Marek Wawrzynowski: Siedmiu debiutantów, ale rewolucji w kadrze Paulo Sousy nie ma [Felieton]

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Paulo Sousa
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Paulo Sousa

Choć Paulo Sousa zdecydował się zostawić w kadrze aż siedmiu debiutantów, nie można mówić o rewolucji. Cały szkielet drużyny Jerzego Brzęczka jest powołany na mecze eliminacji mistrzostw świata.

Wygląda na to, że drużyna Paulo Sousy, która zagra w meczach z Węgrami i Anglią, nie będzie znacząco odbiegała od ekipy, którą zestawił Jerzy Brzęczek. Być może Sousa doszedł do wniosku, że w kwestii samej selekcji Brzęczek nie popełnił znaczących błędów. Problemem było późniejsze wykorzystanie potencjału zawodników. Zresztą taki sposób myślenia za mocno nie różni się od tego prezentowanego przez sporą część kibiców i, zdaje się, prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka.

Jeśli chodzi o odstrzelonych, zdziwił mnie brak Sebastiana Walukiewicza, który może ma słabszy okres, ale wciąż jest świetnym zawodnikiem. A jak mówił Leo Beenhakker, do którego czasem - na razie na wyrost - porównywany jest Paulo Sousa, "reprezentacja to nie dyskoteka, gdzie się wchodzi i wychodzi". Walukiewicz to zawodnik o tyle przydatny, że bardzo mocny w destrukcji, ale też świetny do przejścia z obrony do ataku, potrafiący grać w każdej formacji defensywnej, czy to na dwóch czy na trzech środkowych obrońców. W kadrze Sousy, jak rozumiem, te założenia ma spełniać w jakimś stopniu Mateusz Piątkowski, kupiony niedawno do austriackiego Red Bulla.

Na pewno wiele osób liczyło na poważniejszą szansę dla Bartosza Kapustki, zresztą były to oczekiwania uzasadnione. W ostatnich tygodniach 24-letni pomocnik odnalazł chyba formę sprzed ponad 4 lat, gdy podczas EURO 2016 zabłysnął na krótko, ale na tyle jasnym światłem, że trudno było to przeoczyć i nawet sam Gary Lineker pisał pochwalne komentarze na temat młodego pomocnika.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w polu karnym. Przyjrzyj się sędziemu

To było lśnienie, na które bardzo młody zawodnik nie był przygotowany, które wypaliło go od środka. Obecnie gra w Legii Warszawa i wygląda na to, że ten ogień można rozpalić na nowo. Ale sam piłkarz jest starszy, ma za sobą kilka lat, ma zjazdy, poślizgi, upadki. I w lidze pokazuje, że może być jej największą gwiazdą. Myślę, że jeśli utrzyma tę formę, jest spora szansa, że Sousa zabierze go na turniej o mistrzostwo Europy. W końcu brakuje Tomasza Kędziory, który zawsze gwarantował solidną jakość na prawej stronie.

Jeśli chodzi o nowych zawodników, to raczej będą rezerwowymi, największe szanse na grę ma wspomniany Piątkowski. Ewentualnie Karol Świderski, jeśli Sousa zdecyduje się grać dwoma napastnikami. Ale na dziś jest zawodnikiem numer 4 w ataku.

Powołanie dla Kacpra Kozłowskiego traktuję jako formę inwestycji. Na pewno młody zawodnik Pogoni Szczecin za jakiś czas może być ważną postacią w kadrze, dobrze, żeby zbierał doświadczenie, przebywał z najlepszymi zawodnikami, podpatrywał ich zachowanie, zaangażowanie. To bezcenna lekcja. A jeśli przy okazji wyjdzie na boisko, choćby w meczu z Andorą, to mamy pełny sukces.

Tak naprawdę zadaniem Sousy nie było robienie rewolucji w składzie. Zresztą też nie ma się co oszukiwać, w Polsce nie ma wielkiego wyboru piłkarzy, można dorzucić jednego, dwóch zawodników, ale nie więcej. Można dziś dyskutować, czy taki Sebastian Kowalczyk to nominacja na wyrost, czy Kozłowski udźwignie, czy dla Bartosza Slisza to już ten moment. Na pewno te kilka świeżych nazwisk to pozytywny sygnał dla innych, że warto jeszcze spróbować, warto na tej ostatniej ligowej prostej depnąć, osiągnąć szczyt swoich możliwości. Widać, że ta selekcja nie jest zamknięta.

Jeśli chodzi o trzon, Zbigniew Boniek wyczuł, że drużyna Brzęczka ma znacznie większe możliwości niż prezentuje na boisku. Piotr Zieliński dawał niewiele jak na swój potencjał, Robert Lewandowski rzadko bywał najlepszym piłkarzem świata, odkurzony Mateusz Klich nie potrafił często przełożyć formy z Leeds United, w końcu Jan Bednarek jeszcze nie stał się prawdziwym liderem linii defensywnej. Jednak na EURO 2021 powinien już być wielką osobowością w swojej formacji, taką jak Kamil Glik w ostatnich latach.

Jeśli chodzi o styl, trudno coś dziś przewidywać, choć postawienie na Szczęsnego sugeruje, że kadra będzie grała wysoko. Wojciech Szczęsny w Juventusie zrobił spory postęp, jeśli chodzi o grę nogami, potrafi przesunąć linię defensywną o kilkanaście metrów, gra na pozycji "ostatniego rozgrywającego" nie jest dla niego niczym nadzwyczajnym. Łukasz Fabiański też to potrafi, ale jednak na co dzień jest bliżej linii ze względu na charakter gry swojego zespołu.

Trudno powiedzieć, czy to dobrze, Brzęczek też próbował grać ofensywnie, dominować, ale skończyło się na hasłach, wykonanie było słabe. Może Sousie się to uda.

ZOBACZ Kacper Kozłowski - uzależniony od piłki

ZOBACZ inne teksty autora

Źródło artykułu: