Rafał Augustyniak występuje w Jekaterynburgu od lipca 2019 roku. W poprzednim sezonie był najlepiej odbierającym piłkę piłkarzem rosyjskiej Premier Ligi (więcej TUTAJ). W tym nadal jest w czołówce pod tym względem, a do tego jest skuteczny pod bramką rywali. W niedzielę, na inaugurację rundy wiosennej, strzelił strzelił dwa gole i został wybrany najlepszym piłkarzem meczu.
W rozmowie z WP SportoweFakty 27-latek mówi m.in. o tym, czy bolało go to, że Jerzy Brzęczek konsekwentnie go ignorował, jakie nadzieje wiąże z Paulo Sousą i... o treningach przy temperaturze odczuwalnej poniżej -40 stopni Celsjusza.
Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty: W zeszłym tygodniu temperatura odczuwalna w Jekaterynburgu wynosiła -41 stopni. Jak się trenuje w takich warunkach?
Rafał Augustyniak, piłkarz Urala Jekaterynburg: W ten dzień akurat mieliśmy wolne. Temperatura odczuwalna w okolicach -44, -46 utrzymywała się jednak przez trzy dni. Ostatnio trenowaliśmy na hali, na sztucznym boisku. Na dwór wyszliśmy tylko raz, na dziesięć minut, żeby sobie pooddychać. W takich warunkach jednak trudno się nawet oddycha. Mieliśmy też rozegrać mecz pucharowy z Ufą. Tam jednak temperatura odczuwalna wynosiła -30 i odwołali spotkanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale błąd. Co ten obrońca zrobił?!
Długo przyzwyczajałeś się do życia w takich warunkach?
Nie było jakoś bardzo ciężko. Teraz może było trudniej, bo byliśmy na obozach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, później w Turcji, to nagle powrót tutaj, do -30, był przez pierwsze dwa dni lekkim szokiem. Można się jednak przyzwyczaić. Każdy kto tutaj przyjeżdża, zdaje sobie sprawę z tego, jakie warunki tu panują.
Jak donosi August dzisiaj mają taktyczny trening z morsowania pic.twitter.com/lZAtPSeyKV
— Daniel Weber (@dweberINN) February 23, 2021
Przez półtora roku zadomowiłeś się też w Uralu i lidze rosyjskiej...
Myślę, że jest to idealna liga pode mnie, trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie i motorycznie, ale też liga w której zaawansowanie techniczne piłkarzy jest na wysokim poziomie. Tempo gry jest dużo szybsze niż w polskiej ekstraklasie, są dużo lepsi piłkarze. Można się sporo nauczyć. Gdy pierwszy raz usłyszałem nazwę Ural, to nawet nie znałem tego klubu. Wszystko jednak posprawdzałem i jestem naprawdę zadowolony z dokonanego wyboru. Mam tutaj wszystko, czego potrzebuję. Super stadion, super baza, jest sztuczne boisko na hali, jak jest ciepło, są fajne, odpowiednio przygotowane boiska. Miasto też jest duże, w ogóle nie odczuwa się, że to taka "typowa Rosja". Naprawdę tutaj pachnie Europą.
Twoja kariera w Rosji rozwija się lepiej, niż się spodziewałeś? Odchodziłeś ze spadkowicza Ekstraklasy, a jesteś czołową postacią zespołu z mocnej ligi.
Szedłem troszeczkę w nieznane. Dodatkowo na mojej pozycji był kapitan zespołu, który miał już swoje lata (Artem Fidler - przyp. red.), ale to zawsze kapitan. Do tego Boumal, naprawdę fajny piłkarz. Po okresie przygotowawczym utwierdziłem się jednak w przekonaniu, że trener, tak jak było mówione, przy transferze bardzo mnie chciał, że to nie był przypadkowy wybór. Później, gdy z nim porozmawiałem, to powiedział, że obserwowali mnie od jakiegoś czasu, nawet w sparingach i wiedzieli o mnie naprawdę dużo. Poczułem wtedy, że naprawdę jestem tu potrzebny, uwierzyłem w siebie i fajnie, że to odpaliło.
Bolało, że Jerzy Brzęczek konsekwentnie cię pomijał?
Nie, nie powiedziałbym, że mnie to bolało. To była decyzja selekcjonera, który teraz się zmienił to może będzie inaczej. To są jednak decyzje poza mną. Ja robię swoje, staram się jak najlepiej wyglądać w klubie i dawać argumenty. Ostatnio rozmawiałem z Erikiem Bicfalvim, naprawdę świetny piłkarz, chyba jeden z lepszych z jakimi grałem. On też miał problem z powołaniem do reprezentacji Rumunii, do której powołują z ligi rumuńskiej, z polskiej, a on był pomijany. Dopiero ostatnio został doceniony. Rosyjska liga jest trochę pomijana przez niektórych ekspertów i dziennikarzy, a także nie do końca doceniana przez kibiców, a to jest siódma liga w Europie, w której na co dzień występuje wielu znakomitych zawodników.
Jednak Grzegorz Krychowiak, Maciej Rybus czy Sebastian Szymański powołania dostają.
Tak, bo na nie zasługują, moje nazwisko póki co było pomijane, ale ja też gram na odpowiednim poziomie i wierzę, że marzenie każdego piłkarza i w moim przypadku kiedyś się zrealizuje. Taki jest jednak futbol. Tam jest miejsce tylko dla 25 zawodników. To naprawdę jest ścisłe grono.
Nowy selekcjoner albo ktoś z jego sztabu kontaktował się z tobą?
Nie, nie było żadnego kontaktu. Ja jednak cały czas po cichu liczę na powołanie. Mam nadzieję, że jak utrzymam formę, będę tu regularnie grał, to tak jak mówiłem wcześniej, powołanie być może dostanę. Ja jestem gotowy.
Na inaugurację rundy wiosennej zdobyłeś dwie bramki, zostałeś wybrany piłkarzem meczu. Myślisz, że to przybliży cię do kadry?
Nie wiem czy przybliży. Na pewno jednak pokazałem, że jestem w formie, że dobrze przepracowałem okres przygotowawczy i jestem gotowy. Fajnie, że tak zacząłem ten 2021 rok.
Rafal Augustyniak is the Man of the #KrasnodarUral match
— Russian Premier Liga (@premierliga_en) February 28, 2021
⠀#RPL pic.twitter.com/6QnJAFLFnm
Na Twojej pozycji zrobiło się luźniej. Z powodu kontuzji na dłużej wypadli Jacek Góralski i Krystian Bielik.
Nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego. Być może przez to, że są te kontuzje to to miejsce się zrobi. Zobaczymy. Do meczów kadry zostało jeszcze kilka tygodni.
Ostatnio zagrałeś kilka meczów jako środkowy obrońca. Wiążesz z tą pozycją swoją przyszłość?
To są bardzo podobne pozycje, środek obrony i defensywny pomocnik i nie ukrywam że mam doświadczenie, bo grałem wielokrotnie też na tej pozycji, ale w tym przypadku to jednak był efekt tego, że w ostatnich sześciu kolejkach mieliśmy naprawdę sporo kontuzji. Środkowi obrońcy wypadali jeden po drugim i trzeba było to jakoś załatać. Odnieśliśmy trzy porażki z rzędu, potem wskoczyłem na obronę, jakoś to zapaliło, trener mi zaufał i już do końca roku grałem na tej pozycji.
W Rosji, jako nieliczni w Europie, gracie z kibicami na trybunach
To jest fajne. Bo co to za przyjemność grać przy pustych trybunach. Jak oglądam mecze, czy to Premier League czy Bundesligę, to jednak wygląda to jak sparingi. Tutaj natomiast jest naprawdę fajnie. 50 procent zapełnionych trybun, a są już propozycje, by podnieść to do 70 procent. W piłkę gra się dla kibiców.