W dwóch sobotnich spotkaniach 22. kolejki (Śląska Wrocław z Wisłą Płock i Rakowa Częstochowa z Górnikiem Zabrze) nie padła żadna bramka, na szczęście w stolicy Wielkopolski na emocje nie trzeba było czekać zbyt długo. Goście przyjechali na Bułgarską tuż po odejściu trenera Bogdana Zająca i choć dotąd wiosną przeraźliwie zawodzili, tym razem początek mieli piorunujący. Już w 2. minucie w zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł Fiodor Cernych i potężnym strzałem z kilku metrów sprawił, że zrobiło się 0:1.
"Kolejorz" miał przed oczami widmo jeszcze jednej bolesnej straty punktów, jednak nie załamał się tym ciosem i zareagował właściwie. Podopieczni Dariusza Żurawia od razu podkręcili tempo, zepchnęli rywali do głębokiej defensywy i jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa padł gol wyrównujący - i to nie byle jaki! Po rzucie rożnym obrona Jagi zbyt krótko wybiła piłkę, przejął ją Michał Skóraś i bez zastanowienia huknął pod poprzeczkę. Xavier Dziekoński nie miał większych szans.
Po szybkiej wymianie ciosów tempo chwilowo spadło, lecz nadal stroną wyraźnie przeważającą był Lech. To on atakował częściej i szukał drugiej bramki, która pozwoliłaby mu całkowicie zapomnieć o fatalnym starcie. Lechici znaleźli tego gola krótko przed przerwą i znów padł on po stałym fragmencie. Z rzutu wolnego dośrodkował Dani Ramirez, a z bardzo ostrego kąta przy dalszym słupku trafił Mikael Ishak. Białostocka defensywa zawaliła na całej linii. Piłka leciała długo, Szwed był ostatnim zawodnikiem, który mógł to wykończyć, a i tak miał mnóstwo swobody, co bezlitośnie wykorzystał.
ZOBACZ WIDEO: Wojciech Szczęsny podstawowym bramkarzem w kadrze. "O wyborze mógł zdecydować wiek"
To nie był koniec emocji, choć wiara Jagi została mocno zachwiana. Na samym początku drugiej połowy Błażej Augustyn ostro zaatakował Skórasia i dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Trudno uwierzyć, jednak dla 33-letniego stopera było to trzecie wykluczenie w trzecim kolejnym występie (wcześniej kończył przedwcześnie starcia z Piastem Gliwice i Pogonią Szczecin).
Przy liczebnym osłabieniu ciężko było drużynie Rafała Grzyba nawiązać wyrównaną walkę, mimo to ambitnie próbowała. Momentami zakładała bardzo wysoki pressing, były też próby niekonwencjonalne - takie jak strzał Bartosza Kwietnia z własnej (!) połowy. 26-latek chciał przelobować źle ustawionego Mickeya van der Harta i był bliski szczęścia, bo piłka minęła słupek o pół metra.
"Kolejorza" dopadło rozprężenie. Najlepiej świadczy o tym zresztą sytuacja z 68. minuty, gdy koszmarnie na własnej połowie pomylił się Bogdan Tiru, ale Jakub Kamiński fatalnie spudłował w stuprocetowej sytuacji sam na sam z Dziekońskim. Można było zamknąć mecz, zamiast tego poznaniacy utrzymali rywali przy życiu, a ci już po chwili mieli w garści remis! Tym razem całkowicie zaspała defensywa Lecha. W pole karne centrował Cernych, nikt nie pilnował Bojana Nasticia, a ten wykonał egzekucję perfekcyjnym płaskim uderzeniem.
Poznaniacy kompletnie się nie spodziewali, że mogą jeszcze wypuścić z rąk pełną pulę i nie byli w stanie się pozbierać. Chaotyczne próby w ataku nie przynosiły im konkretów, a przyczajona Jaga tylko czekała na moment, w którym mogłaby wyprowadzić zabójczą kontrę i zrobiła to w 86. minucie dzięki akcji rezerwowych! Tomas Prikryl dośrodkował z prawej strony do Bartłomieja Wdowika, a ten włożył nogę przed wychodzącym z bramki Van der Hartem i piłka wtoczyła się do siatki.
Niebywały come back zaliczyli białostoczanie, tym bardziej, że przez niemal całą drugą połowę musieli sobie radzić w osłabieniu. "Kolejorz" podniósł się po pierwszym ciosie, miał idealnie ułożony mecz, jednak po przerwie zagrał kompromitująco i przyszło mu za to zapłacić najwyższą cenę. Teraz tylko cud mógłby sprawić, że zespół Dariusza Żurawia zakończy sezon na podium.
Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 2:3 (1:1)
0:1 - Fiodor Cernych 2'
1:1 - Michał Skóraś 12'
2:1 - Mikael Ishak 40'
2:2 - Bojan Nastić 72'
2:3 - Bartłomiej Wdowik 87'
Składy:
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Jakub Kamiński, Bartosz Salamon, Thomas Rogne, Wasyl Kraweć, Jesper Karlstrom, Pedro Tiba (90' Filip Marchwiński), Michał Skóraś (67' Alan Czerwiński), Dani Ramirez (76' Aron Johannsson), Jan Sykora (67' Tymoteusz Puchacz), Mikael Ishak.
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Bogdan Tiru, Ivan Runje, Błażej Augustyn, Bojan Nastić, Bartosz Kwiecień (62' Jesus Imaz), Taras Romanczuk, Maciej Makuszewski (62' Bartosz Bida), Przemysław Mystkowski (56' Tomas Prikryl), Fiodor Cernych (81' Bartłomiej Wdowik), Jakov Puljić (81' Ariel Borysiuk).
Żółte kartki: Wasyl Kraweć, Alan Czerwiński (Lech Poznań) oraz Przemysław Mystkowski, Bartosz Kwiecień, Błażej Augustyn (Jagiellonia Białystok).
Czerwona kartka: Błażej Augustyn /52' za drugą żółtą/ (Jagiellonia Białystok).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Czytaj także:
Bayern Monachium przed wielkim wyzwaniem w Lidze Mistrzów. Jerzy Engel ma swojego faworyta w hicie
Liga Mistrzów: wielki hit z udziałem Bayernu Monachium! Znamy pary ćwierćfinałowe