowi do pustej bramki, ale młody pomocnik Górali jedynie ostemplował jej słupek.

To pudło Frelka może kosztować Podbeskidzie powrotem na ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Bielszczanie wylądują na dnie, jeśli w poniedziałek Stal Mielec pokona Górnika Zabrze.

Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:1)
0:1 - Hora 25'
1:1 - van Amersfoort (k.) 42'

Składy:

Cracovia: Niemczycki - Rapa, Szymonowicz, Marquez, Zaucha (33' Thiago) - Hanca, Sadiković, van Amersfoort, Loshaj, Fiolić (72' Piszczek) - Rivaldinho (72' Pik).

Podbeskidzie: Pesković - Modelski, Janicki, Rundić, Mamić - Sitek (58' Frelek), Kocsis, Rzuchowski, Roginić, Hora (69' Danielak) - Wilson (58' Marzec).

Żółte kartki: Rivaldinho, van Amersfoort, Marquez (Cracovia) oraz Roginić, Kocsis, Hora (Podbeskidzie).

Czerwone kartki: Marquez /85' bezpośrednia/ (Cracovia) oraz Kocsis /62' za dwie żółte/ (Podbeskidzie),

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Komentarze (0)