Pokręcone losy Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego. Decyzja trenera nic nie znaczy

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: bramkarze reprezentacji Polski Łukasz Skorupski, Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: bramkarze reprezentacji Polski Łukasz Skorupski, Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański

To, że Wojciech Szczęsny jest teraz pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski, nic nie znaczy. Do Euro jeszcze dużo może się zmienić - tak jak wiele razy wcześniej.

Bramkarz woli wiedzieć, czy zagra w najbliższym meczu, czy będzie pierwszym wyborem trenera. Niekoniecznie tyczy się to Łukasza Fabiańskiego. Gracz West Hamu United przed takimi decyzjami w drużynie narodowej ma raczej zszargane nerwy. W ostatnich latach, gdy selekcjonerzy kadry odkrywali karty i wybierali przed turniejami, który z bramkarzy będzie tym podstawowym, zawsze padało na Wojciecha Szczęsnego.

Paulo Sousa, kolejny trener kadry narodowej, nie będzie jednak rozpisywał kolejnego konkursu na bluzę z numerem 1. Portugalczyk nie zdążył zobaczyć zawodników na żywo podczas zgrupowania, a już wiedział, kogo wybierze. Ogłosił, że jego pierwszym wyborem jest Szczęsny.

Po raz trzeci Szczęsny

Mało jest w polskiej drużynie takich piłkarzy jak Fabiański. Jego cierpliwość była nadzwyczaj często testowana. A przy okazji i kwestia umiejętności. Bo choć każdy trener reprezentacji (Adam Nawałka, Jerzy Brzęczek i teraz Sousa) podkreślał, że ma do dyspozycji "dwóch równorzędnych bramkarzy", to jednak tym zdolniejszym był uznawany Szczęsny.

ZOBACZ WIDEO: Wojciech Szczęsny podstawowym bramkarzem w kadrze. "O wyborze mógł zdecydować wiek"

Fabiański bronił przecież w eliminacjach Euro 2016 więcej razy od młodszego kolegi, choć turniej w bramce rozpoczął Szczęsny. Następne kwalifikacje do mundialu w Rosji też zaczął Fabiański. I tak jak dwa lata wcześniej, w mistrzostwach świata numerem 1 był zawodnik Juventusu. Nawałka, były selekcjoner, nikomu nie tłumaczył się ze swoich decyzji, Fabiańskiego jedynie o nich informował. Piłkarz nie krył: - Bolało mnie to - mówił w wywiadach.

I znowu ta sytuacja się powtórzyła. Jeżeli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, to Szczęsny zagra na kolejnym turnieju, Euro 2020, który odbędzie się latem.

"Jestem najlepszy na świecie"

Chyba że los znowu okaże się przewrotny. Bo był już wiele razy. Na Euro we Francji po kontuzji Szczęsnego w pierwszym meczu Fabiański wrócił do składu i bronił bez zarzutu. Z nim na boisku kadra osiągnęła historyczny wynik - ćwierćfinał w tym turnieju. W meczu z Japonią na MŚ 2018 to Fabiański zachował czyste konto (1:0). Później, w eliminacjach Euro 2020, kontuzja kolegi sprawiła, że Fabiański wrócił do bramki i w niej został. Co Szczęsny przyjął ze złością.

We wrześniu 2019 r. gracz Juventusu czuł się pewnie, na spotkaniu z mediami żartował. - Obecnie najlepszy bramkarz na świecie siedział u mnie na ławce w Romie (Alisson), a najlepszy bramkarz w historii jest rezerwowym w Juventusie (Gianluigi Buffon). Podsumowując, wychodzi na to, że jestem najlepszy na świecie i najlepszy w historii - śmiał się.

A gdy ktoś zapytał bramkarza, co pomyśli, jeżeli to Fabiański wystąpi, wystrzelił od razu: "No to Łukasz będzie najlepszy w historii!". Zagrał Fabiański.

Brzęczek musiał później ratować sytuację delegacją do Turynu i rozmową z młodszym bramkarzem. Zawodnik po przyjeździe do Włoch w swoich mediach społecznościowych dał do zrozumienia, że w kadrze czuje się niedoceniony.

Ciągłe wymiany

Drogi Fabiańskiego i Szczęsnego przeplatają się od lat, od czasu, gdy razem grali w Arsenalu Londyn. Zawsze jednak więcej szczęścia miał ten drugi zawodnik. W 2011 roku wychowanek Agrykoli Warszawa rozgrzewał Fabiańskiego przed spotkaniem z Manchesterem City i kopnął piłkę tak mocno, że Fabiański, interweniując, uszkodził plecy. I to w momencie swoich "pięciu minut", gdy w końcu, po trzech latach siedzenia na ławce, zaczął występować regularnie w zespole Kanonierów. Doszło wtedy do pierwszej roszady. Miejsce kontuzjowanego zawodnika zajął Szczęsny i nie oddał go przez cztery następne lata.

Tych "wymian" można naliczyć znacznie więcej. Brzęczek początkowo dał obu graczom po pół roku i podobną liczbę występów do rozegrania. Po tym czasie wybrał Szczęsnego, ale ten musiał przejść operację i stracił miejsce w składzie. Tylko co z tego, skoro później, po kilku spotkaniach, wypadł Fabiański. Doznał kontuzji biodra i eliminacje Euro 2020 dokończył Szczęsny.

Wenger ma problem

- Zawsze w takich sytuacjach zachowywali się profesjonalnie, bez względu na to, kto bronił - opowiada Sebastian Mila, były reprezentant Polski. Mila widział z bliska rotacje między bramkarzami.

- Nigdy się przez to nie poróżnili i tak jest do dziś, gwarantuję. Kiedy jeszcze w kadrze obserwowałem to z boku, to mi niezwykle imponowało. Ich przygotowanie do meczu zawsze jest na maksymalnym, wysokim poziomie. Jestem przekonany, że każdy wewnętrznie przeżywał decyzje trenerów, ale na zewnątrz, na boisku, nic nie byłoby po nich widać. Szkoda mi Łukasza, tak samo jak wcześniej szkoda mi było Wojtka, ale dla nich postawienie sprawy jasno już teraz jest najlepszym rozwiązaniem. Później rozczarowanie byłoby większe - komentuje Mila.

Arsene Wenger, który prowadził obu piłkarzy w Arsenalu, porównywał ich w rozmowie z Canal Plus. - Gdybym teraz miał dokonać wyboru, rzuciłby monetą przed meczem - opowiadał w programie "1 na 1 Extra".

- Ten, który gra w większym klubie, ma przewagę psychologiczną (...). Liczy się też wielkość ciała, a Szczęsny ma tutaj przewagę. Bardzo poprawił się w grze nogami - analizował Wenger. - Fabiański wcześniej źle radził sobie z presją. Dziś to już kompletny bramkarz - przekonywał francuski szkoleniowiec.

Do premiery jeszcze trochę

Losy Szczęsnego i Fabiańskiego są tak pokręcone, jakby przy jednym scenariuszu majstrowało jednocześnie kilka osób z zupełnie inną wizją zakończenia tej samej historii. Na razie znowu główną rolę gra Szczęsny, ale Fabiański uczy się z tych samych kartek. Do premiery sztuki "Euro 2020" jeszcze kilka miesięcy, dużo może się zmienić.

Fabiański czy Szczęsny? Sousa zdradził, na kogo postawi

Fabiański czy Szczęsny? Arsene Wenger ocenił polskich bramkarzy. "Jego słabością była głowa"

Komentarze (3)
avatar
Jurek 150
18.03.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zdecydoanie ukasz Fabianski Szzesny jest niestabilny Potrafi wpuscic największą szmate Ale tez obronic taka niedobronienia Lukasz jest bardziej zrównowazony A taki bramkarz pownien byc 
avatar
Michal Janek
18.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
na chwile obecna najlepszy nasz bramkarz nazywa sie Gikiewicz. Doswiadzczeniem przewyzsza go jednak Fabianski, ktory zdeydowanie powinien byc nr 1. Drugi wspomniany Gikiewicz. potem dlugo, bar Czytaj całość