Kariera wisiała na włosku przez... traktor. Po licznych perturbacjach Kean odnalazł się w PSG

Jeszcze zanim skończył 18 lat, jego ojciec groził zerwaniem kontraktu syna z Juve, jeśli nie otrzyma obiecanego ciągnika. Moise Kean ma dopiero 20 lat, a ekscesami ze swojej kariery mógłby obdzielić kilku bardziej doświadczonych kolegów.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Moise Kean Getty Images / Aurelien Meunier - PSG / Na zdjęciu: Moise Kean
- Jest pracoholikiem. Potrafi robić szalone rzeczy z piłką i prawdopodobnie jest najsilniejszym gościem, jakiego w życiu spotkałem - w ten sposób Moise Keana charakteryzował Theo Walcott, gdy obaj grali w Evertonie.

To były jednak jedne z nielicznych ciepłych słów pod adresem Włocha. Jego przygoda z angielskim klubem, choć jeszcze niezakończona (jest jedynie wypożyczony do PSG), jak na razie rozpatrywana może być tylko jako jedno wielkie rozczarowanie.

Do klubu z Liverpoolu dołączył przed sezonem 2019/2020 za spore jak na ten zespół pieniądze, bo aż 27,5 miliona euro. Nie potrafił jednak dowieść swojej wartości. Wchodził głównie na końcówki spotkań. Nie błyszczał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramki

Wszystkich zdziwiło więc to, że przed obecnym sezonem Paris Saint-Germain wypożyczył tego gracza z Anglii. W Paryżu konkurencja w ataku jest dużo bardziej wymagająca i trudno było przypuszczać, by właśnie tam mógł się odbudować. Futbol jednak lubi zaskakiwać.

- Potrafi grać na różnych pozycjach w ataku, po prawej czy lewej stronie. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze wszystkiego, co robi - stwierdził kilka dni temutrener francuskiej ekipy Mauricio Pochettino.

Kean bowiem nieoczekiwanie nie tylko odnalazł się w Paryżu. Pod nieobecność kontuzjowanego Mauro Icardiego stał się jednym z liderów drużyny. W tym sezonie więcej bramek niż 20-latek (13) strzelił tylko Kylian Mbappe (18).

"Oddajcie mój traktor"

Kean mimo młodego wieku ma całkiem bogatą historię. Głównie aferalną. Czy można się jednak dziwić, jeżeli w wieku 16 lat otwarcie przyznawał, że jednym z jego idoli jest Mario Balotelli, a na jednym z meczów drużyn młodzieżowych Juventusu pozował, na wzór swojego idola, w koszulce z napisem "Why Always Me?".

Pod koniec kwietnia zeszłego roku głośno było też o imprezie, na której Kean bawił się w najlepsze ze znajomymi mimo panującego lockdownu. Jak opisywał wówczas "Daily Mirror" "panie tańczyły na kolanach obecnych tam mężczyzn i wykonywały inne sugestywne gesty".

Utarczki z Moise są jednak niczym w porównaniu do sporów z jego ojcem. Niewykluczone, że pan Biorou Kean do dziś czeka na pewną przesyłkę z Turynu...

W 2017 Moise miał podpisać pierwszy profesjonalny kontrakt z Juventusem. W negocjacjach uczestniczył ojciec piłkarza. Biourou Kean był zadowolony z warunków proponowanych przez klub. Wszak 700 tysięcy euro rocznie piechotą nie chodzi. Rzecz w tym, że w gratisie ojciec piłkarza miał mieć obiecany od klubu także... traktor.

Maszyna jednak nigdy na Wybrzeże Kości Słoniowej nie trafiła. A Biourou Kean ani myślał o tym zapomnieć. Zaczął głośno domagać się należnego mu bonusu, straszył nawet, że jego syn zerwie kontrakt (Moise nie miał wówczas jeszcze 18 lat, do gry potrzebował zgody rodziców).

Doszło do tego, że zirytowany całą szopką piłkarz postanowił zabrać głos w sprawie roszczeń ojca. Na Instagramie zamieścił wymowny wpis.

"Ciągniki? Nie wiem, o czym mówisz. Jeżeli jestem mężczyzną, jakim jestem dzisiaj, to tylko DZIĘKI MOJEJ MATCE. Mówiąc to, powiedziałem już wszystko. I nigdy nie zapominaj, kto zapewnia ci jedzenie, które jesz".

Mimo to Kean senior długo nie dawał za wygraną. Jeszcze w 2019 roku publicznie w mediach skarżył się na brak obiecanych maszyn.

- Zapowiedziałem Juve, że zatrzymam go [Moise] we Włoszech, ale w zamian chcę dwa traktory. Klub powiedział, że to żaden problem, jednak wciąż nie spełnił obietnicy i przestał dawać mi bilety - skarżył się na antenie "RAI Radio".

Ostatecznie Kean odszedł z Juve  w sierpniu 2019 roku, a temat od tamtej pory ucichł.

Do szkoły nie po drodze

Jednego Keanowi nie można odmówić - tak jak powiedział o nim Walcott - pracowitości. Na treningach daje z siebie wszystko. Od dziecka był w pełni skoncentrowany na tym, by jak najlepiej rozwinąć umiejętności.

- Mama chciała, abym poszedł do szkoły. Nie byłem z tego zbyt zadowolony. Ja i szkoła to nie było najlepsze połączenie. Przez rok mama myślała, że się uczę, a wcale tak nie było, ponieważ zawodowcy rano trenują. Zawsze gdy do mnie dzwoniła, mówiłem, żeby się nie martwiła, że wszystko jest okej. Potem zadebiutowałem w seniorskim zespole. Gdy zobaczyła mnie w telewizji, nie mogła uwierzyć. Po meczu zadzwoniłem do niej i powiedziałem: "Mamo, od roku nie chodzę do szkoły. Przestań pracować i zamieszkaj ze mną w Turynie" - zdradził piłkarz w rozmowie z Canal+.
Dzisiaj Moise może zbierać plony tej decyzji. Coraz głośniej mówi się o tym, że po sezonie PSG może zdecydować się wykupić 20-latka na stałe. Takiej opcji nie wykluczył także szkoleniowiec Evertonu - Carlo Ancelotti.
- Jeżeli zechce pozostać w PSG, to kluby oczywiście muszą usiąść przy stole, aby o tym porozmawiać. Jesteśmy otwarci, jeżeli PSG zechce podpisać kontrakt z Moise Keanem, który aktulanie radzi sobie naprawdę dobrze - skomentował Włoch cytowany przez "Liverpool Echo".

Już we wtorkowy wieczór przed Keanem kolejna szansa by udowodnić, że zasłużył na transfer do paryskiego klubu. Jego zespół podejmie na wyjeździe FC Barcelonę w ramach 1/8 finału Ligi Mistrzów. Początek meczu o 21.00.

Czytaj także:
Transfery. Postanowił położyć kres plotkom. Kylian Mbappe podjął decyzję ws. przyszłości
To się w końcu uda! "Lewy" znów może dokonać niemożliwego

Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×