Manchester City uciekł spod topora. Kluczowa była jedna zmiana w końcówce

PAP/EPA / Peter Powell  / Na zdjęciu: mecz Everton FC - Manchester City
PAP/EPA / Peter Powell / Na zdjęciu: mecz Everton FC - Manchester City

Manchester City męczył się z Evertonem, nie potrafił grać dokładnie z przodu i w pełni zdominować środka pola. Świetnie spisywał się bramkarz "The Toffees", ale w końcówce nie dał rady. Lider Premier League rozegrał ją po mistrzowsku.

W tym artykule dowiesz się o:

Manchester City wciąż jest w grze o aż cztery trofea na koniec sezonu. Pep Guardiola nie chce słyszeć pytań, czy uda się je wygrać. Sam przyznaje, że to dla niego graniczy z cudem. Everton postanowił utrudnić to zadanie w ćwierćfinale Pucharu Anglii. Twarda, defensywna gra na destrukcję środka pola. "The Toffees" chętnie kontrowali, momentami kreowali ataki pozycyjne. Bardzo aktywny był Richarlison, który miał jednak dość mocno rozregulowany celownik.

"The Citiznes" mieli problem z wejściem z piłką w pole karne. Duże chęci do zdobycia bramki wykazywali Raheem Sterling i Phil Foden. Angielskiemu duetowi brakowało jednak precyzji i dokładności.

Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, wszyscy mieli apetyt na lepszą drugą część. W niej City rzuciło się do większych ataków, grało szybciej piłką i kilka razy zmusiło Joao Virginię do interwencji. Portugalczyk wyciągnął kilka naprawdę trudnych piłek posyłanych przez Fodena czy Sterlinga.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokujące sceny. Piłkarze niemal zlinczowali sędziego!

21-letni Portugalczyk skapitulował jednak w końcówce meczu. Po strzale Aymerica Laporte piłka odbiła się od poprzeczki, a potem z dużą łatwością dobił ją Ilkay Gundogan. Chwilę później mecz zabił Kevin De Bruyne, który pokonał bramkarza w sytuacji sam na sam.

Manchester City grał więcej piłką, ale dość niepewnie. Everton sprawiał problemy prawie cały mecz. Zdecydowanie kluczowa była zmiana De Bruyne, który wszedł tuż przed obiema bramkami. Pierwszą wypracował, drugą sam zdobył.

"The Citizens" meldują się w półfinale Pucharu Anglii. Tam już jest Southampton. W niedzielę poznamy dwóch kolejnych półfinalistów.

Everton - Manchester City 0:2 (0:0)
0:1 - Ilkay Gundogan 84'
0:2 - Kevin De Bruyne 90'

Everton: Joao Virginia - Mason Holgate (87' Alex Iwobi), Yerry Mina, Ben Godfrey - Seamus Coleman, Andre Gomes, Allan, Lucas Digne - Gylfi Sigurdsson - Dominic Calvert-Lewin, Richarlison.

Manchester City: Zack Steffen - Kyle Walker, Aymeric Laporte, Ruben Dias, Oleksandr Zinczenko - Bernardo Silva (64' Bernardo Silva), Fernandinho, Ilkay Gundogan (89' Rodri) - Raheem Sterling (79' Kevin De Bruyne), Phil Foden, Gabriel Jesus.

Żółta kartka: Allan (Everton), Fernandinho (Man. City).

Sędzia: Michael Oliver.

Czytaj też:
Tottenham może stracić fortunę
Klich ma powody do niepokoju?

Komentarze (1)
avatar
Dżorcz Klunej
20.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A Ci znowu wygrywają, nie zdziwię się jak PEP zgarnie wszystko. Dużym atutem jest szeroka ławka, bo gra na czterech frontach to nie spacerek.